czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 38 - Na Misji

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

---Harry---

-Co powiedziałaś?-podszedłem bliżej do dziewczyny, która stała z szeroko otwartymi oczami.  Ja krok do przodu ona krok do tyłu. Właśnie mi powiedziała, że Brandon wykopał Emily z domu. Nigdy nie dzwoniła, nigdy nie prosiła o pomoc. Co się między nimi stało? Czemu ja wywalił? Czemu do mnie nie zadzwoniła? Zablokowałeś ją głupku. Skarciłem się w myślach. Hannah stała teraz  w rogu. Trzęsła się.

-Ja..umm..ja-zaczęła się jąkać, martwiła się. Po jej głowie chodziło teraz pewnie mnóstwo myśli. Do póki nie wiedziała co powiedzieć.

---Hannah---

Na początku byłam przestraszona...na początku.Ale nie zamierzałam grać 'bezradną dziewczynkę' tak samo jak Emily. Patetyczna. Mały uśmiech wkradł się na moja twarz. Odepchnęłam się od ściany i teraz ja zbliżałam się do Harry'ego. Teraz JEGO kolej aby się odsuwać.

-Aww, co jest kochanie?- moje biodra kołysały się zalotnie z każdym krokiem. -Nie wiedziałeś?- wydęłam usta kiedy byłam kilka centymetrów od Harry'ego. Na jego twarzy nie było żadnych emocji. Nie wiedziałam co kryło się za maską, którą założył. Był zły? Smutny? A może dwa na raz?

-Odpieprz się- powiedział z zaciśniętymi zębami. Oh tak, był wkurzony. Dobrze. Teraz jego kolej aby poczuł się niechciany.

-Chcesz wiedzieć najgorszą rzecz?- powiedziałam, delikatnie popychając go na łóżko. Harry nie walczył. Był za bardzo oszołomiony aby się przeciwstawiać. Wdrapałam się na łóżko, siadając na nim okrakiem jak leżał na materacu. Kilka dni temu też tak leżeliśmy na jego łóżku. Te same pozycje, inne uczucia. Teraz byliśmy źli, mściwi.Głaskałam jego klatkę. Z zaciśniętą szczęką złapał mój nadgarstek i zatrzymał od dalszego poznawania jego ciała.

-Po prostu to powiedz- warknął. Przysunęłam się bliżej do niego. Z ustami przy jego uchu, wyszeptałam.

-Twoi najlepsi przyjaciele nie chcieli ci nawet powiedzieć- całe jego ciało się spięło. Wiedziałam, że uderzyłam w słaby punkt. To była taka wisienka na torcie pełnym katastrof.

---Harry---

Kiedy wyszeptała całą prawdę do mojego ucha, moje serce się zatrzymało. Niall, Zayn, Liam a nawet Louis. Oni wszyscy wiedzieli o Emily. Żaden mi nie powiedział.

-Kiedy to się stało?- zapytałem, 'zdejmując' ją ze mnie . Jej oczy się rozszerzyły, zrozumiała moją siłę.

-Nie wiem, kilka dni temu?- powiedziała, przewracając oczami. Wzięła swoją torebkę i wstała. Wiedziała, że to był koniec. Rozmowy i naszego związku. Wyszła z pokoju, a ja za nią. Była piękna, ale dopiero teraz pokazała swoją twarz. I nie mogłem być bardziej wdzięczny. Zostało tylko jeszcze jedno pytanie do Hannah.

-Hej! -odwróciła się z ręką na klamce. -Skąd wiesz o tym, że Brandon ją wywalił?- Jej uśmiech powrócił. Złowrogi uśmiech.

-Znasz moją siostrę? Poznałeś ją kiedy poszliśmy do restauracji jej męża. -pokiwałem głową, z niezrozumiałym wyrazem twarzy.- Więc Emily weszła kiedy Brandon ją pieprzył.

Zaraz po tym Hannah odwróciła siei wyszła. Trzaskając drzwiami. Otworzyłem szerzej oczy. CO?!?!? Wiedziałem, że z tym skurwysynem jest coś nie tak. Musze ją znaleźć. Musze porozmawiać z Emily.

Zabrałem klucze i wybiegłem z domu.

***

-Gdzie może być? Gdzie może być?- pytałem się sam siebie jeżdżąc po ulicach Londynu. Wystukiwałem pałacami rytm na kierownicy. Zaczynałem się frustrować. Hannah wspomniała, że chłopcy wiedzą. Może była u jednego z nich? Czemu nie mogli mi o niczym powiedzieć?

Miałem plan ...

Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer Liama. Jeżdżąc wzdłuż ulicy czekałem aż odbierze.

-Halo?-usłyszałem jego szept. Po jego przyciszonym głosie mogłem stwierdzić, że jest zajęty. Dobrze.

-Hej Liam, to ja. Jesteś w domu?- zapytałem. Powiedz nie, powiedz nie.

-Nie.- kontynuował z delikatnym szeptem.- Jestem w kinie, film ledwo się zaczął, co się dzieje?- zapytał. Słyszałem jak ludzie w tle go uciszają. To oznacza, że nie będzie go w domu jeszcze ze dwie godziny. Na razie wszystko idzie dobrze.

-Oh, tak tylko pytam. Nudzę się w domu i chciałem po prostu powiedzieć 'cześć'- powiedziałem niewinnie.

-Więc..cześć. Muszę kończyć. Do zobaczenia-  rozłączył się. Uśmiechnąłem się pod nosem. Zawróciłem i pojechałem do domu Liama.

Kiedy w końcu tam dotarłem, podszedłem do małej doniczki z kwiatem obok drzwi. Liam był taki przewidywalny. Nie mogłem nic zrobić tylko się zaśmiać kiedy wyjąłem spod dekoracji klucz do drzwi.

-Liam, przyjacielu, naprawdę musisz znaleźć lepszą kryjówkę- zachichotałem, kiedy otworzyłem drzwi. Byłem już u Liama, następny krok to znaleźć Emily.

Przeszukałem wszystkie pokoje. Nigdzie jej nie było. Czyli na pewno nie mieszkała u Liama.

Wyjąłem telefon. Przewinąłem kontakty na sam dół i wybrałem numer Zayna.

Minęła kilka sygnałów. Chciałem się rozłączyć, ale właśnie wtedy on odebrał.

-Halo?-usłyszałem zmęczony niski głos. Świetnie, przewróciłem oczami. Pewnie był w domu is spał. Moje szczęście.

-Hej stary, to ja. Mogę do ciebie wpaść?- zapytałem, zawsze mogłem przejść wokół jego domu kiedy by nie patrzył. Nic by nie podejrzewał.

-Umm, sorry  nie ma mnie w domu. Jestem u Perrie. - wybełkotał. Oh.

-Oh, ok. Może innym razem. To cześć- Wszystko było jasne. Następny przystanek do dom Zayna, który mieszkał niedaleko.

Zamknąłem drzwi i odłożyłem klucz w DOKŁADNE miejsce w doniczce. Podbiegłem do samochodu i wślizgnąłem się na miejsce kierowcy. Popędziłem w dół  ulicy w stronę domu Zayna, modląc się aby tam była Emily. Pewnie była przestraszona i potrzebowała miłości. A żaden z chłopców nie mógł jej tego dać..mam nadzieje.

***

W domu Zayna było tak samo jak z Liamem. Pusty. Bez Emily. Głośno westchnąłem. Zaczynałem się niecierpliwić. Gdzie jeszcze mogła być? Louis nie mógł jej ukrywać, mieszkał ze mną. Myślę, że zauważyłbym miłość swojego życia chodzącą po moim domu. Została tylko jedna osoba.

-Niall-powiedziałem do siebie.

