poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 52 - Drew

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

---Emily---

-Nie, właściwie to jestem tutaj nowym wolontariuszem. Jestem Drew- potrząsnęłam jego dłoń. Jego uścisk był formalny i silny. Nie był baardzo umięśniony tylko był wymodelowany. 

-Jestem Emily- uśmiechnęłam się, starając się aby nie było widoczne, że skanuje jego tors prze więcej niż 2 sekundy. Był przystojny, ale ni był moim Harry'm. Harry był idealny. Mój anioł. -Więc 'Isn't she lovely' huh?- zapytałam o wybór jego piosenki, którą przed chwilką śpiewał.

-Taak-potarł kark swoją wielką dłonią. -Jakieś pięć minut temu szedłem korytarzem. Kilka drzwi dalej, pewnie ktoś z rodziny, śpiewał tą piosenkę. Brzmiał anielsko- poczułam, że moje policzki zaczynają się powoli ocieplać. Próbując nie rumienić sie jak pomidor przygryzłam dolną wargę. -Stałem przy drzwiach i słuchałem. Pewnie zostało mi to w głowie- zachichotał głęboko.

-Oh..umm..to byłam..ja- czemu się rumieniłam? Przestań Emily! Skarciłam się w myślach. 

-Oh, well...to jest trochę kompromitujące. Przysięgam nie jestem dziwakiem- nieśmiale zachichotał. -Po prostu podoba mi się jak śpiewasz.

-Dziękuję-powiedziałam delikatnie. Zmieniając temat, kontynuowałam- Więc jesteś nowym wolontariuszem.

-Tak-spojrzał na mnie podejrzliwie, zauważając że zmieniam temat- Zacząłem wczoraj. Chcę zostać lekarzem po studiach.

-Ja też!- uśmiechnęłam się.

-Fajnie!

-Tak, ciągle jestem studentką, ale pracuje nad tym.-stwierdziłam fakty.

-Ja skończę naukę po wiosennej przerwie.

-To wspaniale Drew, gratulacje!- uśmiechnęłam się. Był wysoki. Górował nade mną, tak jak Harry. Oboje się do siebie różnili. Po pierwsze, Harry'ego znałam, a Drew był ciągle obcy. Po drugie, kochałam Harry'ego, a Drew był ciągle obcy.

-Skończyłaś na dzisiaj?- jego pytanie brzmiało tak jakby zaraz miało się przekształcić w następne Chcesz gdzieś wyjść?. Nie mogłam nigdzie wyskoczyć. Miałam Harry'ego. Miłość mojego życia była teraz w trasie i żyła swoimi marzeniami. W moim brzuchu odezwało się stadko motyli na samą myśl o zielonookim chłopcu.

-T..tak.Byłam tutaj cały dzień. Jestem wykończona- westchnęłam głośno. Kochałam chodzić do szpitała, widok uśmiechów na twarzach dzieci poprawiał mi humor. 

-Oh, ja dopiero tu przyszedłem, wychodzę dopiero o 19. Ale może potem...- mój telefon zaczął dzwonić. DZIĘKI BOGU. Spojrzałam na wyświetlacz, imię Alex zaczęło migać.

-Przepraszam-przeprosiłam i szybko odebrałam- Hej Alex!

-Cześć Em, jestem na zewnątrz.

-Okay, zaraz będę- rozłączyłam się. Odwróciłam się do Drew chowając telefon do kieszeni mojego uniformu.

-Chłopak?-zapytał patrząc sie na podłogę. Unikając kontaktu wzrokowego, wysunął język i zwilżył górną wargę.

-Właściwie, ONA  i ja jesteśmy tylko przyjaciółmi. -zaśmiałam się. Powiedziałam z naciskiem na ona, bo faktycznie Alex nie była moim chłopakiem.

-Oh, świetnie- jego równiutkie białe ząbki błysnęły w uśmiechu.

-Ale ja mam chłopaka- spojrzałam prosto w jego brązowe oczy. Nie zamierzałam ukrywać Harry'ego. Byłam jego, a on był mój. Jestem najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem. Nie widziałam żadnego innego chłopaka poza nim.  No i chłopców z One Direction.

-Oh...

-Do zobaczenia potem Mr.Drew- pomachałam do niego i odwróciłam się na obcasach. Windy nie były daleko. Nacisnęłam guzik i niespodziewanie szybko winda zrobiła 'bing'. Byłam skupiona na moim telefonie, chciałam znaleźć jakieś informacje na temat wylotu chłopców. Klaśnięcie dłońmi w drzwi windy przestraszyło mnie jak diabli- Kur...Drew!?!?!?

-Hej-głośno oddychał, patrzył mi w oczy. Czułam się trochę...jak na krawędzi. - Bycie przyjaciółmi nie będzie bolało, prawda? No chyba, że twój chłopak jest z rodzaju 'Jesteś moja i żaden chłopak nie może z tobą rozmawiać'

-A c..co jeśli jest?- wiedziałam, że Harry nie jest jak Brandon.  Nie mówi mi z kim mogę sie spotykać a z kim nie. Po prostu chciałam trochę wkurzyć Drew. Mówiąc mu, żeby nie zbliżał się tak bardzo. Niestety, to go wcale nie odstraszyło.

Drew wszedł do windy i nacisnął guzik z cyfrą 1. Drzwi się zamknęły, zostawiając mnie z nim sam na sam. Czemu się tak denerwuję? Może dlatego, że on patrzy się na ciebie jakby chciał 'wskoczyć' między twoje nogi! Przewróciłam oczami na moją ostatnią myśl. Spojrzałam na Drew w oczekiwaniu na odpowiedź na pytanie, które mu zadałam. Ciągle się na mnie patrzył, zrobił krok do przodu i zaczął mówić.

- Więc, może one nie musi wiedzieć o naszej...przyjaźni.

*Ding*

-Muszę iść- szybko wyszłam z windy kiedy drzwi się otworzyły. Wręcz z niej wybiegłam. Wybiegłam przez rozsuwane drzwi i pobiegłam w stronę samochodu Alex.

Weszłam do niego i zaczęłam bawić się moimi dłońmi. By łam zdenerwowana.Uspokój się Emily, Uspokój się...

-Co się stało?-Alex zaczęła panikować. Byłam czerwona na twarzy. Nie mogłam uwierzyć, że jakiś nieznajomy może sprawić, że będę taka zdenerwowana. Poprzez zwykłe przysunięcie się.

-Po p..prostu j..jedź- jąkałam. Rzeczywiście co było nie tak.

***

Otwierając drzwi do domu Nialla, poszłyśmy do salonu. Charlie podbiegł do nas, szczekając na nową dziewczynę.

-Spokojnie Charlie, ona jest przyjaciółką- spojrzałam na niego kiwając głową. Podszedł powoli do Alex i lekko polizał jej kolano.

-Czy on zawsze cię tak chroni?- Alex zachichotała na teraz spokojnego zwierzaka.

-Taa, jest moim 'ochroniarzem'- przykucnęłam i pogłaskałam mojego futrzanego przyjaciela.-Jednym z nich-  Harry był drugim. Zawsze sprawiał, że byłam bezpieczna. 

-Więc...powiesz mi co się stało w szpitalu?- głos Alex wyrwał mnie z moich myśli. Wracając znowu na ziemię, westchnęłam.

-Ten chłopak tam był..On jest nowy.- usiadłam na długiej kanapie, a Alex zaraz obok mnie. -On umm, to było dziwne. Wiedziałam, że chciał mnie zaprosić. Powiedziałam mu, że mam chłopaka....ale wszystko zmieniło swój bieg. Zapytał czy Harry jest nadopiekuńczy, a potem powiedział, że wcale nie muszę mu nic mówić o naszej znajomości.

-To JEST dziwne Em- powiedziała Alex kręcąc głową. 

-Ale to nie wszystko..sposób w jaki powiedział 'znajomość'-zrobiłam specjalny nacisk na ostatnie słowo. - Jakby coś miało być z tego więcej.

-To brzmi jak kłopoty Emily- Alex pokręciła głową raz jeszcze- Tylko mówię, abyś trzymała sie od niego z daleka...on pachnie jak kłopoty..złe kłopoty.

-A są jakieś dobre kłopoty?-zaśmiałam się na jej odpowiedź.

-Wiesz co mam na myśli-zaśmiała się trzymając swoją stronę.

-Chyba nie wiem- zaśmiałam sie, mrużąc podejrzliwie oczy- Tak czy siak, jaki film oglądamy?

-Kac Vegas!

-Dobry wybór moja droga.

***

Obudziłam się następnego ranka, leżąc na kanapie. Zeszłej nocy rozmawiałam z Alex o chłopcach i o naszej przyszłości. Teraz była moją najlepszą przyjaciółką. Rozmawiałam z nią nawet na temat...Stephanie.

-Alex?-wybełkotałam. Nie było jej na kanapie.  Zeszłam z mojego 'łóżka' prawie zwalając koce. - Alec? jesteś tutaj?- Zajrzałam do wszystkich pokoi. Nie było śladu Alex.

Wzięłam swój telefon. Miałam cztery wiadomości. Każdą od kogo innego.

OD: Alex - Hej, wyszłam wcześnie bo chciałam odwiedzić moja mamę. Może jutro gdzieś wyjdziemy? Do zobaczenia!

Szybko jej odpisałam. Życzyłam jej dobrej zabawy i napisałam, że z wielką chęcią się spotkam. Nacisnęłam 'wyślij'.

