poniedziałek, 23 grudnia 2013

Something new :D

Nie wiem czy zauważyliście, czy nie, ale.. niestety pojawił się już OSTATNI (jak na razie) rozdział Friend Zoning :( Autorka dodaje nowe rozdziały, ale baaardzo rzadko. Oczywiście, gdy tylko pojawi się oś nowego od razu to przetłumaczę i was powiadomię ;) Na tę chwilę, pragnę was zaprosić na... MÓJ NOWY BLOG! Juuhuu :D Wiem, że wszyscy się cieszą :D → KLIKNIJ I ZACZNIJ CZYTAĆ :D (Blog o Harry'm, cos innego niż Friend Zoning)

A teraz kilka slow ode mnie...
Chciałabym z całego serduszka podziękować wam za te wspólne 6 miesięcy :') Dziękuję za każdy komentarz( a było ich sporo bo aż 375 ) za każde wejście na bloga (21 322 ). dziękuję za wsparcie i za cierpliwość. I w ogóle kocham was za to, że jesteście <3

I tak przy okazji .
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę wam... duuużoooo kasy, miłości, spełnienia marzeń i spotkania waszych idoli <3 A i bogatego mikołaja :D Pijanego sylwestra i żeby 2014 był lepszy niż 2013 :D



Rozdział 68 - Ja będę twoim domem

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Przytargałam swoje walizki, czułam w klatce ucisk na myśl, że zaraz spotkam się z mamą i tatą. W połowie drogi chciałam się odwrócić. Oczywiście, że byłam zadowolona, że zaraz ich zobaczę, ale w mojej głowie panowała, można powiedzieć, wojna między emocjami, jedne były zadowolone drugie wręcz przeciwnie, okropne.... że muszę opuścić Harry'ego. Właśnie po długim locie samolotem wylądowałam w Ameryce i czekam na mojego tatę, który zabierze mnie do domu.

Na parkingu szukałam czerwonego, trochę zardzewiałego pickup, którego mój tata darzył wielką miłością od kiedy tylko pamiętam, nazywał się Carla. Chociaż to głupio brzmi, on na prawdę zakochał się w tym ponadczasowym pojeździe. Kiedy nie mogłam odnaleźć samochodu, usłyszałam głośny klakson, powodując że odwróciłam się na swoich obcasach aby zobaczyć skąd dobiega dźwięk. na szczęście, to był mój tata. Okna Carli były otworzone a w środku radośnie machał tata z mamą.

W tym momencie, wszystkie moje zmartwienia zniknęły, i potruchtałam szybko do wozu. Słońce w Teksasie radośnie świeciło.

-Emily, kochanie, jak się masz?- mama wesoło zapytała wyskakując z samochodu aby pomóc mi z bagażem. Pomimo jej dużego uśmiechu, wiedziałam, że jest zmęczona. Moja nieobecność przez te kilka miesięcy wymęczyła ją... ale ciągle się uśmiechała.

-Wszystko super wsiadajmy do samochodu, chce pojechać do domu. - westchnęłam obojętnie. Lot tutaj, składał się z kopania mojego siedzenia przez czterolatka przez pół lotu, kiedy podczas druga połowa lotu składał się z jego pytań pod tytułem 'dlaczego' . Już po chwili jazdy wjechaliśmy na podjazd do domu, za którym tak bardzo tęskniłam. Wyszłam z samochodu a zaraz za mną mój tata, który wziął moje bagaże.

-Oh, tak bardzo za tobą tęskniliśmy - tata złapał moją głową i zostawił na moim czole słodkiego buziaka.Zachichotałam, kiedy poczułam jak znajome uczucie zalewa moje roztrzęsione ciało. Ruszył w kierunku drzwi, w okół, których zaczęły rosnąć różę, podczas mojego wyjazdu. Usłyszałam znajome pobrzękiwanie kluczy i zaraz odrzwi otworzyła moja mama

-Lepiej zacznę robić obiad. Skarbie idź się rozpakuj. Po wszystkim, to ciągle jest twój dom. - zachichotała, i pobiegła do kuchni, i założyła swój różowy, własnoręcznie robiony fartuch.

Pokiwałam i krok po korku ruszyłam w stronę mojej sypialni, gdzie wszystko stało na swoim starym miejscu, poza telewizorem, który zazwyczaj stał na komodzie,  ale teraz w tamtym miejscu była pusta przestrzeń. Zaciągnęłam się znajomym powietrzem, które pachniało szyszkami sosny. Byłam strasznie głodna, a mój żołądek odzywał się za każdym razem kiedy pomyślałam o jedzeniu.

Siedziałam na łóżku i patrzyłam się w pustą przestrzeń, nie myśląc o niczym. Nie byłam tutaj przez jeden semestr, który wydawał się dekadami. Ostatnim raz, kiedy tutaj siedziałam, pakowałam swoje rzeczy razem z Brandonem. Obiecywał mi świat i wszechświat. Obiecał mi wspaniałe życie. A na koniec, chyba dotrzymał obietnicę, bo... wepchnął mnie w ramiona kochanego Harry'ego. Nigdy nie będę żałowała mojej wyprowadzki do Londynu. Gdybym tego nie zrobiła, nie poznałabym Harry'ego i chłopców.

Minute mijały jak sekundy i nie zdążyłam zamknąć oczu a usłyszałam głos mamy.

-Obiad gotowy!

***

Minął zaledwie tydzień od kiedy jestem w Ameryce i już wciągnęłam się atmosferę, która mnie wychowała. Mój tata, chociaż myślałam, ze będzie nudny i nie będzie przyjazny, ogrzewał moje serce nieznacznymi gestami. Zabrał mnie na lunch, do centrum handlowego i na ryby, nas stary staw nad wybrzeżem jak za starych dobrych czasów. Moja mam była taka sama. W domu miała wszystko poukładane i zawsze była gotowa aby gdzieś wyjść, i oczywiście wszędzie brała mnie ze sobą.