---Emily---(W domu Nialla)---

-Na prawdę musisz iść po zakupy? Będę samotna przez CAŁĄ godzinę- zajęczałam kiedy Niall szukał swojego portfela. Może trochę dramatyzowałam, ale nie chciałam być sama.

Pomimo tego całego pocałunku, Niall ciągle był przy mnie. Kiedy płakałam i miałam koszmary..wszędzie. Moja twarz wcale nie wyglądała lepiej. Tak, Brandon walił aż tak mocno. Raz niechcący otworzyła mi się rozcięcie na wardze kiedy śmiałam się czegoś głupiego co powiedział Niall. Strasznie się wtedy przestraszył. Szczerze mówiąc to ja też się przestraszyłam. Moje rozcięcia i siniaki wyglądały jakby było zrobione wczoraj. Za każdym razem kiedy patrzyłam w lustro zaczynałam płakać.

-Chcesz głodować?-zapytał.

-Nie- wydęłam wargi, krzyżując ręce na piersiach.

-Więc, tak muszę iść- zachichotał, w końcu znajdując swój portfel pod sofą.  Wstał i poklepał mnie po plecach. -Będę niedługo - poinformował zanim wyszedł. Byłam sama w tym wielkim domu. Westchnęłam.

-Wezmę gorący prysznic kiedy go nie ma- uśmiechnęłam eis do samej siebie idąc w stronę łazienki.

---Harry---

Zaparkowałem kilka domów dalej od domu Horana. teraz kryłem eis w pobliskich krzakach. Zobaczyłem Nialla, który wychodził z domu i szedł w stronę samochodu. Świetnie. Jest bardzo dobrze.

Minęło około 5 minut zanim Niall odjechał. Mam nadzieje, że nie wróci prędko. Wyszedłem z krzaków i poszedłem w stronę drzwi. Podniosłem rękę i zdjąłem klucz, który zawsze kładł na futrynie od drzwi.

-Niall Niall Niall, powinieneś znaleźć coś lepszego.- otworzyłem drzwi. teraz byłem w środku.

---Emily---

Wyszłam z pod prysznica. Wytarłam się i założyłam parę czystych majtek i biustonosz. Byłam pewna, że Niall nie wrócił przez te dziesięć minut. Zawinęłam wokół swojego ciała czerwony ręcznik. Mogłam zacząć się ubierać w pokoju, który mogłam nazwać moim. Otworzyłam drzwi z zaparowanej łazienki. Zaczęłam śpiewać.

Am I asleep Am I awake or somewhere in beetwen
I can't believe that you are here and lying next to me
Or did i dream that we were perfectly entwined
Like Branches on a tree or ...


Stał przede mną.Patrzył na mnie ze smutkiem i szokiem na twarzy. ...Harry...


---Harry---


Jej twarz..to była pierwsza rzecz jaką zobaczyłem. Siniaki i pobita twarz. Moje oczy się rozszerzył. Nie mogłem się ruszyć. Nie mogłem nic powiedzieć. Byłem skupiony na jej twarzy.


Po prostu tam staliśmy. Zacisnąłem dłoń na kluczach. Jej ręce zacisnęły się na ręczniku, który przykrywał jej małe kruche ciało. Przygryzała swoją dolną wargę. Walczyła ze łzami. Ale nie mogła walczyć zbyt długo. Była zbyt słaba.


-Emily..-udało mi się wyszeptać znajdując małą cząstkę głosu. 


Łzy zaczęły lecieć jej z oczu podkreślając fioletowe ślady na policzkach. Trzęsła sie, uciekała przed moim wzrokiem. Była zawstydzona.


-J..jak mmmnie ...z..znalaz..łeś?- wyjąkała.


-Kto ci to zrobił?- teraz byłem zły. ktoś położył ręce na jedynej dziewczynie, którą kocham.


 -To przeszłość Harry- patrzyła w moje oczy. Miała naderwane usta. Te same usta, które pragnąłem całować tak namiętnie, ale nigdy nie miałem szansy. Raz ja pocałowałem, ale ona nie była w stanie oddać tej namiętności.


-KTO?!?!-wrzasnąłem sprawiając, że podskoczyła i zaczęła bardziej płakać. Podszedłem do nie. Nie chciałem jej przestraszyć. Przytuliłem ją , mocno ściskając. Nie chciałem aby znowu mnie opuszczała. Nie chciałem jej puścić i pozwolić aby znowu ktoś jej to zrobił.


-Ał, Harry proszę- próbowała mnie odepchnąć. Odpychała mnie? Odsunąłem się od niej. Trzymała się za brzuch, z bólu.


-Nie..-wyszeptałem-Oni nie...- podszedłem do niej. Złapałem za górę ręcznika i powoli go zdjąłem. Zobaczyłem jej klatkę, miała stanik ale mogłem dostrzec wszystkie siniaki. Odchyliłem bardziej ręcznik. Na brzuchu było jeszcze gorzej. Moje usta były otwarte z niedowierzaniem.


-Harry-płakała. Oplotła moja szyje rękami. -Harry byłam taka przestraszona! Myślałam, że mnie zabije!- szlochała rozpaczliwie. -Nie wiedziałam co robić. Byłam taka przestraszona.


-Emily, Emily- puściłem ją . Nasze spojrzenia się spotkały. -Jestem teraz tutaj, ok? Nikt cie nie skrzywdzi. Jestem tutaj.- pokiwała głową. Znowu ja przytuliłem. Pocałowałem ja w czubek głowy i głaskałem ja po plecach.


-Przepraszam..-wyszeptałam do mojej klatki piersiowej. Jej ciepły oddech ja rozgrzał.


-Czemu przepraszasz?-zapytałem zmieszany.


-Powinnam posłuchać...ciebie i serca..-moje serce zaczęło bić głośno. - Powinnam zostać z tobą Harry, ...Byleś moim najlepszym przyjacielem..chciałeś więcej..nie powinnam być taka idiotką.


-Shh, jest ok Emily. Jest już w porządku. Jesteś teraz ze mną. nikt cie już nie dotknie w ten  sposób, słyszysz mnie?- znowu pokiwała głową. 


-Tak się bałam..


-To zrobił Brandon, prawda?- powiedział cały spięty. 


-Skąd wiesz?- zapytała, odrywając głowę aby spojrzeć na mnie. Jej pobita twarz..ciągle była dla mnie piękna.


-Hannah się wygadała podczas naszej kłótni. - Emily odsunęła się cała.


-Czemu się kłóciliście?- Moja twarz się zaczerwieniła od tego co miałem zamiar powiedzieć.


-Ona..umm..ona znalazła...umm..twoje majtki pod moja poduszką -byłem cały czerwony. Wiedziałem to. Myślałem  że się zezłości. Zaskoczyła mnie.


Przysunęła się i łożyła delikatny pocałunek na moich ustach. Poczułem małe rozcięcie. Nie dbałem o to. Na reszcie pokazała swoje emocje. Teraz była cała moja. 



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Miałam dzisiaj nie dodawać rozdziału ale wiem, że wszystkich strasznie trzymałam w emocjach więc postanowiłam, że a co mi tam :D I ta daaa :D HEMILY WRÓCIŁA :')


DZIĘKUJE ZA 6000 WEJŚĆ <3 KOCHAM WAS <3

środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 37 - Brudne Pranie

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

---Harry---

Kilka dni temu wyznałem swoje uczucia do Emily chłopcom. Na początku było trochę ciężko. Jaki mężczyzna mówi swoim kolegom, że nie może spać z powodu dziewczyny.Powiem wam kto..ten mężczyzna. Teraz kiedy się wygadałam, byłem dumny z mojej miłości do Emily. Został tylko jeden krok os sprawienia, że będzie moja..

-Kochanie, co się dzieje?- Hannah przysunęła się do mnie bliżej. Oparła głowę na moim ramieniu i położyła rękę na mojej klatce. Siedzieliśmy na kanapie oglądając filmy. Zapomniałem o czym jest film już na początku. Chyba o jakiejś dziewczynie, która robiła coś tam, nie pamiętałem.