Następna wiadomość była od Nialla. Napisał, że mam się upewnić że lodówka będzie pełna kiedy wróci. Śmiejąc się odpisałam, że zjem wszystko i zostawię tylko jedna oliwkę. Jego odpowiedź sprawiła, że zaczęłam się śmiać jeszcze głośniej. 'Obetnę twojemu chłopakowi włosy jeśli to zrobisz'

DO: Niall -  Okey okey, poddaje się! Lodówka będzie przepełniona.

Trzecia wiadomość była od Harry'ego.

OD: Harry - Cześć kochanie. Dzisiaj mamy występ. Życz mi szczęścia! Tak bardzo za tobą tęsknie. Kocham cię Emily. Zawsze jestem, zawsze będę xx

Szybko mu odpisałam. Motylki w brzuchu sprawiały, że uśmiechałam się jak głupek.

DO: Harry - Powodzenia skarbie! Będziesz niesamowity, wierzę w ciebie! Na wieczność i na zawsze :)

Nacisnęłam wyślij. Przesunęłam ekran w dół. Patrząc na numer od, którego dostałam ostatnią wiadomość, prawie upuściłam telefon.

OD: Brandon - Musimy porozmawiać, Zadzwoń.

Wiedziałam co zrobić. Nie było tu Harry'ego ani Nialla. Była Alex, ale nie wciągnę ją w moje życie. Przewinęłam ekran w dół do ustawień i zablokowałam jego numer, wiedząc że już nie będzie pisał.

Zaczęło mi burczeć w brzuchu. Postanowiłam się ubrać i pójść do małej kawiarenki. Naleśniki brzmiały wyśmienicie. Założyłam jeansy, biały sweterek i złote baletki. Wyszłam na zimny londyński wiatr.

Spacer ni był taki długi, niecałe dziesięć minut. Będąc prawie na miejscu zatrzymałam się, gdyż usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam znajomą twarz...Drew.

-Emily..posłuchaj. Chciałem przeprosić za wczoraj. Przekroczyłem pewne granice- mówił, próbując złapać oddech. Miał na sobie czystą białą koszulkę i skórzaną kurtkę. Jego jeansy zwisały luźno.

-J..jest w p..porządku- Cholera Emily!

-Nie musisz się denerwować skarbie- zachichotał, chowając kosmyk moich włosów za ucho. Zrobiłam krok w tył, nie czułam komfortowo z taką bliskością.

-Drew, mam ch..chłopaka- czemu nie mogłam przestać się jąkać?! To mnie irytowało, pokazywało ludziom jak słaba jestem w danych momentach.

-Wiem..Dlatego kiedy cię zobaczyłem od razu pomyślałem, że najlepiej będzie jak cię przeproszę. Zaczniemy od początku?- zapytał. Szczery uśmiech pojawił się na jego ustach- Cześć..- zaczął-Jestem Drew.

-Emily- potrząsnęłam jego dłonią, nie do końca patrząc się w jego oczy. Przysunął się bliżej i wyszeptał do mojego ucha.

-Jesteś bardzo ładna Emily. Twój chłopak jest szczęściarzem.

I właśnie wtedy usłyszałam głośnie 'klik' i zobaczyłam flesz.

Paparazzi..TEN paparazzi.

A tutaj Drew :)

niedziela, 29 września 2013

Rozdział 51 - Dwoje Drzwi Dalej

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

---Emily---

Ostatnie dwa dni spędziłam z Harry'm wykorzystując każdy momenty. Dosłownie. Nocowałam u niego. Kiedy sie budziłam on był pierwszą osobą jaką widziałam. Jego loki opadły na czoło kiedy cichutko chrapał. Zasypiając ostatnia rzeczą jaką widziałam były jego piękny uśmiech i zielone oczy. Niektórzy ludzie myślą, że jak jesteś 24h na dobę z jedną osobą można zacząć się 'dusić'. Ale z Harry'm czułam się komfortowo. Jego ramiona, które mnie otulały zapewniały mi bezpieczeństwo. Jego pocałunki zapewniały mnie o miłości i pasji. Będę za nam bardzo tęsknic podczas tych dwóch tygodni. Czułam się niespokojna, kiedy tylko pomyślałam, że nie będzie go przy mnie.

-Czy będziesz o mnie dużo myślała?- zapytał Harry, chowając swoją twarz w mojej szyi. Przytulaliśmy się już 10 minut. Na lotnisku było tłoczno, lecz nie widziałam ani jednej piszczącej fanki. Pewnie nie nagłaśniali swojego wylotu z Londynu. Samolot chłopców odlatywał za 10 minut. Musieli zaraz wsiadać na pokład.

-Będę za tobą strasznie tęsknić Harry- pocałowałam go w usta. Poczułam jak się uśmiecha i od razu wiedziałam że on też będzie tęsknił. -Pisz do mnie kiedy tylko będziesz mógł. Tylko nie czuj, jakbym na ciebie naciskała. Baw się dobrze.- uśmiechnęłam się.

Tylko nie przesadź- upewniłam się, że ostatnie słowa nie wypłynęły z moich ust. Wiedziałam, że mogę wierzyć Harry'emu. Po prostu, kiedy ostatnim razem żegnałam się z kimś na lotnisku ten ktoś kompletnie o mnie zapomniał. Zrobił sobie ode mnie wakacje aby móc pieprzyć jakaś lalunię. Brandon był inny od Brandona, kompletnie inny.

-Harry daj dziewczynie ostatniego całusa i chodź! Samolot bez nas odleci!-Louis wykrzyczał najgłośniej jak tylko mógł Jego zabawny wysoki głos sprawił, że podskoczyłam.

-Słyszałaś go- powiedział Harry, robiąc nadąsana minę, wskazującą na to, że to będzie nasz ostatni pocałunek na dwa tygodnie. Sprawił, że był niezapomniany. Przysunął się bliżej i złożył na moich ustach pocałunek. Smakował słodko, biło od niego ciepło.Moja ręka owinęła jego szyję, próbując przysunąć go bliżej. Owinął swoje ręce wokół mojej talii, był niespokojny, że musi mnie zostawić.

Oparliśmy swoje czoła.

-Nie zapomnij o mnie- wyszeptałam zamykając oczy. Zacieśnił swój uścisk wokół mnie. Doskonale wiedział dlaczego to powiedziałam, Brandon o mnie zapomniał.

-Za bardzo cię kocham- uśmiechnął się, zapewniając mnie, że wszystko będzie okey.

-Czas iść stary. Emily.- Liam mnie mocno przytulił. - Uważaj na siebie- wyszeptał. Pokiwałam głową. Przytuliłam resztę chłopców i życzyłam im szczęścia.

Pomachałam do nich jeszcze raz. Poszli wzdłuż długiego korytarza w stronę samolotu. Harry jeszcze raz się odwrócił, szeroko się uśmiechnął i pomachał ostatni raz. Idiota. Zachichotałam. Wysłał mi buziaka. Złapałam go w powietrzu i przyłożyłam do serca. Głośno się zaśmiałam kiedy złapał moje buziaki i 'strzelił; sobie w policzek. Weszli do samolotu i drzwi się zamknęły.

Wyjeżdżał na dwa tygodnie, kiedy ja musiałam zostać tutaj.

-Emily?- cienki głosik sprawił, że się odwróciłam. To była Alex, sympatia Nialla. Przyszła aby pożegnać się z Niallem. Tak jak ja i Harry, ich dwójka również spędziła dwa ostatnie dni razem.

-Cześć Alex- uśmiechnęłam się do niej. Była miłą dziewczyną, jedną z tych, których zaakceptowałam dla Nialla.

-Chcesz gdzieś razem wyjść? Na przykład na lunch? Możemy iść na burgera- Była bardzo miła.

-Z wielką chęcią.

***

-Widzimy się jutro?- zapytała Alex, podjeżdżając pod dom Nialla. Wcześniej poszłyśmy do pobliskiego punktu z burgerami. Rozmawiałyśmy o naszej przeszłości i o tym jak poznałyśmy chłopców. Teraz wiedziałyśmy o sobie o wiele więcej.

-Umm, jutro rano jestem w wolontariacie w Szpitalu Dziecięcym. Ale może zrobimy noc z filami?- uśmiechnęła sie na moją propozycję.

-Przyniosę pizzę-zaproponowała. Przytuliłam ją i wyszłam z jej małego czerwonego samochodziku. -Więc widzimy się jutro- pomachałam jej na do widzenia.

Weszłam do domu i zamknęłam drzwi. Sprawdzałam trzy razy czy na pewno są zamknięte, ostrożności nigdy nie za wiele. Chodziło mi o paparazziego, który śledził każdy mój ruch. Dzięki Bogu podczas lunchu z Alex, nigdzie go nie widziałam. Alex wiedziała o tym mężczyźnie, widziała go tego samego dnia kiedy kupowałam Plan B. Wiedziała kogo ma szukać.

-Charlie! Chodź do mnie- zawołałam go. Podbiegł do mnie i prawie mnie wywalił. Zachichotałam. -Czy jest bezpiecznie? - szczeknął na znak, że jest 'czysto'.

Opadłam na moje łóżko. Ciągle rozmyślałam nad 'moim' łóżkiem. W końcu jeszcze nie przeniosłam żadnych moich rzeczy. Harry zapytał się mnie, czy nie przeprowadziła bym się do niego i do Louisa, ale jeszcze się nie zgodziłam ani nie odmówiłam. Powiedziałam mu, że odpowiem jak wróci z trasy.