Spotkałam się ze starymi znajomymi ze szkoły, którzy ciągle zadawali te same pytania 'Gdzie jest Brandon? Jak się czuje Brandon? Kiedy się pobierzecie z Brandonem?'. Nie mieli zielonego pojęcia...Nie chciałam aby wiedzieli o moich słabych momentach. .. wystarczyło, że sądzą, że wszystko jest ok a ja jestem szczęśliwa.

Był zwykły wtorek, kiedy nagle do moich myśli wpadła Rosie, i oh nie, zapomniałam o niej. A co z nami rozmowami przez skype i telefon. Kompletnie zapomniałam.

Natychmiast, otworzyłam telefon i wybrałam numer do mamy Rosie. Na szczęście od razu odebrała.

-Emily?- odpowiedziała, w jej głosie słyszalna była słabość.

-hej, chciałam sprawdzić co tam z moją rosie Posie. Jak się czuje?- oddychałam w miarę szybko, po drugiej stronie usłyszałam jak kobieta przełknęła ślinę. Szukając odpowiednich słów, usłyszałam odpowiedź.

-Rosie nie czuj sie najlepiej, zwłaszcza kiedy ciebie tu nie ma. Kilka dni temu założyłyśmy skype'a więc jeśli chcesz możemy zadzwonić, Ale tylko na chwilę, bo u nas jest prawie północ. - powiedziała niepewnie.

-Tak- powiedziałam, nie zamierzając mówić szeptem - Tak, chciałabym. - wyjąkałam, dreszcz przeszedł mnie po kręgosłupie.Nic nie odpowiedziała przez chwilę.

-Wyślę ci nasz nick.

***

-Tak, strasznie za tobą tęsknie Rosie Posie, ale lepiej jak teraz trochę wypoczniesz, skarbie.

-Nie idź Emily, nie idź- Rosie zaczęła szlochać. Taki widok przyprawiał o ból serca i chyba nie mogłabym normalnie żyć, gdyby ona ciągle tak wyglądała. Jej żółto niebieska bandana była ciasno zawiązana na jej głowie, na jej czole były widoczne żyły. W jej oczach błyszczał strach, a ja dokładnie wiedziałam skąd pochodził. Bała się stracenia tej ciężkiej bitwy.

Jej małe ciało napięło sie kiedy zaczęła ziewać. Pomimo tego, że nie chciała się wylogować, była śpiąca.

-Emily, chyba pogadamy innym razem. Żałuje, że tu cie nie ma.- zaśmiała się przez łzy.

-Też tak sądzę Rosie Posie- zachichotałam, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech kiedy tylko zobaczyłam mały uśmieszek na jej buzi.

-Cześć- wyjąkała swoim głosikiem. Oczyściłam gardło i pokiwałam głową zanim wyłączyłam rozmowę i pozwoliłam łzom lecieć po policzkach.

-Rosie Posie? Co to za imię?- spytała sympatycznie moja mama wchodząc. do mojej sypialni i siadając obok mnie. czy słyszała całą rozmowę? -Co się dzieje, skarbie?- próbowała się dowiedzieć, czesała palcami moje włosy, tak jak robiła to w dzieciństwie, kiedy miałam zły dzień.

-Nic mamo. Ja.. ja pójdę do łóżka.- zamrugałam kilka razy aby odrzucić niechciane łzy.

***

Miesiąc mijał za miesiącem, a po między nimi ciągle utrzymywałam kontakt z Harry;m. . Ciągle za nim tęskniłam, za jego ciepłem, które mnie otulało, kiedy leżeliśmy razem w łóżku. Boże, jak ja tęskniłam za tym nieskończonym lenistwem z nim, lekkimi dotykami naszych ciał.

W końcu nadszedł czas, aby zaryzykować ponownie, i aby ponownie powiedzieć do widzenia rodzicom, którzy byli dla mnie tacy dobrzy.

Tak bardzo jak bolało mnie opuszczanie rodziców, tak bardzo chciałam znaleźć się już w ramionach Harry'ego. Kolejnym plusem było zobaczenie się z Rosie Posie. Wyszła ze szpitala, i czuła się już o wiele wiele lepiej. Nawet włosy trochę jej odrosły. To nie jest dużo w tej długiej drodze, ale jest to już duży krok do przodu.

Te kilka miesięcy bez Harry'ego były trudne, ale myśl, że już za kilka godzin znowu się z nim spotkam włączały radosne dzwoneczki. Przed moimi oczami pojawiły się nasze wspólne wspomnienia.

Jazda autobusem, która doprowadziła mnie do mężczyzny moich marzeń. Spotkanie w restauracji, kilka godzin po magicznej jeździe. I to jak chłopcy wygadali się, że Harry nie mógł skończyć o mnie opowiadać.

Harry powiedział, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego, kiedy powiedziałam mu, że nie opuszczę Brandona. Ale prawda jest taka, że z Brandonem nie byłoby lepiej. teraz jest lepiej. Z Harry'm.

Osiem godzin i będę z nim w trasie.

Osiem godzin i wszystko będzie tak jak kiedyś.

Nie wiem jak mogłam pominąć tyle czasu, ale najlepszą opcją byłoby przespanie się gdzieś na krzesłach z boku lotniska. Oczywiście, to wyglądałoby dziwnie, ale to jest najlepsze wyjście.

Wyciągając torbę spode mnie, sprawdziłam czy ktoś czegoś nie ukradł kiedy spałam. Przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej aby poczuć ciepło, ale tylko ciepło Harry'ego mogło mnie pocieszyć.

W końcu wszystkie szare odcienie zniknęły, gdy nagle zostałam wyrwana ze snu, nie mogłam być bardziej szczęśliwa.

jego sylwetka była prawie taka samo jak poprzednio, z różnicą, że pod oczami miał 'wory' i ciągle ziewał, ale ciągle to był mój Harry - ten sam Harry.