-Nic-westchnąłem. Nie chciałem być tutaj. Znaczy, dobrze że byłem u siebie w domu..po prostu nie chciałem być przy Hannah. Chciałem Emily. Potrzebowałem Emily.

-Prawie się dzisiaj nie odzywasz-wydęła swoje różowe wargi i złączyła brwi. - Tak naprawdę mało mówisz od dnia, kiedy zobaczyliśmy to co jest jej twarzą pod mostem.- odwróciłem się od niej. Pamiętam kiedy sam powiedział o HANNAH 'to co jest jej twarzą'. Prawie jej wtedy nie znałem. Była kolejną dziewczyną, którą  złapałem, aby odepchnąć od siebie frustracje. Kiedy pierwszy raz spotkałem Hannah byłem za bardzo zmęczony i zmarnowany aby pamiętać. Zatopiłem swoje myśli w kilku szotach próbując wywalić Emily z mojej głowy. Tylko, że to nie działało. Emily zakończyła wszystko wtedy w klubie. Wtedy gdy wziąłem Hannah do tańca. Chciałem by ta jedyna dziewczyna, która mnie odrzuciła czuła się zazdrosna.  Zazdrosna o to, że nie mogła mnie mieć. Zazdrosna o to, że nie mogłem być jej. Tylko, że to ona sprawiła że byłem zazdrosny. To było straszne. Zabrałem Hannah ze sobą na noc. Tak naprawdę nie pamiętam co wtedy robiliśmy. Hannah mówiła, że było dziko..ale ja mam wszystko zamazane.

Zakończyła wygrywając moją uwagę, nie serce, uwagę. Odwróciła moje myśl na temat Emily na długi czas. Długie noce rozrywek, śmiechu i dobrej zabawy zapełniały mój czas. Ale na koniec i tak moje myśli wracały do Emily Olsen. Do dziewczyny, która nie 'fangirlowała' na mój widok kiedy nasze ścieżki się skrzyżowały wtedy w autobusie. Dziewczyny, której stringi miałem pod poduszką, które trzymałem w ręce kiedy myślałem o niej przez poprzednie noce. Dziewczyny, z którą zaadoptowałem pieska. Dziewczyny, którą wykopałem z samochodu, wyrzuciłem ze swojego życia poprzez zablokowanie jej. Emily miała tyle rzeczy...poza mną.

-Harry- Hannah trąciła mnie łokciem, sprawiając że cofnąłem się od niej.

-Co? Huh? Tak pewnie..

-Więc chcesz iść na lody?- zapytała jeszcze raz wiedząc, że nie usłyszałem jej za pierwszym razem. Spojrzałem w jej oczy. Była zdenerwowana. Wiedziała, że mój umysł był gdzie indziej, z KIM innym. Oboje nie chcieliśmy zaczynać tego tematu. Nie chciała mi wytykać, że kochałem Emily. To była prawda. Kochałem Emily.

-Tak, chodźmy do Ronaldo's. - zasugerowałem pobliską lodziarnie. Była nie daleko, więc mogliśmy uniknąć niezręczniej ciszy podczas spaceru.

-Okay-uśmiechnęła się, cmokając mnie w policzek. - Pójdę tylko po buty- Hannah poszła w stronę mojego pokoju. Jej drobne ciało kiwało się przy każdym kroku. Kiedyś za nią chodziłem. Kiedyś. Teraz w mojej głowie siedziała tylko..Ona.

---Hannah---

Ugh! Jeśli jeszcze raz usłyszę o 'Świętej Emily' to przyrzekam, że wybuchnę. Kiedy nie wspomina o niej, o jej szkole czy szpitalu, po prostu siedzi tam jak idiota z otwartą buzią i patrzy się w pusta przestrzeń. Ciągle byłam przy nim, nie odtrącałam go.  Które części nie rozumiał?

UGH!

Siedziałam na jego łóżku i sznurowałam swoje turkusowe keds'y. Lucky czy Limpy czy jak on się tam nazywał ocierał się o moje nogi. ugh! Nienawidzę psów. Nawet zasugerowałam Harry'emu żebyśmy się go pozbyli. Wspomniał coś że nie może, bo jest dla niego jak dziecko i jest dla niego całym światem. Cokolwiek do jasnej cholery to znaczyło. Przewróciłam oczami na tą myśl.

Nie bierzcie mnie źle, lubię Harry'ego. Bardzo. Chce z nim być. Jest słodki kiedy nie myśli o Emily. A to ciało! Myśl o  jego abs'ach i tatuażach podniecała mnie. To tylko dlatego, że dziewczyny męczą się gdy po dłuższym czasie stają dopiero na drugim miejscu.  

Westchnęłam i położyłam się na łóżku Harry'ego. Tyle wspomnień działo się pod tymi prześcieradłami. Na samą myśl uśmiechnęłam się pod nosem. Harry dokładnie wiedział jak zrobić wrażenie. Moje ciało rozciągnięte było na całej powierzchni materaca. Wyciągnęłam rękę i schowałam ją pod dużą, biała, puszysta poduszkę. Wtedy poczułam jakiś materiał..

---Harry---

Czekałem na Hannah aż wróci z mojego pokoju.Trochę już tam siedziała. Pewnie przeglądała się w lustrze albo coś. Oparłem się zatapiając się w jaśkach. Oparłem głowę, znowu myślałem o Emily. Prawdopodobnie setny raz..W głowie ciągle odtwarzałem sobie jej uśmiech. Sposób w jaki jej oczy prawie zamykały się kiedy chichotała. Zawsze marszczyły się kiedy myślała aby uśmiechała się. Pewnie teraz siedziała w domu, sama, jak zwykle. Czekając na Brandona, który był cholera wie gdzie. gdyby tylko chciała mnie wysłuchać. Gdyby wiedziała jak się teraz czuję. Ale ona nie miała zielonego pojęcia co teraz działo się w mojej głowie.

-HARRY PIERDOLONY STYLESIE!- słyszałem jak Hannah krzyczy s pokoju. Co do diabła? Pobiegłem do drzwi. Zatrzymałem się w wejściu. Moje oczy rozszerzyły sie kiedy uświadomiłem sobie, że jest wkurwiona.

-Do kogo to kurwa należy.?!?- wrzeszczała machają parą czerwonych majtek.Stringów tak dokładniej. Stringów Emily tak szczerze mówiąc.

-Ja..umm..eee- czemu nie mogłem mówić?

-Czy ta obrzydliwa rzecz należy do tej patetycznej małej suki? - Moje serce zaczęło bić coraz szybciej ze złości.

 -Nie masz kurwa prawa tak o niej mówić!-powiedziałam wskazując na nią palcem. Miałem mocno zaciśniętą szczękę.

-Ale ona taka jest! Mała, biedna, PATETYCZNA Emily!-powiedziała naciskając na patetyczna.

-Jedyna patetyczna osobą  jesteś TY! -wyplułem to z siebie. Była jeszcze bardziej wkurwiona, tak samo jak ja.

-Masz racje Harry. -spojrzałem na nią zmieszany. -Ona nie patetyczna..TY jesteś patetyczny chuju. - Moja krew się gotowała.  Chciałem soc rozwalić- Ona dodała cie do STREFY PRZYJAŹNI , ty mały gówniarzu! NIC dla niej nie znaczysz!- Zacząłem się trząść ze złości. Byłem coraz bardziej wkurzony z każdym słowem wychodzącym z jej ust.

-Ty nic nie wiesz! Była moja najlepsza przyjaciółką! A ty byłaś zwykłą zabawką! Która miała sprawić, że będzie zazdrosna!