To nie jest tak, że ja nie chcę mieszkać z Harry'm. To tylko...wielka część mnie ciągle się bała. Wiedziałam, że mnie kocha, ciągle szeptał mi na ucho miłe słowa o mnie. Miłosne i..niegrzeczne.Przygryzłam dolną wargę, na moją ostatnią myśl. Kochaliśmy się tylko ten jeden raz ale Harry ciągle o tym mówił. Powtarzał mi ciągle do ucha jak bardzo chciałby powtórzyć tą niesamowitą noc. Pokręciłam głową wracając na ścieżkę. Wiedziałam że mnie kocha...ale obawiałam się co się stanie JEŚLI się ODKOCHA?

Te myśli mnie strasznie męczyły. Moje powieki zaczęły stawać się powoli cięższe aż w końcu się zamknęły. Sen przyszedł sam.

***

 -Dzień dobry Rosie- weszłam do pokoju młodej dziewczynki. -Mam coś dla ciebie- Zza pleców wyjęłam różowego misia. Podałam go jej, a ona go mocno przytuliła.

-Dziękuję-wyszeptała. -Gdzie jest Harry?-uśmiechnęła się. Oddałam jej szeroki uśmiech. Na prawdę podobało jej się kiedy chłopcy do nie przyszli TEGO dnia. Tego samego dnia kiedy wróciłam do domu i nakryłam Brandona z nią. Tego samego dnia kiedy Brandon mnie skopał. Tego samego dnia kiedy uciekłam do niego, bo bałam się o własne życie- Emily?- pewnie zauważyła, że mój uśmiech trochę się zmniejszył.

-Oh, umm wyjechał na dwa tygodnie, na trasę. Niedługo wróci. I może wpadnie cię znowu odwiedzić. -uśmiechnęłam się próbując przywrócić jej duszę.To było coś takiego jakby wiedział, że o nim myślę, bo napisał do mnie wiadomość. Uśmiechnęłam się do telefonu i odczytałam wiadomość.

OD: Harry - Cześć Piękna. Właśnie wylądowałem. Już tęsknie x

-Właśnie dostałam wiadomość od Harry'ego. odpowiedziałam łagodnie czytając na głos moją odpowiedź.

DO: Harry - Cześć kochanie, jestem u Rosi. Powiedz jej 'cześć' :)

-Harry cię lubi- Rosie słabo zachichotała. Zakryła swoje usta dłonią kiedy zaczęła się śmiać, chciałam otulić ją moimi rękoma. Chciałam ją mocno ścisnąć i powiedzieć, że jestem przy niej.Że nigdy jej nie opuszczę. Chciałam jej powiedzieć, że nie ważne co stanie się w przyszłości, zawsze będzie w moim sercu.

-Mam taką nadzieję, Rosie Posie- wyszeptałam patrząc na kruchą osóbkę. Poczułam wibrację w mojej dłoni, wiedziałam że Harry odpisał. Przeczytałam wiadomość na głos.

OD: Harry - Cześć Piękna :) Mam nadzieję, że się dobrze dzisiaj czujesz. Muszę do ciebie przyjść i znowu ci zaśpiewać. Może będziesz w moich chórkach i będziesz śpiewała razem ze mną? Kocham was obie xx

-Słyszałaś?- uśmiechnęłam się szeroko- Kocha nas obydwie- podniosłam ręce z podniecenia, Rosie pokiwała głową.

-I powiedział, że jestem piękna- ledwo ją było słychać. Miała dziś na sobie nową chustkę, na której był Dzwoneczek.

-Ciągle jesteś piękna moja Rosie Posie- przysunęłam się bliżej i pocałowałam ją w czółko.

-Nawet z tym?- wskazała na swoją główkę wokół, której była zawiązana chustka.

-Z tym czy bez i tak jesteś najpiękniejszą dziewczynką jaką kiedykolwiek widziałam- delikatnie ja przytuliłam i pocałowałam czubek głowy. -Jesteś moją małą księżniczką, okay? Nie zapomnij tego. -Ziewając, pokiwała głową.

Zaśpiewałam dla niej, oczywiście jej ulubioną piosenkę i otuliłam ją kocem. Wyglądała tak słabo, kiedy spała w szpitalnym łóżku. Mała łza popłynęła po moim policzku, szybko ją wytarłam. Modliłam sie o nią każdego dnia. Była za mała. Dziecko nie zasługuję na taki ból, żadne.

-Dobranoc Rosie Posie- wyszeptałam, całując ja ostatni raz w czoło.

Wychodząc na korytarz usłyszałam czyjś śpiew. Słowa, które śpiewałam do Rosie niecałe dwie minuty temu rozniosły sie po korytarzu. Śpiew wydostawał się z dwóch pokoi dalej. Pokój Gabrielle. Miała roczek i walczyła z białaczką. Wiedziałam, że jej mam odwiedzą ją bardzo często, ale jej taty nie widziałam od kiedy sie urodziła. Kto to mógł być?

Krok po kroku szłam do pokoju obok. Drzwi nie były do końca zamknięte, ale ciągle nie mogłam zobaczyć kto tam był. Głęboki głos brzmiał trochę jak Harry. Moje serce zaczęło strasznie łomotać na samą myśl, że Harry mógł by mnie zaskoczyć, mówiąc że tylko żartował z tymi dwoma tygodniami samotności.

Otwierając drzwi zobaczyłem wysoką muskularną figurę. Kołysał Gabrielle i śpiewał jej.Miał szerokie plecy, godziny w siłowni były widoczne. Jego umięśniony tył był zasłonięty niebieską koszulą. Nie miał ciasnych jeansów, ale jego spodnie nie zwisały. Miał na sobie czarne buty. Miał brązowe włosy obcięte przy głowie.

I never thought, through love we'd be
making one as lovely as she
Isn't she lovely made from love

Skończył odkładając Gabrielle do jej szpitalnego łóżeczka. Jego mięśnie na plecach się napięły kiedy odkładał mała na miękkie poduszki.

-Cześć-wyszeptałam.

-Cholera!- odwrócił się, mój nieoczekiwany głos sprawił że podskoczył. Jasne brązowe oczy rozszerzyły się kiedy napotkały moje.- Przepraszam, nie chciałem przekląć

-Jesteś krewnym?- zapytałam, podchodząc do łóżeczka Gabrielle.

-Nie, właściwie to jestem tutaj nowym wolontariuszem- wystawiając swoją rękę kontynuował - Jestem Drew.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przypominam, że jeśli chcesz być informowany to zajrzyj do zakładki 'POWIADOMIENIA'
Jeśli chcesz coś skomentować czy zwrócić mi na coś uwagę wejdź w 'KONTAKT' i tam będzie mój ask :)

+Ktoś idzie na koncert zespołu ROOM94 w Warszawie w listopadzie? :)
Boże, zapomniałam o najważniejszym :D

DZIĘKUJĘ ZA PONAD 10 000 WYŚWIETLEŃ <3 JESTEŚCIE NIESAMOWICI :**

wtorek, 24 września 2013

Rozdział 50 - Masz To Wszystko

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

---Emily---

-Nie Harry, nie mogę opuścić testów..- pokręciłam głową, chowając ją w zagłębieniu jego szyi. Zapach jego perfum wypełnij mój nos. Harry zaproponował mi abym pojechała z nim i z chłopakami w trasę. Tylko, że moje testy końcowe są za około dwa tygodnie. Nie mogłam tak po prostu skoczyć i opuścić szkoły. Za ciężko pracowałam na moje dobre oceny, które obecnie miałam. Jeśli pominę testy to od razu obleje.

-Nienawidzę myśli, że zostaniesz sama - wyszeptał, zacieśniając uścisk wokół mojej talii. Staliśmy teraz między korytarzem, a salonem.

-Hej- podniosłam jego podbródek tak aby patrzył się na mnie- Dwa tygodnie zlecą szybko. Nawet nie będziesz miał czasu aby o mnie pamiętać.Będziesz za bardzo zajęty bieganiem między przygotowaniami do występów. - Uśmiechnęłam się do niego i przysunęłam się do jego policzka. Zostawiłam słodkiego buziaki na jego gładkiej skórze.

-Proszę, jedź ze mną- błagał. Na prawdę denerwował się o zostawienie mnie samej. Nie winiłam go za to...Nie miałam za dużo szczęścia kiedy byłam sama. Ale ciągle cieszyłam się, że profesor dał mi tydzień wolnego. Napisałam do niego email z powodem mojej nieobecności. Całe szczęście, zgodzili się na wolne, bez żadnych konsekwencji.

-Nie mogę, mam egzaminy Harry- wiedział, że nie zmienię zdania. -Bardzo bym chciała z tobą pojechać, na prawdę. Ale nie mogę ominąć tych testów.

-Okey Emily- westchnął. Czułam się strasznie, że nie będę mogła być na jego koncertach. Nie pragnęłam niczego tak bardzo jak tylko być na występach i wspierać go. Ale nie mogłam.

-Zostały nam jeszcze dwa dni....co powinniśmy robić?- jego zalotny uśmiech sprawił, że zaczęłam się śmiać. Wiedziałam, co miał na myśli.

-Styles...-popatrzyłam na niego z dołu.