-Kochanie, tak bardzo za tobą tęskniłem - wykrzyczał, tuląc mnie do siebie. Słyszałam bicie jego serca, kiedy przyłożyłam głowę do jego klatki. Zostawiał buziaki od mojego czoła, na nosie aż w końcu dotarł do ust. Po całej wieczności kiedy się witaliśmy, w końcu usiadł obok mnie na krzesełku. Położyłam głowę na jego kolana i zamknęłam oczy.

-Nawet nie wiesz jak - odpowiedziałam.

-Coś się działo, kiedy mnie nie było?- w jego głosie słyszalne było 'umph' kiedy próbował dowiedzieć się czy zrobiłam coś głupiego. Albo czy ktoś głupi, Brandon, próbował się ze mnę kontaktować.

-Nie

Opuszczanie domu moich rodziców nie było tak bardzo ekscytujące, załzawione oczy mojej mamy powodowała, że w połowie chciałam zostać w domu.

-Wyglądasz zupełnie inaczej - stwierdził retorycznie.

-Nie, jestem tylko zmęczona. Nie sądzisz, że powinniśmy pójść do naszego lotu? - zapytałam, zmieniając temat.

-Taa, to po drugiej stronie lotniska- zaśmiał się, powodując u mnie uśmiech. Ten sam stary Harry. Kochałam to.

-Więc co się stało kiedy mnie nie było?- ciągle w połowie jeszcze spałam i zapomniałam wszystko co powiedział Harry.

-Cóż, Niall został aresztowany--najwyraźniej nie można świecić tyłkiem przed córką ambasadora Brazylii. Było zabawnie, ale oczywiście management zrobił nam piekło.

Zaczęłam się śmiać na samą myśl o wszystkich fanach, którzy strasznie by chcieli aby ich ręka była na zdjęciu tamtego dnia.

-Niall nie tylko nie miał spodni, był też w kajdankach i wiele fanek już zaczęło planować dla niego pogrzeb.

-Nie robiłeś żadnych zdjęć, no nie?- zapytałam i zaczęłam się śmiać, kiedy Harry wyjął swojego iPhone'a i rozejrzał się czy nie zaatakują go żadne fanki.

-Taa, ale nie mów nikomu. Każą mi to skasować i już nie będzie tak śmiesznie - na policzku pokazał się dołeczek co sprawiło, że moje serce zatrzymało się na minute może dwie. Tęskniłam za tymi dołeczkami. Tęskniłam za trzymanie mnie za rękę i mówieniem, ze wszystko będzie okay. Jego usta na moich, Jego ramiona tulące mnie.. tęskniłam za nim.

Spojrzałam na zdjęcia, zobaczyłam rozczochrane blond włosy i jego ciało popchnięte przez policjanta na samochód, czerwone i niebieska światła odbijały się na zdjęciu, a najlepszą częścią było to, że jego spodnie były ciągle na jego kostkach. Jego twarz było niezwykła. Jeśli nie wiedziałabym, że jest w One Direction pomyliłabym go z jakimś modelem. Miał przekrzywioną szyję i patrzył oczami prosto w twoją duszę. Był oszałamiający.

-Ta, w ogóle nie byłoby zabawy.- zaśmiałam się patrząc na Harry'ego.

Harry odwrócił wzrok na mnie, a ja sie zarumienił różnymi odcieniami różu.

Przysunął głowę do mojej i przechylił w lewo. Jego słodkie usta to to czego brakowało mi najbardziej, teraz wiem, że wszystko przez co przeszliśmy razem, opłacało się.

Z nim mogę wszystko.

***

Dźwięk wiatru uderzającego o szyby samolotu,  nieświadomie wysłał mnie jeszcze raz abym zasnęła, tylko po to aby zostać obudzoną przez czyjeś usta na moich, a moje oczy natychmiast się otworzyły. Harry siedział obok mnie, a na jego twarzy był zmieszany uśmieszek, jego roztrzepane loki opadały bezwładnie na czoło.

-Za co to?- ziewnęłam. Spojrzałam na jego zielone oczy,

-Cóż, dopiero przelecieliśmy 3 godziny a ty już na mnie zasnęłaś. Dalej kochanie, wstań i porozmawiaj ze mną. Znajdźmy jakiś temat- poprosił.

-Okay, więc o czym chcesz porozmawiać?- leniwie się uśmiechnęłam. Mój kucyk zakołysał się kiedy niecierpliwe skinęłam głową.

-Wydajesz się taka .... swobodna? Co się dzieje? - oblizał górną wargę i złączył razem brwi, na jego policzkach pojawił się róż. Ok, to jest to. Harry Styles jest całkowicie uroczy. Nie mogę tego dłużej znieść. Powinnam mu powiedzieć? Powinnam mu się przyznać, że się boję? To był Harry... mój Harry. Mogę mu powiedzieć.

-Nic...To tylko .. Cóż - bałam się odezwać.

-Powiedz mi kochanie - ścisnął mi rękę, zapewniając że wszystko będzie w porządku.

-Cóż, ostatnim razem kiedy leciałam z domu do Londynu...poleciałam z chłopakiem, z którym myślałam, że mnie kocha...którzy potem rzucił wszystko dla jakiejś pięknej dziewczyny i mnie pobił. - wykrztusiłam ostatnie słowa. Wiedziałam, że Harry nigdy ze złości nie położyłby ręki na mnie. -Zapewne, nie mam za dużo szczęścia w wyjazdach z domu.

-Hej hej - zaczął mówić szeptem - Jesteś moim domem Emily. Nigdy cię nie skrzywdzę. Nie opuszczasz domu, ze względu na mnie. Pamiętaj, ja będę twoim domem. - pocałował mnie delikatnie - A teraz skończ z zamartwianiem się i pokaż mi trochę miłości.

 Uśmiechnęłam się bez entuzjazmu i oparłam głowę.

-Jesteś taki słodki kiedy się denerwujesz. - powiedział i nachyliłam się aby cmoknąć go w usta.