-A teraz co?! Wy dwaj nawet nie jesteście znajomymi i nigdy nimi nie będziecie! Nie mówiąc o najlepszych przyjaciołach... Pewnie nawet nie powiedziała ci, że Brandon wykopał ją z domu, co nie? -Jej oczy były prawi zamknięte od krzyczenia. Moje oczy rozszerzyły się na jej słowa. Nie mogłem krzyczeć, mogłem powiedzieć tylko jedno słowo.

-C..c..co?-udało mi się wyjąkać.

---Hannah---

...Kurwa...

wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 36 - Ochrona i Odrzucenie

---Emily---

Stałam jeszcze w spiżarni dłuższą chwilę. Harry już wyszedł....ale byłam zbyt zszokowana aby się ruszyć. Nie wiedziałam, że Harry się tak czuję. Przed chwilą wszystko wyznał, uczucia do mnie, jak żałuje że tak mnie potraktował, jak bardzo mnie chce...Chłopcy pewnie wiedzieli, że to było trochę niezręczne. Usłyszałam szorowanie nogami za drzwiami.

-Pójdę już do domu- odezwał się Louis po kilku sekundowej ciszy. Słyszalny był dźwięk uderzanego o siebie metalu, jakby wziął do ręki klucze.

-Umm, pójdę z tobą-powiedział Zayn. Po pokoju rozniosło się tupanie jego butów. Został tylko Liam i Niall.

Położyłam rękę na klamce. Zimna powierzchnia zetknęła się z moją dłonią. Wzięłam dwa głębokie wdechy, przekręciłam gałkę i otworzyłam drzwi. Niall stał oparty o kuchenkę. Miał skrzyżowane ręce na piersiach, a wzrok spuszczony na stopy. Wiedział, że wyszłam ale nie podniósł wzroku. Liam siedział przy stole, przed swoim pustym talerzem.

Podeszłam do stołu i zabrałam talerz Liama razem z innymi naczyniami, które zostawili chłopcy. Włożyłam je do zlewu. Odkręciłam kran, ale woda była za zimna żeby ją dotknąć. Odkręciłam pokrętło w ciepłą stronę.

-Nie musisz zmywać, ja to zrobię- szept Nialla sprawił, że odwróciłam się w jego stronę. Ciągle patrzył na swoje stopy. Coś go męczyło.

-Ale mogę, to najmniejsza rzecz jaką mogę zrobić za ten jeden nocleg- zaoferowałam. Spojrzał na mnie zmieszany.

-Lepiej już pójdę. Przywiozę potem Danielle, to będziecie mogły iść na zakupy. Cześć Emily, do zobaczenia Niall- Liam wykrzyczał kiedy szedł korytarzem. Dźwięk otwieranych, a później zamykanych drzwi wypełnij kuchnię. Teraz byłam tylko ja i Niall.

-Zostajesz tutaj Emily-wyszeptał.

-Nie mogę się tak narzucać Niall. Znajdę jakieś miejsce gdzie mogę zostać- pokręciłam głową. Nie mogłam pozwolić aby chłopcy wydawali na mnie pieniądze, i nie mogłam włazić z buciorami w życie Nialla. Za bardzo bym ich obciążała.

-Emily zostajesz tutaj i kropka.- moje oczy rozszerzyły się na jego rozkaz- Jeśli ten skurwysyn zdecyduje, że chce do ciebie wrócić, chciałbym być przy tym..on cie więcej nie dotknie, obiecuje ci to- Wszystko co mogłam zrobić to pokiwać głową. Przez ton jakim mówił nie mogłam powiedzieć żadnych jeśli albo ale.

***

Reszta dnia to były filmy, Twitter i więcej filmów. Niall ciągle opowiadał kawały i próbował odciągnąć moje myśli od Brandona. Naprawdę to doceniam. Teraz czekam na Danielle. Jedziemy do centrum handlowego aby kupić kilka potrzebnych rzeczy i ubrań, które mogłabym nosić. Chłopcy nie chcieli abym wracała do domu po rzeczy. Nawet po Charliego. Tęskniłam za nim, a myśl, że go już nie zobaczę łamała moje serce. Był dla mnie prawie jak dziecko.

-Wszystko ok? - Niall wyszeptał mi do ucha. Siedział obok mnie, oglądaliśmy film. Przez ciepło jego ciała było mi wygodnie. Spojrzałam w jego jasne niebieskie oczy. Biło od nich ciepło. Westchnęłam.

-Tak, tylko..to było takie straszne Niall- W oczach zaczęły zbierać się łzy. Przed oczami błysnęło wspomnienie kiedy pięść Brandona spotkała się z moją twarzą. Całe szczęście, że zatrzymała go Isabel, ale jestem pewna że gdyby nie to, nie skończyłby tak szybko.

-Hej- głos Nialla przywrócił mnie na ziemie- Teraz jesteś bezpieczna, ok?Nikt cię nie skrzywdzi. Paul będzie razem z wami podczas zakupów. Nikt się do was nie zbliży na co najmniej 10 metrów. - zapewnił mnie.  Uśmiechnęłam się lekko i pokiwałam głową.

Kontynuowaliśmy film. po kilku chwilach usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Spojrzałam na Nialla, uśmiechnął się i wstał z kanapy. Kiedy szedł do drzwi, wiedziałam że to mogą być dwie osoby. Danielle albo Paul. Podliłam się aby nie była to kolejna niezapowiedziana wizyta Harry'ego.

-Cześć Paul, wejdź- Niall przywitał się w wejściu. Poszłam do jego pokoju i wzięłam jego przebranie. Wcześniej razem zdecydowaliśmy, że lepiej będzie jak się przebiorę, bo wtedy ludzie nie będą widzieli moich posiniaczonych oczu. Będę mieć na sobie kaptur więc policzki nie będą widoczne. Założyłam kurtkę i delikatnie nałożyłam okulary. Spojrzałam jeszcze raz w lustro, stwierdzając że siniaki nie są widoczne. Wychodząc z pokoju mogłam zauważyć, że Paul ma skrzyżowane ręce na klatce piersiowej. Byłam przestraszona, ale byłam jedyną którą miał chronić. Definitywnie byłam z nim bezpieczna.

-Dzień Dobry proszę pana-wysunęłam rękę.

-Proszę mi mówić Paul, proszę pani- powiedział łapiąc mnie rękę. Miał mocny uścisk. Na ramieniu można było dostrzec żyły.

-Możesz mi mówić Emily-uśmiechnęłam się. Odwzajemnił uśmiech. Mogłam powiedzieć, że był miłym mężczyzną.

-Emily, Paul powiedział, że Liam dzwonił i powiedział, że Danielle ma wielki casting i nie może przyjechać. Więc będziesz tylko ty i Paul. Chyba że chcesz abym pojechał ja.- spojrzałam na Paula. Jego wysokie ciało sprawiało, że czułam się malutka.

-Zapewniam, że jest pani ze mną bezpieczna pani Emily- uśmiechnął się do mnie. Pokiwałam głową i odwzajemniłam uśmiech. Odwróciłam się do Nialla i pokręciłam głową na nie na jego ofertę.

-Jeśli ludzie zobaczą, że jest z tobą, będę we wszystkich magazynach. A Brandon mnie na pewno znajdzie.- Niall pokiwał głową ze zrozumieniem co miałam na myśli. Przytuliłam go i cmoknęłam w policzek. -Zobaczymy się kiedy wrócę- znowu go przytuliłam. Nie chciałam go opuszczać ale musiałam kupić sobie ubrania.

Niall wręczył Paulowi gruby zwitek pieniędzy. Moje oczy rozszerzyły się. Zanim Paul schował pieniądze wyrwałam je mu z ręki. Podzieliłam pieniądze na pół. Jedną polowe oddałam Niallowi. Był trochę zmieszany.