-Tylko żartuje kochanie. Chodźmy na zakupy. Muszę jeszcze kupić kilka ostatnich rzeczy. - pokiwałam głową. Poszłam do łazienki, a by umyć twarz, która była we łzach. Pudełko po Planie B, leżało na umywalce. Wzięłam tabletkę zaraz jak weszłam do domu Nialla. Wzięłam puste opakowanie i wyrzuciłam do kosza. Powinnam była je spalić, żeby potem mieć pewność że żaden paparazzi nie znajdzie tego.

-Gotowa?- Harry stał oparty o framugę drzwi do łazienki. Był idealny. W brzuchu czułam motylki kiedy tylko na niego patrzyłam. Jeszcze chwilę temu nie mogłam mu powiedzieć 'tak', bo miałam Brandona. Ale teraz jestem z Harry'm i nic już nie potrzebuje.

 -Tak-wspięłam się na palcach aby pocałować go w nosek. Zaśmiał się kiedy próbowałam do niego dosięgnąć. Zniżył głowę i dał lepszy dostęp. -Dziękuję- uśmiechnęłam się i podziękowałam, że pomoc...we wszystkim.

---Harry---

Zamierzałem ją błagać aby pojechała z nami w trasę. Wolałem klęczeć przed nią i błagać zamiast stania w miejscu i czekania na Bóg wie co. Kurde, byłem tak blisko, żeby się zgodziła! Ale wiem, że ona się nie podda.

Obecnie, chodzimy między różnymi przedziałami w sklepie. Kupowaliśmy przekąski na dwa dni i szampon na trasę. Nienawidziłem małych buteleczek z szamponem w hotelach. Były za małe i nie nadawały się do moich loków.

Emily zaczęła się śmiać kiedy opowiadałem jej jak muszę dbać o moje włosy. Jej śmiech jest taki piękny. Kiedy chichotała mrużyła oczy. Jej tęczówki migotały, tak jakby słońce padało na jej delikatną skórę.

-Jesteś perfekcyjna- pomyślałem na głos. Nie mogłem nic zrobić, zarumieniłem się. Przebiegłem palcami po moich lokach i spojrzałem na nią. Rumieniła się. Jej policzki było całe czerwone, patrzyła na stopy.

-J.jesteś p..perfekcyjny- podniosła na mnie wzrok. Uśmiechnąłem sie do niej z dołeczkami w policzkach, była trochę zdenerwowana. Owinąłem ręce wokół jej tułowia i pocałowałem w czubek głowy. Jej kruche ręce owinęły się wokół mojej talii.

Spojrzałem ponad jej głową. I właśnie wtedy go zobaczyłem, robił zdjęcia małym aparatem. Fotograf. To pewnie ten, który molestował ją rano. Moje ciało musiało zesztywnieć, bo Emily spojrzała na mnie zdziwiona.

-Co jest?- zapytała patrząc w moje oczy, martwiła się. Nie mogłem powiedzieć, że ktoś nas śledzi. Zwariowałaby. Musiałem coś ustalić...

-Nic kochanie. Chodźmy zapłacić i pójdziemy na lody zanim wrócimy do domu.

---Emily---

Dzień był wspaniały, cieszyliśmy się każdą minutą na dworze. Patrzyliśmy na dzieci, które radośnie biegały i bawiły się kiedy my jedliśmy przysmak, który kupił Harry od pobliskiego sprzedawcy. Przez te kilka godzin wydawałoby się jakby wszystkie zmartwienia odleciały, a mnie uwiódł piękny chłopak, który stał przede mną.Ciągle mieliśmy splecione dłonie i cieszyliśmy się sobą póki mogliśmy. On miał wyjechać na dwa tygodnie, już pojutrze. Cieszyłam się, że możemy spędzić ze sobą chociaż te dwa razem.

Chociaż nawet teraz mogłam wyczuć na naszym uścisku jak Harry jest napięty. Czy to przeze mnie? Czy coś innego go męczyło? Za każdym razem kiedy próbowałam zapytać się co sie stało, zmieniał temat tak szybko jak się da. Po prostu przestałam po pierwszych czterech razach. Może to trema przed trasą?

Pojechaliśmy do domu Harry'ego i Louisa, po tym jak zjedliśmy nasze lody w parku. Zrobiło się ciemno. Wiatr dudnił w szyby. Leżałam na łóżku Harry'ego w jego starej koszulce. Patrzyłam się na idealnie gładka skórę Harry'ego. Miał na sobie tylko szorty, aby zakryć dolną część ciała. Kreśliłam linie na jego umięśnionym ramieniu. Na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech, kiedy wspomnienia powróciły.

-O czym myślisz?- zapytał, kładąc się na brzuchu. Odwrócił głowę w moją stronę. Jego zielone tęczówki błyszczały. Miał rozszerzone źrenice, oznaka miłości. Ciągle nie mogę uwierzyć, że tyle razy dotykałam jego pięknych ust.

-Myślę o ... niedawno oglądałam cie w teledyskach i marzyłam aby cię przytulić. Jesteś piękny Harry, ale to coś więcej. Masz piękną duszę. Myślała, jak mogłam ciągle sobie powtarzać w myślach, 'wyobraź sobie, że on pragnie ciebie tak samo jak ty jego, wyobraź sobie jak jego oczy zaczynają świecić kiedy wchodzisz do pokoju.'. To zabrzmi głupio..

-To wcale nie jest głupie..- jego pełne usta wyszeptały głęboko.

-Kiedy zobaczyłam cię jak występowałeś podczas Little Things- za pauzowałam. Przygryzłam na chwilę dolną wargę, kontynuowałam- Twoje solo...twoje oczy jak to śpiewałeś. Moje serce po prostu..- nawet nie mogłam znaleźć odpowiednich słów na opisanie moich uczuć w tamtej chwili, jak wczuwał się w te słowa..

-Jesteś piękna- dwa dołeczki pojawiły się w jego policzkach. Nie mogłam nic zrobić, zarumieniłam się. -Emily musisz mi obiecać, że kiedy będę daleko ty będziesz ostrożna. - Jego słowa mnie speszyły na chwilę-  Umrę w środku kiedy dowiem się, że coś ci się stało- pokiwałam głową na jego słowa, zrozumiałam do czego zmierza.

-Będzie dobrze Harry- pocałowałam go delikatnie w policzek.

-Ale jeśli coś by się wydarzyło..nie próbuj być odważna...po prostu biegnij- zmartwił mnie jeszcze bardziej. Jego ton głos skrywał wiele rzeczy.

-Będę uważać Harry. Nie martw się na zapas. Ludzie chorują, kiedy za bardzo się martwią. Przeczesałam palcami jego włosy. Przysunęłam się bliżej i złożyłam na jego ustach pocałunek.

Leżeliśmy tak jeszcze przez kilka minut, cieszyliśmy się sobą. Patrzyłam jak oczy Harry'ego się zamykają. Powoli zasypiał. Spojrzałam na zegar, który stał za nim. Czerwone cyfry pokazywały, że była już prawie północ. Nie chciałam jeszcze spać. Chciałam z nim spędzić jak najwięcej czasu zanim zostaniemy rozdzieleni na dwa tygodnie. Wiedziałam, że nie będę mogła ciągle z nim rozmawiać. Pewnie ciągle będzie na próbach, koncertach, wywiadach i podpisywaniach. Wiedziałam, że będzie zmęczony kiedy wróci do pokoju.

Postanowiłam, że zagłębie się w to jaki był Harry Styles. Kiedy był młodszy...jak jeszcze nie należał do One Direction.

-Jaki byłeś kiedy byłeś dzieckiem? - wyszeptałam cicho, przysuwając się bliżej do jego ciała. Otworzył oczy na dźwięk mojego głosu. Uśmiechnął się. Zobaczyłam jeden dołeczek, kiedy drugi schował się w poduszce, na której leżał.

-Byłem marzycielem..- jego głęboki głos mnie otulił. Był taki kojący. - Byłem zwyczajnym dzieciakiem. Ganiałem sie, szukałem nowych przygód w każdych zakamarkach i szczelinach...ale śpiewanie to była taka ucieczka od świata. Kiedy byłem, zły, smutny czy wesoły..śpiewałem. Zawsze sobie powtarzałem, że zrobię z mojego śpiewu coś wielkiego. Że będzie miał wszystko czego zapragnę. Marzyłem, aby dać świat mojej mamie. Wyprzedany areny, sprzedaż milionów płyt. Marzyłem o tym wszystkim.-miał oczy jak złotówki. Każde jego słowo kryło pasje.

-Czy twoje marzenia się spełniły? Myślisz, że masz to wszystko?- z moich słów zrobił się szept. - usmiechnął się delikatnie, mrugając oczami.

-To zależy- oparł się na łokciu, ale ciągle leżał na brzuchu. Przysunął się bliżej, nasze usta dzieliły centymetry. Zamknęłam oczy, czułam jego oddech na policzkach.

-Od czego?

-Jeśli odwzajemnisz miłość- przycisnął swoje usta do moich na kilka sekund- Więc ty mi powiedz. Czy wszystkie moje marzenia sie spełniły? Czy mam to wszystko teraz?-pokiwałam głową, pragnęłam ust Harry'ego. Mój oddech przyspieszył kiedy się przybliżył.-Tak co?

-Masz to wszystko- nasze usta się zderzyły. Jego gładka skór dotykała mojej.