Ale on miał inne plany co do pocałunku. Zaczął pogłębiać pocałunek a ja przyłapałam się na ściskaniu jego uda co wywołało jęk z jego ust. Przerwałam pocałunek i pokręciłam głową.

-Jesteśmy w samolocie, głuptasie - pokręciłam głową. Zaśmiał się i pokiwał głową.

-Wiem, po prostu strasznie za tobą tęskniłem. - wybełkotał po czym potarł nosem a mój, ale ja odmówiłam i odwróciłam głowę. Znowu zmarszczył brwi i wydął usta.

-Czy teraz mogę wrócić do snu? Obiecuje, że jak dotrzemy do celu będziemy mogli grać jak dwa zakochane ptaszki., ale teraz idę spać- zaśmiałam się po czym pocałowałam jego policzek, czoło, nos i w końcu usta.

-Możesz, ale nie zapomnij o obietnicy. - wymamrotał, prawie jak szept i puścił mi oczko.


sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 67 - Zaczekaj na mnie...

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

---Emily---
(sen)

Minął tydzień od kiedy jestem w Teksasie. Pogoda tutaj jest kompletnie inna od wiatrów w Londynie. Pomimo, że jest zima, słońce ogrzewa wszystko swoimi ciepłymi promieniami. Pogoda to tylko jedna z różnic między Londynem a Teksasem...a jest ich o wiele wiele więcej. Jedną z nich, mogłabym powiedzieć największą jest... brak Harry'ego. Jeździł w trasie podczas gdy ja byłam z własną rodziną.

Nie zrozumcie mnie źle, bardzo się cieszyłam znowu być z rodzicami po długim okresie bez rozmów z nimi, ale tak strasznie chciałam być w ramionach Harry'ego. Poczuć jego chroniące ramiona otulające mnie w talii kiedy delikatnie łączy nasze usta. Ale najbliższy kontakt na jaki mogłam sobie pozwolić były wiadomości...

Obecnie idę przez bazarek. Machałam do wszystkich, których zostawiłam przez moim wylotem z Brandonem. Pomimo, że to był i ciągle jest mój dom, coś tu nie pasowało. Ci wszyscy ludzie, byli przyzwyczajeni, że ja i Brandon chodzimy razem między alejkami. Trzymając się za ręce i śmiejąc się z własnych żartów. Nie mieli pojęcia co zaszło między nami w Londynie. Nie mieli pojęcia o wspaniałym człowieku, którego poznałam i, w którym się zakochałam. Byłam nieznajoma.

-Emily! Jak się masz? Długo cię nie widziałam.- usłyszałam głos pani Rice dobiegający zza półki.

-Dzień dobry proszę Pani- uśmiechnęłam się. Wspomnienia z dzieciństwa powróciły, kiedy przychodziłam z mamą do sklepu a ona wręczyła mi jabłko. Obejrzałam jej postać; sukienka sięgała jej kostek, a na stopach miała małe, czarne buty. Przy oczach robiły jej się zmarszczki kiedy się uśmiechała. Chociaż była starszą panią, ciągle była urocza. Wyglądała tak samo jak pół roku temu, kiedy wylatywałam.

-Wróciłaś z wizytą?- zapytałam z ciekawością co robię w domu.

-Na jeden semestr- pokiwałam głową. Nie chciałam dużo mówić o tym, dlaczego przyjechałam. Pani Rice uśmiechnęła się  i spojrzała na skrzynkę, którą właśnie przyniosła. Uśmiechnęłam się szerzej, bo doskonale wiedziałam co chce zrobić. Wyciągnęła rękę i sięgnęła duże, błyszczące, czerwone jabłko. Poczułam się jak dziecko.

-Jak za starych czasów- jej ząbki błyszczały kiedy wręczała mi owoc.

-Dziękuję bardzo, pani Rice.

-Pozdrów swoją mamę ode mnie. Witaj z powrotem Emily- pokiwałam i odwróciłam się aby kontynuować swój dzień. Może się myliłam..może nie byłam taką kompletną nieznajomą. Rozmowa z panią Rice, zapewniła mnie, że nie straciłam kompletnego kontaktu z tym światem.

Ugryzłam kawałek jabłka i sięgnęłam do kieszeni. Zauważyłam, że Harry CIĄGLE  nie odpisał od wczorajszego ranka. Przez chwilę pomyślałam aby napisać do Nialla, aby powiedział Harry'emu. NIE RÓB TEGO GŁUPKU! POMYŚLI, ŻE JESTEŚ ZAZDROSNĄ DZIEWCZYNĄ, KTÓRA NIE DAJE MU POWIETRZA.! Pokręciłam głową i schowałam iPhona do kieszeni.

Wiedziałam, że przesadzam. Harry powiedział, że wszystko będzie dobrze pomimo dzielących nas kilometrów.

Przechodząc obok magazynów z plotkami ze świata gwiazd, napotkałam te zielone oczy. na okładce był Harry, mój Harry...tylko nie był sam.

Trzymał rękę na ramieniu wysokiej brunetki. Była ładna. Jej niebieskie oczy były skupione na aparacie, a usta złożone w 'dzióbek' wysyłające buziaka do fotografa. Jej policzek był przy policzku Harry'ego. Uśmiechał się...trzymaj jej dłoń...

Na pierwszej stronie widniał nagłówek " Czy członek One Direction, Harry Styles, znalazł nową miłość podczas trasy? Więcej znajdziesz w środku!!" Szybko odeszłam z tamtego miejsca.

W kilka sekund poczułam się chora. Żołądek robił kółka, a pokój stał się dziwnie mały. Harry znalazł sobie kogoś nowego, kogoś z o wiele mniejszym bagażem niż ja. Nie winiłam go, ale kurwa byłam wściekła. Mój oddech strasznie przyspieszył. Klatka piersiowa podnosiła się i opadała z każdym kolejnym ruchem, kiedy próbowałam uspokoić oddech. Byłam głupia. Byłam idiotką, myśląc, że to wszystko jest jak w bajce i że wszystko skończy się 'i żyli długo i szczęśliwie'. To był koszmar.