-Potrzebuje tylko trochę ciuchów, nie całą szafę pełną znanych marek. -zachichotałam, kręcąc głową z niedowierzania. Zarumienił się i pokiwał głową. Znowu się do niego przytuliłam. Czemu nie chciałam wychodzić?

-Emily-zaśmiał się w moją szyję- Musisz wyjść zanim zamkną sklepy- zaśmiałam się i odsunęłam od niego.

-ok, wracam za momencik

***

Centrum nie było zatłoczone, ale nie było też puste . Do tej pory kupiłam kilka par obcisłych jeansów i krótkich spodenek. Kupiłam również kilka bluzek, które mogłyby pasować do dołu. Chodziłam w starych butach Nialla, z których wyrósł. W bliskim sklepie z butami kupiłam parę keds'ów, sandałki i baletki. Wszystko na wyprzedaży.

Miałam już prawie wszystko. Został mi tylko jeden malutki zakup. Zakup przy którym Paul mi nie mógł towarzyszyć. Spojrzałam na Paula. Staliśmy przed sklepem z bielizną. Moje oczy 'latały' od sklepu do Paula i z powrotem. Pokiwał głową ze zrozumieniem. Zaśmiał się i stanął przed wejściem krzyżując ręce przy piersi.

-Dziękuje Paul- poklepałam go po bicepsie, bo nie mogłam dosięgnąć do ramienia.

W sklepie było kilka osób. Każdy zajmował się sobą. Wzięłam kilka par majtek. Nie zajęło mi długo wybieranie rozmiaru. Coś przyciągnęło moją uwagę. Czerwone stringi. Powróciły wspomnienia z dnia kiedy poznałam Harry'ego. Był zdziwiony, że nie zaczęłam wariować i nie rzuciłam się na niego. Pamiętam jak udawałam, że nie znam całego 'protokołu' przy poznaniu Harry'ego Stylesa. Zachichotałam do samej siebie. Przypomniałam sobie jak upadł mi koszyk, a on podbiegł żeby mi pomóc. Pamiętam wymianę numerów. Pamiętam jak zabrał moje stringi. Pamiętam jak poszłam sama na obiad..a wróciłam z piątka nowych przyjaciół. Jak patrzył na mnie, jak mówił, że jestem piękna. Moje serce zaczęło szybciej bić.

-Kim jesteś?- głos z tyłu przywrócił mnie na ziemie. Odwróciłam się. Mężczyzna około mojego wieku stał po drugiej stronie stołu. Spojrzałam na niego z dziwnym wyrazem twarzy. Kim byłam? Kim był on? Kim był żeby spytać się mnie ...kim był on aby spytać się mnie kim jestem podczas gdy trzymam bieliznę.

-Huh?- spojrzałam na niego.

-Paul, ochroniarz One Direction stoi przed sklepem a ty przed chwilą z nim gadałaś- pokazał na wejście. Zobaczyłam Paula, który opierał się o ścianę.

-Nikim nie jestem, po prostu nikim- pokręciłam głową patrząc na odzież w swoich dłoniach.

-Musisz być KIMŚ jeśli potrzebujesz ochrony od takiego dużego gościa ..a na pewno musisz być KIMŚ jeśli potrzebujesz ochrony Paula. -stwierdził. - I masz na sobie ich typowe przebranie.

-Ja..um...jestem nikim.-pokręciłam głową. Odwróciłam się i poszłam w stronę kasy. Myślałam, że mój "kolega" odpuści, ale na moje szczęście..kontynuował

-Ukrywasz się?-zapytał śledząc mnie w drodze do kasy.

-Nie

-Jesteś jedną z ich dziewczyn?

-Nie

-Uciekasz przed kimś kto zrobił ci to w twarz?- stałam przed kasą kładąc bielizną na blat. Myślałam, że rany nie są widoczne..myliłam się. Zaczęłam się trząść. Łzy zaczęły zbierać się w oczach. Wszyscy mogliby dowiedzieć się co mi się stało.-Więc o to chodzi?- zauważyłam jak wyjmuje mały zeszyt...zapisywał coś...był paparazzim?

-To będzie dwadzieścia osiem dolarów i pięćdziesiąt dwa centy proszę pani. -podałam trzydzieści dolarów.  Otworzyła kasę i próbowała znaleźć resztę.

-Kto cię uderzył? To był Harry? Zayn? Louis? Liam? A może Niall?-moje oczy się rozszerzyły na jego przypuszczenia.

-Nigdy nie dotknęliby żadnej kobiety w ten sposób. Są dżentelmenami.

-Czyli ktoś cię uderzył-wywnioskował.

-Reszta dla pani- wybełkotałam do kasjerki. Wzięłam torbę i poszłam w stronę wyjścia. A on oczywiście poszedł za mną.

-Mieszkasz i jednego z nich? Umawiasz się, z którymś?- zaczynałam płakać. Zaczynałam się denerwować, ten gościu naruszał moją przestrzeń i prywatność.

-Paul!- udało mi się wyjąkać. Paul odwrócił się i wbiegł do sklepu.

-Odsuń się od tej pani- rozkazał, wyciągając przed niego rękę w geście 'stop'.

-Może ty mógłbyś odpowiedzieć na moje pytania Paul...kto jej to zrobił w twarz?- powiedział wskazując długopisem na moją twarz. Schowałam się za Paulem. Wstydziłam się za swój wygląd.

-Zostaw ja w spokoju!- wrzasnął Pal, łapiąc mnie rękę i prowadząc w stronę wyjścia gdzie stał na Range Rover. Mężczyzna próbował nas śledzić,ale kiedy weszliśmy do samochodu Paul szybko odjechał. Płakałam. Wiedziałam, że za kilka godzin będzie to w Internecie czy gazetach. -Przepraszam pani Emily-Paul zaczął mówić.

-Nie, nie Paul, to nie twoja wina. Niektórzy ludzie są po prostu lekceważący. Jesteś bardzo miły, że zawiozłeś mnie.- wytarłam łzy wierzchem dłoni. -Wiem, że twoją pracą nie jest chronienie mnie, ale naprawdę doceniam , że to robisz- uśmiechnął się i pokiwał głową. Przestałam płakać. -Paul?-wyszeptałam.

-Tak?-zapytała nie spuszczając wzroku z drogi.

-Nie możesz o tym powiedzieć Harry'emu- spojrzał na mnie zmieszany- Jeśli się dowie, może spowodować kłopoty a wtedy nie będzie dobrze- pokiwał głową.

-Nie powiem.

-Pinky promise?-wystawiłam swój mały palec.Zachichotał

-Serio? Pinky Promise? Nie masz prawie dwudziestu lat?- zaśmiał się.

-Będę mieć dwadzieścia dopiero za tydzień-stwierdziłam.-Więc Pinky Promise?-zapytałam. Mój palec ciągle był w górze.

-Tak, Pinky Promise- zaśmiał się.- Więc ty i Harry?-zapytał. Stwierdziłam, że musi wiedzieć.Harry pewnie jest dla niego jak syn

-Namieszałam Paul...dodałam go do mojej strefy przyjaźni. -pokręciłam głową i spojrzałam na swoje odbicie w lusterku pasażera. Siniaki i ciemniejsze ślady z zeszłej nocy. Eek, wyglądały strasznie. Rano zmyłam krew z mojej wargi.Ale ciągle można było zauważyć rozcięcie, które zostawił mi Brandon- Miałam chłopaka, którego musiałam zostawić .

-A teraz?- zapytał Paul. Dotknęłam swoich ust.

-Jestem sama.

-Masz mnie i chłopców- stwierdził i pokiwał głową. Tak, miałam ich.

-Miałam na myśli chłopaka. Ale cieszę się, że mam was w swoim życiu.

***

Paul wysadził mnie przed domem Nialla. Podziękowałam mu kiedy wychodziłam z Range Rovera. Podeszłam do drzwi, odwróciłam się i pomachałam mu. Zatrąbił, pomachał mi i odjechał.