Położyłam się. Próbowałam złapać oddech, dotknęłam swoich ust. Ciągle nie mogłam uwierzyć, że Harry Styles był teraz mój.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dam dara daaaaaam :D
Dotarliśmy do rozdziału 50 :D Chciałabym podziękować za wszystkie wejścia, których jest prawie 10 tysięcy *.* Za komentarze, których była masa i ani jednego negatywnego <3 co wiele dla mnie znaczy :* Jesteście wspaniali :)

Ponieważ dzisiaj mam urodziny, co powiecie na taki mały prezencik? hmm? Dobijecie 10 tysięcy i 10 komentarzy ? :)

sobota, 21 września 2013

Rozdział 49 - Na zawsze

Uwaga! Zanim zaczniesz czytać przygotuj chusteczki!

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

---Harry---
(zaraz po tym jak Emily się rozłączyła)

Walnąłem rękoma w stolik. Dźwięk odbijanego szkła rozszedł się po kawiarni. Ludzie z sąsiednich stolikach wbijali we mnie swoje spojrzenia. Czułem jak moje ciało podnosi sie i opada z każdym kolejnym oddechem. Nie byłam w stanie ochronić jej przed Brandonem, a teraz nie mogłem jej ochronić przed pierdolonym paparazzim. Nienawidziłem tego uczucia, że czułem się bezużyteczny. Miała kłopoty, a ja nie mogłem pomóc. Jakiś koleś ją śledzi, a ja siedzę tu i nic nie robię.

Wiedząc, że muszę coś zrobić, zapłaciłem za napój, który zamówiłem i wybiegłem z restauracji. Wiedziałem, że nie może być u Nialla, ale musiałem spróbować. Musiałem gdzieś zacząć szukać.  Dzień był wietrzny. Schowałem ręce do kieszeni i ruszyłem w stronę domu mojego kumpla. Czemu nie wziąłem samochodu? Na pewno byłbym szybciej na miejscu. Rusz swój tyłek Harry! Moja podświadomość psychicznie mnie kopnęła, co sprawiło, że zacząłem biec.

W końcu dobiegłem do trawnika przed domem, miałem zadyszkę. Łapałem powietrze. Musiałem sprawdzić, czy na pewno jest tutaj. Proszę..proszę...bądź tutaj. Dużymi krokami podszedłem do frontowych drzwi, stwierdziłem, że nie będę pukał. Nie musiałem stawać na palcach aby ściągnąć klucz z framugi.

Powoli obróciłem klucz w zamku. Małe 'klik' wskazało na to, że drzwi się odblokowały. Przekręciłem klamkę i wszedłem do domu. Uchyliłem usta aby krzyknąć i zobaczy czy jest tutaj Emily. Ale jej rozszalały głos sprawił, że się zatrzymałem. Mówiła coś Niallowi.

Próbując zostać niezauważalnym stawiałem małe, ciche kroczki do przodu. Modliłem się cicho, żeby mnie nie zobaczyła. Chciałem wiedzieć o czym mówiła.

Zobaczyłem jak podnosi trochę swoją koszulkę i patrzy na swoje siniaki. Podniosła swoją rękę i dotknęłam ust, mogłem powiedzieć, że czuła małego strupka, który zostawił jej Brandon z jednym ciosem. Wczoraj ciągle powtarzałem, że jest piękna, Lecz ciągle widziałem jej wątpienie w oczach.

-Spójrz na mnie Niall, jestem zaznaczona na całym cieleMam wielki bagaż życiowy, który sama ledwo mogę nieść. Kiedy uciekłam wtedy od Brandona, wiedziałam, że to nie jest koniec, wiedziałam że jeszcze kiedyś nasze drogi się skrzyżują. To jest nieodzowne.- Myśl o tym, że Emily się spotkała z tym dupkiem, sprawiła że mój żołądek się obrócił. Już nigdy go nie zobaczy, zadbam o to. Obecnie Brandon był w szpitalnym łóżku. Jeśli tylko pomyśli, że zbliży się do Emily, znowu go tam wsadzę. Obiecuję.

-Będziemy przy tobie  kiedy to się wydarzy kochanie - Niall złapał jej dłonie. Poczułem szarpnięcie w serce, kiedy ktoś inny się do niej zbliżył. Wiedziałem, że się całowali. Emily mi powiedziałam, musiałem mieć nadzieję, że nic więcej się nie wydarzyło.

-To nie wszystko Niall- wiedziałem, że się trzęsie przy tych słowach. Bolało ją to.- - Wczoraj poszłam odwiedzić Brandona w szpi..

-Co?!?!- zacisnął pięści, był wkurzony. Kiedy jego szczęka się zaciskała, oznaczało to, że był bardziej wściekły niż kiedykolwiek. Wiedziałem to. Zanim się kochaliśmy, przyłapałem ją jak potajemnie wróciła do domu. Wytłumaczyła mi, że chciała go zobaczyć. Sprawdzić, czy jest żywy.

-Niall, usiądź proszę- Emily pociągnęła go obok siebie. - Harry pobił go na kwaśne jabłko! Musiałam sprawdzić czy jest martwy albo coś...Kiedy ja spałam, Harry tak po prostu do niego poszedł i go pobił.

-Dobrze- słowa Nialla, sprawiły że mały uśmiech wkradł się na moja twarz. Tak samo jak ja chciał aby Brandon cierpiał. Sprawiłem tyle bólu temu skurwysynowi. 

-Ale....ja tam poszła nie tylko dlatego, że chciałam go zobaczyć.- moje serce, upadło na ziemie. Okłamała mnie. Powiedziała mi, że chciała tylko go zobaczyć. Patrzyła prosto w moje oczy, w moją duszę, powiedziała że nie poszła po nic więcej. Czy zamierza do niego wrócić po tym wszystkim?

-Więc czemu?- Niall usiadł obok niej, głaszcząc ja plecach. Zazdrość uderzyła we mnie jak tona cegieł. Nie chciałem aby ktokolwiek dotykał ją w sposób w jaki obił to teraz Niall. Tylko ja tak mogłem robić. Położyła głowę na jego ramieniu i zaczęła płakać. Moje serce zaczęło powoli się burzyć. To ja chciałem być tym, na którym miałaby leżeć. -Emily, co się dzieję? Powiedz mi . Niall prosił ją aby zaczęła mówić. Siedziała tam płacząc, szlochając, nie mogła mówić. Po chwili prawda zaczęła wypływać z jej pięknych ust.

-Musiałam się dowiedzieć dlaczego Niall...Czemu on mnie zdradzał? - Ona cierpiała. Myślała, że nie jest piękna dla nikogo. -Czemu byłam niewystarczająco dobra dla niego, aby ze mną został?- Niall owinął rękę wokół niej. Nie mogłem nic poradzić tylko myślałem czy ciągle się w niej kocha. - Myślałam, że między nami była miłość, pasja, ale z dnia na dzień, uczucia wygasały, I TAK PO PROSTU ODESZŁY!- odwróciłem wzrok, nie mogłem patrzeć na tak strasznie cierpiącą dziewczynę, którą kocham. Każde słowo, które wychodziło z jej ust, odbijało się w moim sercu.

-Wszystko będzie dobrze.

Brandon zostawił mnie dla tej seksbomby lalki Barbie! Była piękna i miała cudowne ciało Niall. ... i jestem ja ...zwykła Emily. Brandon był normalny, miał normalną pracę. Tak, był przystojny...ale Harry...- Słysząc swoje imię, od razu spojrzałem na piękną dziewczynę, która ciągle siedziała na kanapie. Plecami do mnie. -  Harry to gwiazda! Miliony dziewczyn o nim fantazjują. Miliony dziewczyn rzucają sie na niego. Każda jest piękna na swój sposób. A co jeśli pewnego dnia zakocha sie w jednej z nich? Huh? Ja tylko chodzę do szkoły, żyję swoim dawnym starym nudnym życiem. Nie ma we mnie nic specjalnego Niall. Jestem zwykłą Emily Olsen z Teksasu. A on jest Harry'm Stylesem z One Direction. Obiekt kobiecych westchnień, bóg seksu.- Nial wstał, przeszedł kilka kroków i się odwrócił. Jego wzrok padł na mnie. Szerokie niebieski oczy patrzyły sie na mnie prze krótką chwile zanim znowu spojrzał na Emily.

-Emily, Harry..

-Wiem, wiem..'On cie kocha, Emily. Nigdy by ci tego nie zrobił'. Tak, tak samo myślałam o Brandonie. - wytarła łzy ręką.

-Emily, H...

-Jestem złamana Niall...To ja wszystko spieprzyłam.

-Ale Harry...

-Chcesz wiedzieć, dlaczego sądzę, że nie mogę być z Harry'm?- ona tak powiedziała? Moje serce upadło jeszcze niżej. Nie chce być ze mną?! Nie może być ze mną?! Łzy zaczęły formować się w kącikach oczu. PO policzku spłynęła pojedyncza łza. Chciała odejść. Dzień po tym jak się kochaliśmy, ciągle ją błagałem aby odwzajemniła miłość...czy ona się przeciwstawi? - Ponieważ nie czuję się wystarczająco dobra Niall!- słowa dobiegły do moich uszu. Nie jest wystarczająco dobra? Czemu nie mogła dostrzec tego, że jest wszystkim czego pragnę?!

-Posłuchaj Em..

-A jeśli spotka kogoś lepszego, seksowniejszego, szczuplejszego, bardziej perfekcyjnego...zostanę sama. Nie mam tu nikogo z rodziny. Nie mam pieniędzy, żeby wrócić do domu Niall! Moja rodzina nie ma cholernych pieniędzy na lunch, a co dopiero na pieprzony bilet samolotowy.- Myśl, że Emily wróci do domu, sprawiła że łzy zaczęły płynąć coraz bardziej. Nie mogła mnie opuścić, za bardzo ją kochałem. Chciałem z nią spędzić każdy moment. Ciągle chce!