-Wszystko będzie dobrze- usłyszałam malutki, cichutki głosik za mną. Odwracając się rozpoznałam znaną mi twarz. Rosie. Jej jasny uśmiech uspokoił mnie trochę. Ale zaraz potem, spojrzałam na nią zdziwiona.

Byłam zmieszana, Rosie była tysiące mil ode mnie. jakim cudem znalazła się w Ameryce. Była w szpitalu więc lekarze mogli obserwować jej zdrowie. Jej rodzice zadzwonili do mnie i powiedzieli, że nie czuję się dobrze. .. nie było żadnego realnego wytłumaczenia, dlaczego przede mną stoi Rosie...

-Jak ty się tu ...

-Wszystko będzie dobrze - powtórzyła.

***

Obudził mnie dźwięk mojego budzika. To był tylko sen...

Wzięłam telefon do ręki, była dziesiąta rano. Podniosłam się z poduszki, odrzuciłam na bok zmęczenie i frustrację.

Pokój Harry'ego i  mój wydawał się pusty. Wyjechał na końcówkę trasy dwie noce temu. Wspomnienie jego odlatującego ciągle było świeże.

***WSPOMNIENIE***

Nie chciałam wypuścić go z mojego uścisku. Przytulając go jeszcze mocniej, chciałam aby ta chwila się nie kończyła. Łzy lecące po  moich policzkach wskazywały na to, że nie byłam gotowa aby wyjeżdżał. Wiedziała, że wyjeżdżał z dobrego powodu. Aby spełniać własne marzenia i uszczęśliwiać miliony. Właśnie za to go kochałam.

- Wszystko będzie ze mną dobrze kochanie - wyszeptał mi do ucha i zostawił buziaka na moim policzku.

-Wiem, ale tak bardzo będę za tobą tęskniła. -przytuliłam go mocniej. Niedługo wyjeżdżam do Ameryki, więc będziemy trochę bliżej siebie.

-Wiem, skarbie ale ja już tam będę zanim wyjedziesz do domu. - obiecał mi - Nie ważne co się stanie, zobacz cię.- pokiwałam głową, na jego obietnicę, wiedząc, że będzie próbował wszystkiego aby tak się wydarzyło.

-Chodźmy Harry!- krzyknął Louis, klepiąc Harry'ego po plecach, dając mu znak, że musi już iść. -Emily, zaopiekujemy się twoim małym chłopcem.- zaśmiał się.

-Ja.Jestem. Mężczyzną.- upomniał się, sprawiając że zaśmiałam się na jego ton. Mocno pocałował mnie jeszcze raz i przytulił na do widzenia. Zaraz po tym siedział już w samolocie.

***KONIEC WSPOMNIEŃ***

Myślałam teraz o moim śnie. Myśl, że Harry trzyma w swoich ramionach inną dziewczynę, ściskała moje serce w klatce. Tysiące ale to tysiące razy zapewniał mnie, że nigdy by tak nie postąpił. Powtarzał mi, że mnie kocha i, że nie szuka kogoś innego.

Widok Rosie, w moim śnie, przykuł moją uwagę. Rosie... nie powiedziałam jej, że wracam do Ameryki. Szczerze? Bałam jej się to powiedzieć. Nie chciałam jej smucić, że nie będę mogła jej odwiedzać przez pewien czas. Nie wyjeżdżam na zawsze, tylko na wiosenny semestr. Ale wiedziałam, że dla niej to będzie jak wieczność.

Wstając z łózka, wzięłam swój telefon. Patrząc na ekran, na mojej buzi pojawił się uśmiech,  z powody imienia, które migało na wyświetlaczu. Harry. Każdego dnia trasy, dzwonił do mnie minimum raz. Żeby dowiedzieć się, czy wszystko jest w porządku, czy już się spakowałam. ... i czy przypadkiem nie wpadł ktoś niezapowiedziany.

-Dzień dobry mi Amor!-przywitałam się.

-Hola!- zażartowała. Przewróciłam oczami i ruszyłam w stronę szafy.

-Jak leci? Mieliście już jakieś kłopoty? - Już znałam odpowiedź.

-Pfff i to ile...Znasz nas. - czyli miałam rację- Tak czy siak, co dzisiaj robisz? - Mój uśmiech nagle zniknął. Przypomniał mi się sen. Harry z inną dziewczyną i Rosie...Musze odwiedzić Rosie.

-Ja, Chciałam pójść odwiedzić Rosie. Muszę jej powiedzieć, że nie zobaczymy się aż do wiosny.

-Idź odwiedzić Rosie Posie, kochanie - doskonale wiedział co chodzi mi po głowie- Musze lecieć, zaraz mamy próbę. Kocham cię. Porozmawiamy potem na Skype'ie?

-Tak. Kocham cię Harry. - przygryzając wargę, chciałam aby powiedział to jeszcze raz. Potrzebowałam usłyszeć to jeszcze raz. Był cicho przez sekundę. I jakby czytał w moich myślach, powtórzył te słowa.

-Kocham cię na zawsze.

***

Szłam wzdłuż korytarza w szpitalu. Każdy krok wydawał się cięższy i cięższy. Ale musiałam to zrobić. Nie wiem jak zniosę tą rozmowę. Nie wiedziałam co robię. Nie tylko z Rosie, ale ze wszystkim.

W dniu kiedy Harry wyjeżdżał w trasę, rodzice Rosie zadzwonili do mnie. Poinformowali mnie, że Rosie czuje się coraz gorzej. Wróciła na trochę do domu..ale zaraz po powrocie..jej objawy znowu wróciły. Nie odwiedzałam jej, bo bałam się. Bałam się stanu w jakim może być...bałam się załamanie przed nią, kiedy powinnam być silna i ją wspierać. Powinnam być przy niej i mówić, że wyzdrowieje. Ale się bałam.