Chciałam zapukać ale Niall mnie wyprzedził i otworzył drzwi. Uśmiechnął się i przytulił mnie. Poczułam jego perfumy. Wzięłam głęboki wdech.

-Jak było?- zapytał, ciągle trzymając mnie w pasie. Cieszyłam się, że mnie nie puścił.

-Nie tak szybko jak myślałam- westchnęłam.

-Wejdźmy do środka-wyszeptał ciągnąc mnie do środka.

Pokazałam mu ubrania które kupiłam. Powiedziałam, że większość kupiłam na wyprzedażach. I o tym jak było żenująco, bo Paul prawie poszedł ze mną do sklepu z bielizną. Zarumieniłam się kiedy o tym mówiłam. Potem powiedziałam o kolesiu w sklepie. Jego oczy wyglądały na złe i zmartwione w tym samym czasie.

-Wiedziałem, że powinien z tobą pójść- powiedział kręcąc głową.

-To nie twoja wina. On i tak prześladowałby mnie w ten czy inny sposób- próbowałam go trochę uspokoić. Ale wiedziałam, że to nie pomoże.

-Ale byłbym tam, żeby go odepchnąć- walnął w jaśka na kanapie. Był zły. -A co jeśli coś by ci się stało? A jeśli w jakiś sposób poszedłby dalej i zaczął zadawać coraz gorsze pytania? Jestem taki głupi!

-Hej hej- powiedziałam podnosząc dłoń do jego twarzy. Patrzył na mnie. Jego niebieskie spojrzenie wkręcało się we mnie. Miał rozszerzone źrenice.Pamiętam jak na psychologii uczyłam się, że jak stok patrzy się na ciebie i ma rozszerzone źrenice to znaczy, że...cię kocha -Tyle dla mnie zrobiłeś-przysunęłam trochę bliżej twarz.- Uratowałeś mnie- bliżej - otworzyłeś swój dom dl mnie - bliżej- pomagasz mi odbudować moje życie na nowo- moje usta były tak blisko.

Oczy Nialla były teraz zamknięte. Oddychał ciężko. Jego serce przyspieszyło kiedy położyłam jedną rękę na jego klatce piersiowej.

-Niall- wyszeptałam za nim delikatnie dotknęłam ustami jego ust.

Moje serce biło tak szybko. Nie wiedziałam co mnie naszło. Chciałam żeby ktoś mnie trzymał, potrzebowałam miłości. Złapał mnie w pasie. Położyłam na nim mój ciężar sprawiając, że się położył. Teraz byłam na górze. Nasze usta ruszały się razem, w jednym rytmie. Jego usta były takie delikatne. Nigdy mnie nikt nie dotykał. To było...miłe. Moje ręce  były splątane z jego blond włosach. Szarpnęłam go tu czy tam. Przygryzłam jego dolną wargę delikatnie, sprawiając że jęknął

-Emily..


---Niall---

Było prawie jak w moim śnie. Moje myśli wędrowały w różnych kierunkach. Ta piękna dziewczyna była w MOICH ramionach, całowała MOJE usta. To było niebo. Całowała mnie, była na górze. Miała takie gładkie usta, no może po za rozcięciem na dolnej wardze. Próbowałem być tak delikatny jak tylko mogłem . Nie chcąc powiększyć siniaków, delikatnie dotknąłem jej twarzy. Czułem każde guzki, które ten skurwiel jej zafundował. Nie chciałem jej bardziej zranić dlatego tylko lekko pogłaskałem jej policzek kciukiem. Ślady były okropne..Harry pewnie zwariuje..Harry..ona chce jego.

Słyszała wyznanie Harry'ego. O tym jak za nią tęskni i chcę jej powrotu. Wiedziałem, że ona czuję to samo. Ale teraz całowała mnie. Czy to dlatego, że mnie lubiła? Czy dlatego, że nie miała takich czułości przez miesiące? Odsunąłem się.

-Nie mogę tego zrobić..

-Co?- wyszeptała, w jej głosie można było słyszeć ból.

-Ty mnie nie chcesz..-pokręciłem głową.

-Niall..

-Spójrz mi w twarz i powiedz, że już nie kochasz Harry'ego- była cicho. Łzy zbierały jej się w oczach.- Jest ok Emily, wszystko w porządku. Trochę to bolało, muszę przyznać. Ale jej serce należało do Harry'ego.

-Przepraszam Niall- zaczęła płakać. Zakryła twarz rękami.

-Hej, hej. Pewnego dnia znajdę tą jedyną dziewczynę. Będzie tak samo słodka i kochana jak ty skarbie. -pocałowałem jej czoło delikatnie. Wstałem i poszedłem do kuchni zrobic herbatę..

......nie chciałem, żeby widziała jak płaczę..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CHCIAŁABYM PODZIĘKOWAĆ ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE :') TO NAPRAWDĘ ZNACZY DLA MNIE WIELE <3 KOCHAM WAS :*
Przypominam, że jeśli chcesz być informowany/a o nowych rozdziałach wejdź w zakładkę 'POWIADOMIENIA' :)

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 35 - Poranna Rozmowa

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

---Emily---

Rano obudził mnie ból. Bolał mnie brzuch kiedy próbowałam usiąść na łóżku. Na początku spanikowałam. Rozglądałam się po pokoju, nie wiedziałam gdzie jestem. To nie był mój dom. Oh. no przecież teraz mój dom był nigdzie..

Wstałam z łóżka i poszłam w stronę pokoju Nialla. Otworzyłam drzwi modląc się aby zawiasy nie zaczęły skrzypieć. Całe szczęście nie trzeszczały. Niall leżał na swoim łóżku. Zajmował cały materac. Podeszłam do niego aby mieć lepszy widok. Miał lekko otwarte usta, przez nos uciekło małe, prawie niesłyszalne chrapnięcie. Wyglądał tak spokojnie.

Chciałam pogłaskać jego blond włosy i dać buziaka w policzek. Ciche 'Dziękuję' za to, że mnie uratował i był przy mnie kiedy nie miałam nikogo. Harry tak robił. Wyszłam z pokoju Nialla. Spał, a ja nie chciałam mu przeszkadzać. Potrzebował odpoczynku.

Moje myśli powędrowały w stronę Harry'ego. Wiedziałam, że chciał mnie przeprosić, wtedy w szpitalu. Ale ja go odepchnęłam. Nie chciałam go wysłuchać, głównie dlatego...bałam się go słuchać. Bałam się, że mu się  poddam ..a on doda mnie do swojej strefy przyjaźni.....tak samo jak zrobiłam ja. Byłam głupia.

Zaczęłam gotować śniadanie dla czwórki chłopaków. Naleśniki, jajka i bekon. Po wyglądzie kuchni można było powiedzieć, że nikt tu nie robił domowych obiadków od wieków. Wszystkie patelnie były równiutko ułożone w szafce. Przykrywki od garnków były ciągle jasno czerwone. Żadnych czarnych kółek na dole, które wskazywały na to, że dotykał je ogień.

Liam wszedł do kuchni kiedy skończyłam pierwszą porcję naleśników. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. Jednak, jego reakcja była kompletnie inna. W jego oczach migotał smutek,  zmarszczył brwi. Czemu się smucił? A no tak, moja twarz była wczoraj workiem treningowym.

-Jak się czujesz Emily?- podszedł do mnie, delikatnie podnosząc mój podbródek, aby obejrzeć rozcięcie.

-Wszystko w porządku. Gdyby nie twoja mina, kompletnie bym o tym zapomniała.- odpowiedziałam. To była prawda. Jednak, gdybym się szybko poruszyła moje żebra zaczęłyby znowu boleć od kopniaków.