-Ale Emily musisz....- Niall próbował jej powiedzieć, że nie daleko od jej siedzenia, stałem ja i słuchałem jej słów. Ona ciągle płakała.

-Własnie to powiedział Brandon!- Zacisnąłem szczękę na te słowa. Wmawiał jej okropne myśli. Tak jak wcześniej...sprawiał, aby poczuła się jak gówno. Tylko, że ona nie była gównem..ona była piękna, była perfekcyjna. - Powiedział, że Harry znajdzie sobie kogoś lepszego, że ja i Harry nie przetrwamy. Powiedział, że lepiej by było jakbym do niego wróciła. A jeśli nie wrócę, zostanę sama.- Wyobrażenie sobie jej i Brandona sprawiło, że moja krew zaczęła się gotować. Chciał ją znowu? Czemu? Żeby znowu ja pobić? Żeby pieprzyć inne suki za jej plecami, kiedy ona czeka na niego w domu i czuję się jak gówno?! - Ponieważ Harry, nie będzie mnie kochał tak długo. W ogóle czemu ja tak myślałam? Wiem, że to jest straszne, ale jestem niczym Niall. Harry jest całym światem, jest perfekcyjny......mam ze sobą tyle ciężaru, że sama nie wiem czy będę potrafiła wyjść z tej dziury w piekle

-Harry jest...

-Przepraszam Niall, ale chyba nie sądzę, żebyś mógł to naprawić, żebyś mógł naprawić MNIE! Jestem złamana...nikomu się nie uda pozbierać kawałków mojego serca.- Myliła się. Nie była złamana. Była zraniona, ale złamana i nieuleczalna? Nie. Nie mogłem tego znieść. Słuchanie tego jak źle się czuje, tak jak robił to kiedyś Brandon, przywiodło ból...zrobiłem duży krok w przód, wziąłem głęboki oddech i zacząłem mówić.

-Może ja spróbuje...- odwróciła się twarzą do mnie. Złapaliśmy kontakt wzrokowy. Zobaczyłem, że ma podkrążone oczy od płaczu. Bolało ją..a ja chciałem naprawić obolałe rany.

-Harry...- to wszystko co wydostało sie z jej pulchnych ust. Patrzyliśmy sie na siebie przez pewien czas, który wydawał sie wiecznością.

-Oh, właśnie zauważyłem jak suchy jest mój trawnik. Pójdę go podlać.- powiedział Niall, po czym poszedł do drzwi. Nie mogłem nic zrobić tylko zaśmiać się.

-C..co jest takie śmieszne?- Emily za jąkała się. Była zdenerwowana.

-Niall ma zraszacze- śmiech Emily dobiegł do moich uszu. Wytarła łzy wierzchem ręki. Ale ją powstrzymałem. Opuściłem jej rękę. Sam wytarłem swoim kciukiem delikatnie łzy na drugim policzku.

Przygryzła dolną wargę. Patrzyłem jak drżała, myślała nad tym co ma powiedzieć. Zdecydowałem, że po prostu zapytam.

-Czemu nie chcesz być ze mną?- Jej długie rzęsy się podniosły kiedy spojrzała mi w oczy.

-To nie tak, że ja z tobą nie chce być Harry- pokręciła swoją głową, w mojej dłoni. Mój kciuk ciągle robił małe kółka na jej delikatnej skórze. - Po prostu jest milion dziewczyn, które są ode mnie lep...

-Ale ja pragnę tylko ciebie- wyszeptałem, opuściłem głowę. Nasze usta dzieliły centymetry, widziałem że jej drżały.

-Ale ja nie wiem czy będę wystarczająco dobra- łza poleciała po jej policku. Przysunąłem się bliżej, Pocałowałem ją delikatnie. Złapała moje loki. Jej usta były słodkie. Nie chciałem jej stracić.

Przerwałem pocałunek i spojrzałam na nią. Oblizałem dolną wargę i uśmiechnąłem się.

-Jesteś jedyną, którą pragnę Emily. Zawsze, na zawsze- wyszeptałem, chowając jej za ucho kosmyk włosów. - Nie opuszczaj mnie- pocałowałem delikatnie jej czoło i posadziłem ją na moich kolanach.

-Jak dużo słyszałeś?- zapytała, bawiąc się palcami. 

-Słyszałem, jak mówiłeś, że nie jesteś perfekcyjna...co jest kłamstwem. Słyszałem, że Brandon prosił cię abyś do niego wróciła....Emily to jest najgorsza rzecz jaką mogłabyś zrobić. Ochronie cie obiecuję nią. -Nigdy tak się jeszcze nie czułem kiedy z kimś byłem. Nie wiem co robię. Może wyglądam, że wiem co robię...ale tak nie jest. Nie zawiedź się na mnie...- spuściłem głową, loki opadły mi na czoło.

-Harry..obawiam się, że ja też nie wiem co robię..tak jak powiedziałam wcześniej, nie dowiem się co to jest miłość- pokręciła głową, odwracając wzrok ode mnie.

-Powiedziałem ci wczoraj Emily- W moich oczach był ból. Złapałem jej dłoń i położyłem na sercu. Słyszałem bicie mojego serca w uszach, byłem pewny że ona też to czuję.

-Ale jaka jest definicja miłości?

-Ty jesteś definicja miłości Emily. To czekanie na powrót do domu nawet jeśli nie chcesz z nikim rozmawiać. To wiedza o wadach drugiej osoby i kochanie jej pomimo to. To momenty kiedy nasze oczy patrzą sie na siebie, a czas się zatrzymuje. - podniosłem jej rękę do moich ust, zostawiałem namiętne pocałunki na każdej kostce.

-Harry.- uśmiechnęła się, łzy w jej oczach sprawiały, że jej oczy błyszczały.

-Jeśli mnie opuścisz...nie będę nic miał...- schowałem głowę w jej szyi. Modliłem się aby zauważyła, że jej potrzebuję.

-Ciągle będziesz miał świat...

-Nie, bo TY  jesteś moim światem - spojrzałem na nią. Jej uśmiech świadczył o tym, że cieszyła się z każdym wypowiadanym przeze mnie słowem. Moje serce waliło w klatce piersiowe. Kochałem tą dziewczynę.

-Jak długo będziesz mnie kochał? - wyszeptała, wpatrując się w moje tęczówki. Uśmiechnąłem się do niej szeroko. Była piękna. Z każdą sekundą kiedy patrzyliśmy sobie w oczy moje serce biło głośniej.

-Na zawsze.

Pochyliła sie aby mnie pocałować. Teraz ona,całowała mnie całym swoim sercem. Splątała swoje palce z moimi lokami. Chciała pogłębić namiętność w pocałunku. Miałem mocno zamknięte oczy próbowałem uspokoić serce. Nie uspokoiło się dopóki się nie rozłączyliśmy. Zauważyłem, że powstrzymywałem oddech. Oparłem czoło o jej, próbowaliśmy złapać oddechy.

- Co teraz?- wyszeptała- Kiedy twoja trasa się rozpoczyna?

Otworzyłem oczy..kurwa!Trasa! Zapomniałem jej powiedzieć. Dostałem palpitacji serca, znowu. Jak ona to zniesie?

Wstałem łapiąc ją za ręce.

-Emily..ja...

-Co jest Harry?- spojrzała w moje oczy, zmartwiona. Czemu to było takie trudne? Musiałem jej powiedzieć. Miałem tylko dwa dni.

---Emily---

Harry właśnie powiedział, że mnie nie opuści. Że będzie ze mną na zawsze. Co chce powiedzieć? Dlaczego jest taki zmartwiony? Wziął kilka głębokich oddechów i zaczął mówić.

-Nie będziemy się widzieli przez kilka tygodni kiedy będę na trasie. Tylko dwa tygodnie...ale w innym państwie.

Nie.Wiedziałam.Że.To.Nadejdzie

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ta daaa :D W ramach przeprosin, że przez cały tydzień nie było rozdziału dodałam taki mały bonusik :) 

Rozdział 48 - Złamane Kawałki

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

---Emily---

-Ja chyba nie mogę być z Harry'm...- wypłakałam to. Schowałam twarz w swoje dłonie, nie chciałam aby Niall patrzył w moje oczy. W pokoju przez około 2 minuty była kompletna cisza. Słyszalne były tylko nasze oddechy.  Nie wiedziałam czy on też słyszy bicie mojego serca. Wzięłam się na odwagę i podniosłam głowę. Niebieski oczy rozszerzyły się z niedowierzaniem w  moje słowa.

Przygryzłam dolną wargę. Nic nie mówił, patrzył się tylko w moje oczy, z zszokowana maska na twarzy. Niall i Harry byli najlepszymi przyjaciółmi. Jeśli wybrałabym nie bycie z Harry'm, Niall czuł by się zakłopotany między nami dwoma. Nie wiedząc przy kim być bliżej, oszalałby. Nie mogłam tego zrobić Niallowi. Nie mogłam tego zrobić Harry'emu.

- Wezmę swoje rzeczy i wyprowadzę się Niall- Wstałam, ale od razu zostałam popchnięta i usiadłam. Patrzyłam na niego zmieszana,  myślał nad tym co może powiedzieć.