Zapukałam w duże drewniane drzwi, które rozdzielały korytarz od pokoju Rosie. Zero odpowiedzi. Oparłam czoło o zimna powierzchnię. Skup się Emily! Bądź silna dla niej! Zapukałam jeszcze raz. Tym razem usłyszałam szumy po drugiej stronie.

Klamka się przekręciła i zobaczyłam bardzo zmęczoną, wykończoną mamę. Mamę, która siedziała cała noc przy swoim dziecku aby zobaczyć czy czuje się dobrze.... aby zobaczyć czy jej dziecko ciągle żyje.

-Emily- na jej tworzy pojawił się słaby, lecz kochający uśmiech.

-Jak ona się trzyma?- zapytałam. Spojrzałam w oczy mamy Rosie, ale nie skupiałam się na nich. Nie chciałam za bardzo myśleć, aby potem się nie rozpaść.

Spojrzała na mnie. Przygryzała drgającą wargę, nie musiała nic mówić. Wiedziałam, że się boi tak samo jak ja. Owinęłam ją swoimi ramionami, mając nadzieje, że chociaż na kilka sekund....będzie to tarcza przed światem.

-Czuje się lepiej, Po prostu potrzebuje kilku nowych lekarstw, ale tak bardzo się boje. Jest taka mała.- płakał na moim ramieniu. Nie chciałam jej puszczać, przestraszona tym, że jeśli to zrobię przewróci się na ziemie..- Chciałabym...chciałabym się z nią zamienić miejscami. Chciałabym walczyć za nią. Ona na to nie zasłużyła. - Wyszeptała mi do ucha.

Kiedy usłyszałam to od kobiety, która ciągle była silna, coraz bardziej obawiałam się przed tą rozmową z małą, kruchą, osobą.

-Mogę ją zobaczyć?- przełknęłam gule w gardle.

-Oczywiście, pójdę na dół, na kawę. - małe ciemne kółka, pod jej brązowymi oczami, wskazywał na to, że miała najmniejszą nić nadziei. - Nie śpiesz się skarbie.

Pokiwałam głowa i patrzyłam jak odchodzi korytarzem. Chciałam ją jeszcze raz przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ale prawda była taka...że nie wiedziałam, czy wszystko będzie dobrze...ze wszystkim. Z powrotem do Ameryki. Z Harry'm, który jest tak daleko ode mnie. Z Rosie w szpitalu. Nie wiedziałam co przyniesie przyszłość. I to mnie przerażało.

Przytuliłam się mocniej. Chciałabym aby ktoś teraz przy mnie był i powiedział MI, że wszystko będzie, nawet jeśli miało to być małe kłamstwo... uspokoiłoby mnie. Harry zawsze to robił. Ale teraz był w trasie. Zmartwienie 'zalało' moje ciało kiedy uświadomiłam sobie, że będzie miliony sytuacji, kiedy będę smutna, przestraszona czy zła, a Harry'ego przy mnie nie będzie.

Potrząsnęłam głową i zapukał w drewniane drzwi. Nie czekając na odpowiedź, weszłam do małego, słabo oświetlonego pokoju. Stół, który stał pod ściana był wypełniony kwiatami,misiami i balonikami z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia. Zapach, który pochodził od kwiatów zamaskował typowy zapach szpitala. Zmiana wyszła na dobre. Wiedziałam, że Rosie ją polubiła.

Spojrzałam w swoje lewo. Leżała na łózko, z zamkniętymi oczami i rękoma po obydwu stronach swojego ciała. Na twarzy widniało zmęczenie. Chciałam płakać. Chciałam rzucić się na ziemie..krzyczeć...wrzeszczeć...ale najbardziej modlić się. Nie chciałam aby to małe dziecko jeszcze bardziej cierpiało. .. chciałam jej zdrowia. Chciałam żeby żyła jak normalnie dziecko, bez zmartwień. Ale ona w zamian walczyła w największej bitwie. W bitwie o życie.

Lekarze powiedzieli, że wszystko z nią dobrze,  wystarczy, że dostanie nowe leki. Ale ja ciągle się martwiłam co może stać się tej małej dziewczynce...dziewczynce, którą pokochałam jak młodszą siostrę. Spojrzałam na jej ręce. Były takie chuda, strasznie schudła od mojej ostatniej wizyty. na głowie miała granatową bandanę ze złotymi gwiazdkami.

-Cześć Emily - usłyszałam cichutki głosi. Byłam tak zamyślona, że nie zauważyłam kiedy otworzyła oczy, które teraz błyszczały. Pomimo, że była chora, jej oczy mówiły, ze jeszcze nie jest gotowa aby się poddać.

-Cześć Rosie Posie- wyjąkałam. Mój głos zdradzał mój uśmiech. Nie chciałam aby ona się dowiedziała, że jestem smutna. Ale moje drżące powitanie mówiło wszystko...

-Co się dziej?- zapytała zmartwiona. Podparła się swoimi chudziutkimi rękami i usiadła. Pomimo, że potrzebowała trochę pomocy, udało jej się usiąść. Była taka silna.

-Jak się czujesz?- zapytałam, przygryzając policzek od środek policzka jak najmocniej aby powstrzymać się od płaczu. Jej jasne oczy oceniały moje emocje. Wiedziała, że coś chodzi mi po głowie, zawsze wiedziała.

-Czuje się lepiej niż ty wyglądasz - uśmiechnęła się, próbując poprawić humor. Lekko się uśmiechnęłam. Była w nastroju do żartowania. Ale nie wiedziała czy to dlatego, że czuła się lepiej czy... próbowała zamaskować to, że czuję się okropnie.

-Jak się czujesz?- powtórzyłam pytanie, łapiąc za jej kruchą dłoń. Dając jej w ten sposób sygnał, że nie musi przede mną nic ukrywać.

-Zmęczona- spojrzała na nasze złączone dłonie - Przestraszona.