-To dobrze, później przyjdzie Danielle i zabierze cię na zakupy. Nawet nie ma mowy, abyś wróciła do tego domu po swoje rzeczy.-oznajmił kiedy podałam mu śniadanie.

-Liam, ja teraz nie mam pieniędzy na zakupowe szaleństwa- pokręciłam głową i spuściła wzrok na szklankę do której nalewałam sok. To było trochę wstydliwe mówić o tym jak bardzo byłam bezradna. Tego gościa stać na jachty, szybkie samochody, co tylko dusza zapragnie. A ja miałam jeden dolar i dwadzieścia trzy centy w kieszeni. ..to cała moja fortuna.

-Ja pomogę, Niall pomoże, Louis i Zayn też pomogą. Nie martw się.- powiedział, wkładając  pełen widelec jajek do buzi. Żuł po cichu. Nie mówił nic do póki nie połknął. Szacunek dla niego. Brandon mówił zawsze, nie ważne co miał w ustach.-Paul będzie wam akompaniował.

-Liam, nie mogę wziąć twoich pieniędzy.- powiedziałam znowu kręcąc głową. Nie chciałabym być 'poławiaczem złota' (okey, nie śmiać się, nie wiedziałam jak to przetłumaczyć. w oryginale było 'gold digger'. To jest idiom, który oznacza 'kobietę, która za związek z mężczyzną dostaje pieniądze' i trochę mi to jakoś nie pasowało;/) -A Paul to twój ochroniarz nie mój-nagle usłyszałam czyjś głos. Niall.

-W takim razie ja z tobą pójdę- odwróciłam się i zobaczyłem zaspanego niebieskookiego chłopaka. Uśmiechnął się, podszedł do mnie, uścisnął mnie i zabrał talerz. Nakładając jedzenie kontynuował- Danielle może zostać z Liamem, a ja pójdę z tobą.

-Myślę, że czułabym się bardziej komfortowo z Danielle.- zarumieniłam się. Wyglądało jakby na sekundę czuł się urażony. Szybko wytłumaczyłam.- Ale to tylko dlatego, że muszę kupić..bieliznę- Jego oczy się rozszerzył. Zrozumiał i zaczął jeść.

Następny obudził się Zayn. Potarł swoje zaspane oczy i usiadł na najbliższym krześle, koło Liama.

 -Jak się trzymasz Em?- powiedział zaspany. Nie mogłam nic zrobi tylko zachichotać na jego poranny głos.

-Wszystko ok, Zayn. Wyglądasz jakbyś potrzebował trochę soku. - powiedział i wręczyłam mu szklankę soku pomarańczowego. Wypił i kontynuował- Czy Liam powiedział ci, o wypadzie do centrum z Danielle?- Miałam znowu zacząć protestować..ale usłyszałam głos w korytarzu. Którego  nie oczekiwałam.

-Niall, jesteś tu?- Harry zapytał z drugiej strony domu. Zamykał frontowe drzwi. Moje oczy się rozszerzyły. Patrzyłam na chłopców. Zaczynałam panikować.

-Idź do spiżarni- wyszeptał Liam. Wbiegłam do spiżarni zamykając drzwi. Mogłam słyszeć wszystko co dzieje się po drugiej stronie. Całe szczęście Harry mnie nie widział. Nie byłam w najlepszym stanie.

-Co wy dwaj tu robicie?- mogłam słyszeć głęboki głos Harry'ego. Dźwięk jego akcentu przyprawił mnie o zawał serce i palpitacje w tym samym czasie. Jak to możliwe? Nie miałam pojęcia. Wszystko co wiedziałam, to to że tęskniłam za tym głosem.

-Umm..dopiero co przyszliśmy- Zayn zaczął mówić. Był zdenerwowany. Uspokój się Zayn, bo wszystko wypaplasz.

-Oh, ok...Więc chłopcy potrzebuje rady. Jestem w łebku nieporozumień i potrzebuję was. -mówił strasznie szybko. Ledwo co go rozumiałam.

-Hej, co na śniadanie?- usłyszałam Louisa. Powinien być z Eleanor. Tak mu powiedział!

-Nie jesteś u El?- Harry zapytał Louisa. Uh,oh....

-E..no tak, ale..ee..przyszedłem tu w środku nocy. Nie chciałem niczego popsuć w razie gdyby Hannah Była u nas.- Czemu budowała się we mnie złość kiedy Louis to powiedział? A no tak, bo przecież Hannah była jednym z powodów dlaczego Brandon mnie pobił. A żeby było gorzej.. miała tego kogoś, którego chciałam najbardziej..Harry'ego.

-Oh, dlatego tutaj jestem...jestem w kropce. Mam tyle w swojej głowie i nie wiem co robić- Brzmiało to tak jakby zaraz miał się rozpłakać. Chciałam wybiec, wtulić się w jego ramiona i nigdy go nie puścić.  Ale nie mógł mnie tak zobaczyć. Zwariowałby.

-Co się dzieję, stary?- Louis zadał pytanie, które mnie nurtowało.

-Emily..- wyszeptał. Stał teraz przed spiżarnią. Mogłam słyszeć coraz bliższe kroki. Czy otworzy drzwi?

-Czego szukasz?- Niall spytał, sprawiając, że kroki ustały. Dzięki Bogu.

-Płatków.- usłyszałam głęboki głos Harry'ego.

-Śniadanie jest na kuchence.

-Ty nie gotujesz?

-Umm Danielle przyszła wcześniej, ale musiała już iść. -powiedział Liam, maskując wszystko. Dziękuje Liam.

-Więc co z Emily?- zapytał Louis. Przyłożyłam ucho do drzwi. chciałam wszystko słyszeć.

-Nie mogę jej wyrzucić z moich myśli! Kiedy śpię, śnie o niej. Jej twarz, jej ciało, jej dusza..to wszystko pokazuje się we snach.- Był zdenerwowany. Płakał, a może łkał? -Prawie nic nie jem, a jak już to odrobinę. Leżę w łóżku i myślę o niej godzinami. Tak bardzo za nią tęsknię.- Usłyszałam walnięcie w drzwi. Pewnie Harry w nie walnął ze złości.

-Uspokój się- powiedział Niall. Odsunięcie krzesła oznaczało, że wstał.

-Nie mogę się uspokoić Niall! Byłem takim idiotą!- Zablokowałem ją i wywaliłem! Nawet nie chce ze mną teraz rozmawiać. I nie mam do niej winy. To ja jestem idiotą!- czułam jak moje serce biję coraz mocniej. Modliłam się aby nikt tego nie usłyszał. W oczach zbierały mi się łzy. Zamknęłam oczy mając nadzieję, że uspokoję nerwy..nie udało się.

-Co byś powiedział, jakby z tobą rozmawiała?- zapytał Louis, znowu, jakby czytał mi w myślach i zadawał pytania, na które sama chciałam usłyszeć odpowiedź.

Harry przez chwilę był cicho. Nie mogłam się bardziej przysunąć. Gdybym zrobiła jeszcze jeden krok w przód drzwi otworzyłyby się , a ja wyleciałabym na zewnątrz. A to nie mogło się stać. On nie mógł zobaczyć mojej twarzy, moich siniaków. Harry był ciągle cicho, ale potem zaczął mówić.

-Powiedziałbym, że ją kocham...że przepraszam za to że jestem największym dupkiem na świecie.- mylisz się Harry, Brandon wygrał tą kategorię - Powiedziałbym, że pomimo tego, że pragnę aby była moja i tylko moja, zaakceptowałbym fakt, że wybrała tego idiotę. Jeśli tylko byłaby w moim życiu. Trzymam jej cholerną bieliznę bo to jedyna rzecz jaka mi po niej została...która przypomina mi, że kiedyś była przy mnie. To brzmi trochę patetycznie. Wiem...ale ja ją kocham.