-Gdzie się wyprowadzasz?- wyszeptał. Nie patrzył na mnie.

-Nie mogę sprawić, że będziesz wybierał między mną, a Harry'm- pokręciłam głową, bawiąc się palcami, kontynuowałam- Jestem przypadkową dziewczyną, którą niedawno spotkałeś, A Harry'ego znasz od 3 lat.

-Czemu MUSIAŁBYM wybierać między waszą dwójką?- patrzył na mnie, nie wiedząc o co chodzi - Czemu mówisz, że nie możesz z nim być Emily?

Łzy zaczęły zbierać mi się w oczach, kiedy przypomniały mi się słowa Brandona. Słowa, które były jeszcze świeże. Podniosłam koszulkę do pępka, zobaczyłam blaknące siniaki. Mój brzuch ciągle bolał przy każdym dotyku. Brandon kopał mnie wiele razy, z każdym koniakiem było coraz więcej nienawiści. Podniosłam dłoń i dotknęłam rozcięcie na ustach, które teraz było strupem. Moje siniaki zaczynały powoli blednąć, ale mi sie wydawało że są już na zawsze.

-Spójrz na mnie Niall- westchnęłam nie patrząc na blondyna. - Jestem zaznaczona na całym ciele, mam wielki bagaż życiowy, który sama ledwo mogę nieść- mówiłam o tej całej dramie z Brandonem, która wydarzyła sie niecały tydzień temu.- Kiedy uciekłam wtedy od Brandona, wiedziałam, że to nie jest koniec, wiedziałam że jeszcze kiedyś nasze drogi sie skrzyżują. To jest nieodzowne.

-Będziemy przy tobie  kiedy to się wydarzy kochanie - złapał moje dłonie, zapewniając mnie, że nigdy nie będę sama.

-To nie wszystko Niall- oczyściłam gardło. Sama myśl o moich problemach sprawiła, że zacisnęło mi sie gardło. - Wczoraj poszłam odwiedzić Brandona w szpi...

-Co?- Niall wstał zaciskając pięści. Wiedziałam, że był zły bo wiedział, że byłam sam na sam z tym potworem

-Niall, usiądź proszę- złapałam go za ramiona i pociągnęłam w dół aby usiadł obok mnie. - Harry pobił go na kwaśne jabłko! Musiałam sprawdzić czy jest martwy albo coś...Kiedy ja spałam, Harry tak po prostu do niego poszedł i go pobił.

-Dobrze- tylko to jedno słowo wydostało sie z jego słów.

-Ale....ja tam poszła nie tylko dlatego, że chciałam go zobaczyć.

-Więc czemu?- zapytał, głaszcząc mnie po plecach. Znowu zaczęłam płakać. Przysunęłam sie do Nialla. Szlochałam w jego ramię, zostawiając mokre plamy od łez na jego koszulce. -Emily, co się dzieję? Powiedz mi .

-Musiałam się dowiedzieć dlaczego Niall...Czemu on mnie zdradzał? - Zacisnęłam jego koszulkę, ból w moim sercu stawał się nieznośny. - Czemu byłam niewystarczająco dobra dla niego, aby ze mną został? - Niall owinął wokół mnie rękę. Położył swoją głowę na mojej i ścisnął mnie mocniej. - Myślałam, że między nami była miłość, pasja, ale z dnia na dzień, uczucia wygasały, I TAK PO PROSTU ODESZŁY!

-Wszystko będzie dobrze- Słowa, które wyszły z ust Nialla, był takie same jak Alex.

-Brandon zostawił mnie dla tej seksbomby lalki Barbie! Była piękna i miała cudowne ciało Niall. ... i jestem ja ...zwykła Emily- fuknęłam, spuszczając wzrok na mój tors. Odepchnęłam sie i usiadłam obok niego. - Brandon był normalny, miał normalną pracę. Tak, był przystojny...ale Harry...Harry to gwiazda! Miliony dziewczyn o nim fantazjują. Miliony dziewczyn rzucają sie na niego. Każda jest piękna na swój sposób. A co jeśli pewnego dnia zakocha sie w jednej z nich? Huh? Ja tylko chodzę do szkoły, żyję swoim dawnym starym nudnym życiem. Nie ma we mnie nic specjalnego Niall. Jestem zwykłą Emily Olsen z Teksasu. A on jest Harry'm Stylesem z One Direction. Obiekt kobiecych westchnień, bóg seksu.

-Emily, Harry..

-Wiem, wiem..'On cie kocha, Emily. Nigdy by ci tego nie zrobił'. Tak, tak samo myślałam o Brandonie. - próbowałam wytrzeć oczy moim rękawem. Nienawidziłam płakać, ale nie mogłam się powstrzymać.

-Emily, H...

-Jestem złamana Niall...To ja wszystko spieprzyłam.

-Ale Harry...

-Chcesz wiedzieć, dlaczego sądzę, że nie mogę być z Harry'm?- histerycznie zaczęłam płakać. Wstałam, chciałam mu powiedzieć jak czuję się w stosunku do siebie- Ponieważ nie czuję się wystarczająco dobra Niall!

-Posłuchaj Em..

-A jeśli spotka kogoś lepszego, seksowniejszego, szczuplejszego, bardziej perfekcyjnego...zostanę sama. Nie mam tu nikogo z rodziny. Nie mam pieniędzy, żeby wrócić do domu Niall! Moja rodzina nie ma cholernych pieniędzy na lunch, a co dopiero na pieprzony bilet samolotowy.

-Ale Emily musisz....

-Własnie to powiedział Brandon! Powiedział, że Harry znajdzie sobie kogoś lepszego, że ja i Harry nie przetrwamy. Powiedział, że lepiej by było jakbym do niego wróciła. A jeśli nie wrócę, zostanę sama. Ponieważ Harry, nie będzie mnie kochał tak długo. W ogóle czemu ja tak myślałam?- Wiedziałam, że sie wypaplałam. Niall próbował coś powiedzieć, ale musiałam wyrzucić z siebie wszystkie moje przeczucia. Nie mogłam się powstrzymać, to wszystko wychodziło samo. A najgorsze było to, że wcale nie czułam sie lepiej. -Wiem, że to jest straszne, ale jestem niczym Niall- wzruszyłam ramionami. - Harry jest całym światem, jest perfekcyjny......mam ze sobą tyle ciężaru, że sama nie wiem czy będę potrafiła wyjść z tej dziury w piekle

-Harry jest...

-Przepraszam Niall, ale chyba nie sądzę, żebyś mógł to naprawić, żebyś mógł naprawić MNIE! Jestem złamana...nikomu się nie uda pozbierać kawałków mojego serca.

-Może ja spróbuje....- głęboki głos wydostał się z ciemnego korytarza. Odwróciłam się, od razu znalazłam te zielone oczy.

-Harry..

niedziela, 15 września 2013

Rozdział 47 - Papparazzi

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

---Emily---

-Dla kogo jest plan b?- gapił się w moje oczy, pokazując na torbę którą trzymałam.

-Czy ty mnie prześladujesz?-zapytałam, myśląc nad drogą ucieczki. Wiedziałam, że będzie mnie śledził. Od takich ludzi nie da sie uciec.

-Nie nazwał bym tego prześladowaniem, raczej...interesem- na jego twarzy nie było, żadnej emocji. Nie czułam się komfortowo. Tylko on chował się za półkami w aptece. Wiedział o moich tabletkach, co mogłam mu powiedzieć? Musiałam coś szybko wymyślić- Więc dla kogo to jest? Dla ciebie? Jeśli tak, to z kim ro robiłaś?

-To dla mojej siostry-próbowałam jak najlepiej się uśmiechnąć. Proszę uwierz w to, proszę.

-Oh, ok, miło z twojej strony- uśmiechnął się chowając ręce do kieszeni. Dzięki Bogu, uwierzył!- Tylko, że ty nie masz siostry- powiedział. Moje oczy się rozszerzyły na jego odpowiedź.- A nawet jeśli masz, to jestem pewien, że jest ktoś w Teksasie.

Zaschło mi w gardle, wiedział za dużo o mojej przeszłości. Jak daleko zagłębił się w informacjach o mnie? Schowałam siatkę do mojej torebki, która od razu zrobiła cięższa pod ciężarem wszystkich wspomnień. Kupiłam to bo Harry sie nie zabezpieczył. Jeśli ta wiadomość dostałaby się do gazet, świat pomyślałby, że Harry jest kolejną nieostrożną gwiazdką. ..... ale on był daleko od takiego typu gwiazdy. Mogę sobie wyobrazić, jak kilka set dziewczyn mówi, że 'Harry jest ojcem mojego dziecka'. Myśl o tym, że Harry mógłby spać z inną dziewczyną sprawiła,że poczułam coś dziwnego w żołądku. Ile miał wcześniej dziewczyn?

-Więc, z kim spałaś?- spojrzałam na niego z obrzydzeniem. Nie wiedząc co odpowiedzieć, odwróciłam się i poszłam wzdłuż chodnika. Oczywiście, tak jak myślałam, on poszedł za mną.

-Czy on wie, że kupiłaś tabletki 'po'?

-Proszę, zostaw mnie- wyszeptałam na jednym wdechu, Boże, czy ten koszmar może się już skończyć? - Muszę już iść.

-Idziesz się z nim spotkać? Właśnie do niego idziemy?- jego kroki słyszalne były tuż za mną. Jego słowa mnie zmartwiły.