-Lekarz powiedział, że leki ci pomagają. Mówił, że jesteś silnym wojownikiem. - uścisnęłam delikatnie jej dłoń, wiedząc że mogę jej coś przez przypadek zrobić.

-Co się dzieje Emily?- zapytała mnie znowu. Spuściłam wzrok, zanim znowu zaczęłam mówić.

- Ro..Rosie. Ja..ja - łzy zaczęły lecieć mi po policzkach. Nie byłam pewna czy dam rade to zrobić. Nie chciałam jej opuszczać. nie chciałam aby ona myślała, że się na niej zawiodłam, że już ona mnie nie obchodzi. Tak bardzo się bałam. Chciałam aby wiedziała, że ją kocham, i że ciągle w nią wierzę. Musiałam jej powiedzieć. Powoli. - Moja mma..ma zadzwoniła... i ... onna, ona sądzi, że nnajlepiej bę..będzie jak na razie wwróce do d..domu- cholerne jąkanie się. To sprawiało, że czułam się sto razy gorzej.

Małe łzy, które pokazały się w oczach Rosie, wskazywały na to, że pomimo tego, że nie czuła się z tym w stu procentach pewna, nadal mnie słuchała.

-Harry'ego tu nie będzie pprzez jakich cz..czas. Będzie w trasie z chłopcami i .. ja i moi rodzice stwierdziliśmy, że najlepiej będzie jak będę z nimi....dopóki nie przyjdzie wiosna. - zębami przygryzałam wewnętrzną stronę policzka. Próbowałam się nie 'rozkleić'. - K..kiedy wróci Harry..obiecuję ci, że ja też wrócę.

Był tam, patrzyła prosto w moje oczy. Nie mogłam powiedzieć o czym myślała. Łzy, które teraz spływały jej po policzkach mówiły mi, że nie była zadowolona. ... ale małym uściśnięciem mojej dłoni, zapewniła mnie, że rozumie.

-Czy wyjeżdżasz na zawsze?- cichutki głosik opuścił jej blade  usta - Już nigdy cie nie zobaczę?

-Nie kochanie...nie na zawsze - płakałam. - Powiem ci coś. Znajdę jakiś sposób aby cię zobaczyć. Może przez rozmowy na skype czy przez telefon. - powtarzałam jej, że jeszcze mnie zobaczy. ... ale najbardziej zapewniałam siebie, że to ja ją jeszcze zobaczę- Chcesz tak zrobić? Chcesz znaleźć jakiś sposób abyśmy ciągle były w kontakcie? Możemy być pen pals (nie mam zielonego pojęcia jak to przetłumaczyć na polski aby było poprawnie gramatycznie :o pen - długopis pal - znajomy, to jest taki znajomy, z którym ciągle piszesz np. listy ).

-Tak, podoba mi się to.

-Będzie moją najlepszą pen pal? - uśmiechnęłam się, pokazując jej, że wszystko jest okay.

-Najlepsze znajome przez Skype.- wyszeptała.

Usiadłam obok niej, z wielką chęcią zapytania jej. Tak bardzo chciałam aby te słowa opuściły moje usta. Ale nie byłam pewna czy mogę...czy ona może. Tak bardzo chciałam ją zapytać czy może na mnie poczekać. .. żeby nie opuszczała tego świata beze mnie, która ją wspiera.Chciałam ją prosić aby zaczekała na mnie. Chciałam ją prosić aby się nie poddawała. Żeby była silna. Ale to by było strasznie samolubne z mojej strony. Nie mogłam tak na nią naciskać.

A co jeśli nie mogła poczekać? A jeśli była za bardzo zmęczona aby dłużej walczyć.Tego wszystkiego jest za dużo jak na taką jedną osóbkę. Nie chciałam sprawić aby ona myślała, że MUSI poczekać na mnie.

Nie chciałam opuszczać Londynu z myślą, że Rosie jest smutna. Chciałam aby myślała, że ją kocham i że jest niesamowitym małym dzieckiem. Pomimo tego, że ona postrzegała mnie jako bohatera, to ja powinnam patrzeć na NIĄ jako bohater. nikt kogo znam nie miał tyle siły co ona. Była silna, była wojowniczką.

- Ja wytrzymam - wyszeptała jakby wyczytała z mojej twarzy o czym myślałam.

-Kocham cię Rosie.. cokolwiek się stanie - Musiałam przestać...nie mogłam poddać się na tym dziecku. Ale potrzebowałam aby ona wiedziała, że jestem przy niej, a jeśli nie mogłaby dłużej walczyć.... że ją kochałam i że nikt nie mógłby być na nią zły. - Cokolwiek się stanie, chciałam abyś wiedziała, że cię kocham okay? Nikt nie jest na ciebie zły. Nikt na ciebie nie będzie zły. Słyszysz mnie? - pokiwała głową - Po prostu odpocznij, dla siebie samej. Okay skarbie? Zrób to dla siebie. - Była rozmazana. Moja wizję zasłaniały łzy.

-A c o z mamusią?- jej cichutko głos zwrócił moją uwagę. - Czy mamusia będzie zła? Ona może myśleć, że się poddałam...że już nie chciało mi się walczyć..Czy ona będzie zła?

Myślałam nad odpowiedzią, kiedy roztrzęsiony głos zza drzwi mnie wyprzedził

-Nie kochanie, mamusia nigdy nie będzie na ciebie zła.- to była mam Rosie. Słyszała dużą część naszej rozmowy. Podeszła do córki i otuliła ją ramionami. - Nie ważne co się stanie, mamusia zawsze cię będzie kochać- Moje serce bolało, ale wiedziałam że Rosie jest otoczonymi tymi, którzy ją kochają.

-Obiecujesz?- wyciągnęła mały paluszek, abyśmy złożyły pinky promise że nigdy nie będziemy na nią złe, gdyby dłużej już nie wytrzymała.

Zahaczając swój palec o jej, przybliżyłam się aby ją przytulić.

-Pinky Promise Rosie - zostawiłam buziaka na czubku jej bandany.