-My?- spojrzałam na niego zszokowana. Zamierzał śledzić mnie aż do kawiarni.Gdybyśmy obydwoje tam poszli, wiedziałby że to z Harry'm spałam. Nie mogłam to tego dopuścić, to by wszystko zniszczyło.

Wyjęłam telefon i szybko wykręciłam numer do Harry'ego. Nie chciałam aby paparazzi zobaczył do kogo dzwonię więc odwróciłam się do niego plecami i nacisnęłam zieloną słuchawkę.

-Cześć piękna, jesteś prawie na miejscu?- jego głęboki głos dobiegł do mojego ucha. Był wesoły. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, jego głos sprawił że zapomniałam o problemach. Odwróciłam sie i przypomniałam sobie powód dla którego zadzwoniłam. Byłam śledzona przez fotoreportera, który chciał zniszczyć Harry'ego.

-Nie mogę przyjść- wybełkotałam do telefonu- Przepraszam.

-Co? Czemu?- jego głos zadrżał.-Spotkajmy się u mnie w domu, albo u Nialla, jak chcesz.

-Czy to jest gościu, z którym spałaś?- głos mężczyzny dobiegł do telefonu. Wiedziałam, że Harry to usłyszał.

-Nie mogę...nie mogę tam wrócić-pokręciłam głową, czułam jak paparazzi śledził każdy mój ruch. Chciałam walnąć go w twarz, wykrzyczeć żeby zostawił mnie w spokoju i kopnąć w czułe miejsce.

-Co się dzieje Emily? Kto jest z tobą? - wykrzyczał. Modliłam się aby jego głos był niesłyszalny dla fotografa. Gdyby rozpoznał jego głos, jestem pewna, że od razy domyśliłby się, że to z powodu Harry'ego potrzebowałam tabletek.

-Jestem śledzona przez pap...- wyszeptałam, odwracając sie plecami do intruza.

-Idę po ciebie, gdzie jesteś?- słyszałam jak odsuwa krzesło.  Po głośnym skrzypieniu, mogłam powiedzieć, że jest zły.

-Nie! Nie! Nie przychodź! Jakoś sobie poradzę....Zaufaj mi- błagałam. Jeśli by sie pokazał, facet od razy dowiedziałby się, że to on.

-Czemu nie chcesz, żebym przyszedł?- wyszeptał zza zaciśniętej szczęki. Nie mogłam mu tego powiedzieć przez telefon. Paparazzi wszystkiego by sie dowiedział. Odeszłam kilka kroków dalej i szybko napisałam wiadomość do Harry'ego.

DO: Harry - Musiałam kupić tabletki po stosunku, w celu zabezpieczenia...nie złość się. Ale jeśli paparazzi by cię zobaczyć, wszystkiego by się dowiedział. Nie przychodź po mnie. Znajdę miejsce aby się schować na trochę.

-Wysłałam ci wiadomość. Proszę. Muszę kończyć. - rozłączyłam się. Wiedziałam, że Harry tego lubi. Ale robiłam to dla niego.

-Więc nie idziemy odwiedzić Nialla?- spojrzałam na niego ze zdziwionym spojrzeniem. Niall?- Właśnie u niego się zatrzymałaś, prawda? Po tym jak Brandon cie pobił? Zgaduję, że to przez niego musisz wziąć tabletki...- moje serce się zatrzymało.....on wiedział wszystko.

-Nie spałam z Niallem . On jest moim najlepszym przyjacielem.

-Więc jet tylko w twojej strefie przyjaźni? Używasz go dla domu, sławy? Znaczy, to samo zrobiłaś z Harry'm? Co nie?

-Nic o mnie nie wiesz!- wykrzyczałam, skupił swój wzrok na mnie. Przechodnie patrzyli na nas. Wyjął swój mały notesik, napisze o tym... świetnie.

-Zawsze możemy sie dowiedzieć poprzez przejrzenie twojego telefonu- powiedział. Moje oczy rozszerzyły sie kiedy wyciągnął rękę po urządzenie w mojej ręce.

-Zostaw mnie w spokoju!- wykrzyczałam najgłośniej jak mogłam, a moja ręka wylądowała na jego policzku. Walnęłam go, walnęłam paparazzi. zrobiłam jedna z najgorszych rzeczy jaka mogłam zrobić.

-Emily?- znajomy głos dobiegł do moich uszu. Odwróciłam się, łzy sprawiały, że ledwo widziałam blond chłopaka.

-Niall!-zawołałam i pobiegłam w jego stronę. Owinęłam wokół niego ręce. - To jest ten gość z centrum handlowego Niall, on mnie śledzi. Wie, że mieszkam u ciebie, wie wszystko o Brandonie. On wie wszystko!-wykrztusiłam w jego ramię.

Dopiero teraz zauważyłam, że nie jest sam. Trzymał mniejszą i delikatniejszą dłoń. Powoli spojrzałam w górę. Napotkałam parę niebieskich oczu. Słodka dziewczyna, była trochę przestraszona moją reakcją do Nialla. Pewnie była powodem, dlaczego Niall nie wrócił do domu zeszłej nocy.

-Cześć- uśmiechnęłam się delikatnie. Pomachała do mnie.

-Emily, zostań z Alex- popchnął mnie delikatnie za niego. Alex, tak miała na imię. Niall podszedł do mężczyzny, który zapisywał coś w swoim notesie. - Zostaw ja w spokoju!- jego głos brzmiał tak poważnie.

-Więc, wygląda na to, Niall, że masz nową dziewczynę?- zaczął zadawać pytania, spoglądając za Nialla. - Więc plan b nie jest z twojego powodu- zanotował w zeszycie. Niall odwrócił sie w moją stronę, jego oczy się rozszerzyły. Spuściłam wzrok, nie chciałam słyszeć odpowiedzi Nialla. Alex przytuliła mnie kiedy załkałam w jej ramie. - To nie jest twój biznes! Odchodzimy teraz!- odwrócił sie. W połowie drogi znowu zwrócił się ku fotografowi- Jeśli będziesz nas śledził zadzwonię na policję. Aresztują cie. Zapisz to sobie w tym pieprzonym notesiku.- Niall wyrwał mu notes i rzucił na ruchomą ulicę.

Dziewczyna pogłaskała mnie po plecach. Wyszeptała mi do ucha - Wszystko będzie dobrze.

-Chodźmy Emily. Alex, bardzo cię przepraszam, ale muszę cie odwieźć   do domu. - Uśmiechnęła się, rozumiejąc zaistniałą sytuacje. Polubiłam tą dziewczynę. Niall złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę zaparkowanego samochodu. Odwróciłam sie i zobaczyłam, jak paparazzi czeka aż samochodu przestana jechać i będzie mógł zabrać swój notesik. Ale byłam cholernie pewna, że to nie jest ostatni raz kiedy go widzę.

***

Odwieźliśmy Alex do jej domu.Na szczęście nikt nas nie śledził.

Teraz siedzę przy kuchennym stole. Tłumacząc Niallowi co zaszło zeszłej nocy, on stał tam z szeroko otwartymi oczami.Wiedział o braku zabezpieczenia między mną, a Harry'm. Potrzeba tabletek teraz była jasna. Wiedziałam, że był zły. Naraziliśmy naszą przyszłość na ryzyko.

-Obydwoje powinniście być bardziej ostrożni Em- powiedział, przebiegając palcami po swoich blond włosach. Pokręcił głowa, wiedziałam że był rozczarowany- Następnym razem, MYŚL Emily- miał podniesiony głos.- Harry wie o tym lepiej...ZAWSZE musi używać zabezpieczeń, nie ważne co- zakrył rękoma twarz. Chyba nie wiedział, co przed chwila powiedział...ale ja wiedziałam.

Nie byłam głupia, Wiedziałam, że Harry w przeszłości miał inne dziewczyny. Hannah była jedną z nich. Ale po głowie chodziło mi tylko jedno pytanie....czy ja byłam ostatnia? Mój oddech przyspieszył. Zaczynałam sie martwic. Moje myśli zaczynały stawać się moim największym wrogiem, kiedy zaczynałam wyobrażać sobie o milionach dziewczyn, które fantazjują o Harry'm. Łzy zaczęły zbierać mi sie w kącikach oczu.

-Emily, co się dzieje?- zapytał Niall, kucając przede mną.

Nie mogłam powiedzieć Harry'emu...znienawidziłby mnie. Koło zamieniłoby się w kwadrat (? nie wiedziałam jak to przetłumaczyc, bo to prawdopodobnie jakieś przysłowie czy coś) jeśli powiedziałabym mu jak się czuję...ale wiedziałam, że w końcu mu to powiem. Niall wiedziałby jak z tym sobie poradzić. Słowa Brandona chodziły mi po głowie. Nie wybrałby przypadkowej dziewczyny na swoją najlepszą przyjaciółkę. Będę sama.

-Emily..powiedz mi- wyszeptał Niall.Musiałam mu powiedzieć. Będzie wiedział jak to naprawić.

-Ja chyba nie mogę być z Harry'm...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dobra, zacznę od tego, że jakoś nie zaspecjalnie podoba mi sie ten rozdział;/ sądzę, że chyba go za dobrze nie zrozumiałam i teraz jakoś dziwnie mi wyszło ;/ Ale jestem zmęczona i nie chcę mi sie poprawiać ;(

+ mała reklama :D wczoraj założyłam tumblr'a :)
 http://we-cantchange.tumblr.com/