Z powrotem usiadłam obok niej i patrzyłam jak po cichu ziewa. Pomimo, że leki jej pomagały traciła dużo energii.

-Śpiąca? - jej mama pomogła jej się położyć na szpitalnym łóżku.

-Nie  - uśmiechnęła się do nas, próbując ukryć swoje zmęczenie.

-A może zaśpiewam ci piosenkę?- zapytałam, przykrywając ją pościelą.

-Zostaniesz jeszcze trochę? zapytała.

-Zostanę na noc ... jeśli się pani zgodzi - zapytałam jej mamy. Uśmiechnęła się do nas i pokiwała głową.

-Będę w kafeterii. Potem do was zajrzę. - wyszła z pokoju.

Znowu spojrzałam na Rosie, moją Rosie Posie. Wszystko z nią będzie okay. Miała nas wokół siebie, którzy się modlili o jej zdrowie i  wspierali ją. To wszystko czego potrzebowała.

-Gotowa skarbie?- zapytałam. Pokiwała głową. Zaczęłam śpiewać, a jej ciężkie powieki powoli zaczęły się zamykać.

- Isn't she lovely...
Isn't she wonderful ..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Okay, chciałabym przeprosić, że dodaje rozdział na dwa tygodnie, ale jakoś tak wyszło :/ Ten rozdział miał 5 stron A4 i mało dialogów ( a szczerze mówiąc o wiele szybciej tłumaczę rozdział jak jest jakaś akcja i dialogi), do tego dochodzą próbne egzaminy i bierzmowanie ( wiecie roraty, rekolekcje itp). Mam nadzieję, że zrozumiecie :)

I dziękuje za tyle komentarzy i odsłon :D Poprzedni rozdział miał 394 odsłony w ciągu 24h *.*

piątek, 6 grudnia 2013

Liebster Awards x2

Na prawdę dziękuję za nominację :* To dla mnie wiele znaczy :) 
Podstawowe zasady : ,,Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Po odebraniu nominacji należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

ZOSTAŁAM NOMINOWANA PRZEZ:

ODPOWIEDZI (Grenade)
1. Ulubiony kolor?
Pomarańczowy 

2. Ile masz lat?
15 ^^

3. Ulubiona potrawa?
Szarlotka na ciepło z lodami i bitą smietaną (A potem dupa rośnie)

4. Z czego czerpiesz inspirację na tworzenie rozdziałów?
Tłumaczę rozdziały :D

5. Do jakich fandomów należysz?
Directioners, Roomies i troszkę do Mixers :)

6. Jaki masz kolor oczu?
Pomieszany :D

7. Czy pisanie bloga sprawia Ci przyjemność?
I to wieeelką :D te wszystkie miłe komentarze i tyle wyświetleń *.* Maaagia

8. Jak długo prowadzisz bloga?
Od lipca tego roku :)

9. Co sądzisz o hejtach?
Haters gonna hate. Każdy będzie hejcił i będą jego hejcili. Należy to olewać i iść do 
przodu :)

10. Dlaczego postanowiłaś/eś założyć bloga?
1) Nudziło mi się w wakacje.
2) Chcę poćwiczyć język angielski :)
3) Po przeczytaniu FZ stwierdziłam, że polscy fani też powinni poznać historię Emily.

11. Kim chcesz zostać w przyszłości?
Jeszcze nie wiem :/ Ale jestem pewna, że będzie to związana praca z językami :) 


ODPOWIEDZI (Tą miłość będę pamiętać przez całe jego życie)

1. Co cię skłoniło do założenia bloga ?
Spójrzmy na pytania powyżej :)

2. Co lubisz robić w wolnym czasie ?
Zacznijmy od tego że nie mam w ogóle wolnego czasu :c Ale jak tylko jest chwila siadam przed komputer i tłumaczę :)

3. Kto jest twoim idolem ?
Definitywnie One Direction !

4. Ulubiona piosenka ?
They Don't Know About Us

5. Co/kto jest dla ciebie najważniejsze ?
Szczerość, kiedy człowiek nie jest sztuczny

6. Za co cenisz One Direction ?
Potrafią mnie rozbawić i poprawić humor w kilak sekund. Pokazali mi, że nie wolno zamartwiać się całe życie i trzeba cieszyć się życiem. Cenię ich za to, że pomimo sławy i milionów na koncie nie uważają się za wielkich gwiazdorów i nie robią wokół siebie sztucznego pogłosu. 

7. Ulubiony strój ?
Legginsy :)

8. Ulubiony film ?
Catfish i Frontiers .

9. Za co cenisz swoich przyjaciół ?
Nie mam takich prawdziwych przyjaciół, ale chciałabym żeby byli szczerzy, nie obrabiali mi tyłka za plecami i szanowali moje decyzje. A i żeby byli ze mną na dobre i na złe.

10. Ulubiona książka ?
13 powdów - Jay Asher

11. Ulubiony blog
Pamiętnik Diabła i Proces Diabła.

NOMINOWANI:
http://unmasked-fanfiction.blogspot.com/
http://i-wont-let-you-go-without0me.blogspot.com/
http://hermione-and-draco.blogspot.com/
http://friends-with-benefits-translate.blogspot.com/
.http://take-me-home-tlumaczenie.blogspot.com/
.http://taniec-ponad-wszystko.blogspot.com/
.http://better-thanwords.blogspot.com/
.http://my-place-it-hogward.blogspot.com/
.http://harryadnmai.blogspot.com/

PYTANIA:
1. Czemu zaczęłaś pisać?
2. Co cię inspiruję?
3. W jakich jesteś fandomach i jak długo ?
4. Film czy książka? Dlaczego?
5. Motto życiowe?
6. Ulubiony film i dlaczego?
7. Masz jakieś uzależnienie?
8. Co sądzisz o miłości na odległość?
9. Masz rodzeństwo? 
10. Koty czy psy? Dlaczego?
11. Co sądzisz o homoseksualistach ?