Moje serce teraz naprawdę dostało palpitacji i zawału w tym samym czasie. Nie wiedziałam jak przyjąć te wszystkie informacje. Czy powinnam otworzyć drzwi i zignorować, siniaki, nacięcia i naderwane usta? Czy powinnam poczekać aż trochę wyzdrowieje? Powinnam tu zostać dopóki nie wyjdzie i udawać, że nic nie słyszałam? Łzy zaczęły lecieć mi po policzkach. Nie wiedziałam co robić...

-Proszę pomóżcie mi. Tak bardzo chce, żeby wróciła...proszę.- płakał..wiedziałam to. -Potrzebuję jej w moim życiu, nie mogę bez niej żyć-moje oczy stawały się coraz szersze z każdym wypowiadanym słowem.

-A co z Hannah?- Louis zadawał wszystkie pytania. Co robili inni chłopcy. Zastanawiałam się.

-Jest niesamowitą dziewczyną. Ma tyle zalet- Moje serce zamarło..kochał ją..-Ale ona nie jest Emily- Niemal wybiegłam i chciałam krzyczeć 'yipeee'..ale potem kontynuował. -Nie mogę po prostu podejść i ją zostawić-TY IDIOTO! Chciałam krzyczeć.Ale on nie wiedział o Isabel i Brandonie. -Dobra, muszę lecieć..Hannah na mnie czeka.Zamierzamy obejrzeć jakiś film.

Wszyscy pożegnali się z Harry'm. Słyszałam jego ciężkie kroki wzdłuż kuchni a potem na korytarzu. Po minucie frontowe drzwi zostały głośno zamknięte. Moje ciało było w jednym wielkim szoku po słowach Harry'ego....

---Niall---

Harry właśnie wyznał swoje uczucia, nie wiedząc, że Emily jest kilka metrów dalej.

....więc...moje szanse legły w gruzach..

piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 34 - Dom Nialla

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

---Liam---

-Nie mów Harry'emu..nie powinien tego widzieć- Niall ostrzegł mnie zanim się rozłączył. O czym mówił? Ponaglanie w jego głosie przestraszyło mnie. Zazwyczaj Niall był radosnym gościem, teraz był przestraszony, zmieszany i zły. Wpisane w to były kłopoty.

-Nie mów Harry'emu?- zapytałem samego siebie. To miało coś wspólnego z Emily. Co mogło się stać?

Spojrzałem na imiona chłopców w telefonie. Harry byłby pierwszy. Ominąłem jego numer. Niall mi o powiedział. Następny był Louis. Nacisnąłem symbol telefonu i przyłożyłem telefon do ucha. Louis odebrał po kilku sygnałach.

-Louis, gdzie jesteś?- zmartwienie wypełniło mój głos.

-Jestem w domu, czemu pytasz?- przez mój głos wiedział, że są jakieś kłopoty.

-Słuchaj, spotkanie u Nialla, coś się dzieje.

-Co się dzieję ?!?! Czy wszystko z nim w porządku?- pomimo jego dziecięcej postawy, Louis dbał o wszystkich i wiedział kiedy spoważnieć. Teraz był właśnie ten czas.

-Nie wiem stary, nie chciał mi nic powiedzieć. Tylko nie mów Harry'emu.

-Co? Czemu?- przez chwilę był cicho, ale potem coś w niego uderzyło.- Czy to ma związek z Emily?- wyszeptał.

-Tak myślę, nie mów nic Harry'emu i pospiesz się-rozłączyłem się zanim Louis zdążył coś powiedzieć. Szukałem następnego imienia. Znalazłem i wcisnąłem zieloną słuchawkę.

-Zayn?

***

Zadzwoniłem do Louisa i Zayna. Obydwoje wydawali się zmartwieni. Nie nawiedziłem tego, że nie mogłem im powiedzieć o co chodzi. Ale to było głównie dlatego, że sam nie miałem zielonego pojęcia. Niall nie był za bardzo szczegółowy kiedy do mnie dzwonił albo kiedy zabronił mówić Harry'emu.

Obecnie stałem w progu domu Nialla. Jeszcze nie przyjechał ale park był niedaleko. Louis stanął na podjeździe i wyskoczył z auta. Miał na sobie spodenki od koszykówki i czarny t-shirt. Ciągle padało więc otworzył parasolkę.Wiatr prawie wyrwał mu ją z ręki więc złapał ją mocniej. Zaraz za nim przyjechał Zayn. Miał na sobie spodnie od dresu i bluzę z kapturem. Podbiegł w stronę werandy, bo nie miał parasolki.

-Co się dzieję Liam?- zapytał Louis ze zmartwieniem w oczach. Zazwyczaj był wesołym gościem, ale teraz wiedział, że coś jest nie tak.

-Nie wiem Louis, nic mi nie powiedział- odpowiedziałem. Teraz naprawdę zacząłem się martwić.

-Już jest!- Zayn pokazał na ulicę. Samochód, który pędził nie zważając na limity, jechał w naszym kierunku. Był to czarny samochód Nialla. Zatrzymał się przed domem. Wysiadł z samochodu bez bluzy czy parasolki i pobiegł w stronę pasażera.

-Co on robi?- Louis zapytał głośno. Sam się nad tym zastanawiałem. Odpowiedź pojawiła się bardzo szybko, kiedy schował głowę do samochodu od strony pasażera. Kiedy się odsunął miał coś na rękach. raczej kogoś. Emily? Jej ciało oplecione było wokół klatki Nialla kiedy ten biegł w stronę drzwi. Pomyślałem, że może jakbym widział jego twarz domyśliłbym się co się dzieje. Jednak padało zbyt mocno aby dostrzec jego twarz. Musiałem poczekać.

-Otwórz drzwi!-krzyknął rzucając kluczami. Złapałem je w powietrzu, odwróciłem się i odblokowałem zamek. Odsunąłem się i przepuściłem Nialla z Emily. Ja i chłopcy szliśmy zaraz za nim. Pobiegliśmy prosto do salonu gdzie Niall kładł Emily na kanapie.

-Mój Boże!-wrzasnął Louis kiedy zobaczył Emily. Zakrył usta rękoma. Spojrzał na Nialla z niedowierzaniem.

-Co?!Co się..KURWA!-krzyknął Zayn- Kto to kurwa zrobił?- Jeszcze jej nie widziałem. Stałem za kanapą. Niall i reszta chłopców kucali zaraz przed nią.

Powoli przysunąłem się w jej stronę. Najpierw zobaczyłem jej ciało. Była cała przemoknięta od deszczu. Miała bose stopy. Miała kilka zadrapań na podeszwie stopy. Pewnie od uciekania. Ale od czego uciekała? I wtedy zobaczyłem jej twarz. Była posiniaczona na policzkach. Miała nacięcie przy uchu. Jej usta wydawały się być pęknięte. Zaschnięta krew zabarwiła jej brodę. Musiałem przyznać, żę ten widok sprawił, że aż podskoczyłem.

-Kto to zrobił Niall?- wyszeptałem, ciągle nie mogąc uwierzyć w to co widzę przed sobą, radosna uśmiechnięta Emily teraz była w gruzach. Spojrzałem na Nialla był zrozpaczony. Jego policzki były mokre. Nie od deszczu, od łez.

-Ni wiem. Nic nie powiedziała.- zaczął płakać.- Zaczęła wariować kiedy powiedziałem, że zadzwonię do Harry'ego.

-Musisz ją obudzić, Niall- powiedział Louis.

-Ona może powiedzieć nam wszystko rano Louis, teraz musi odpocząć. - odpowiedział Niall, zgarniając włosy z twarzy Emily.

-Nie, musi się obudzić. Dostała w głowę, to widać. Nie może spać bo potem może się nie obudzić.- wszyscy patrzyliśmy na Louisa jakby był zmutowanym Żółwiem Ninja. Spojrzał na każdego z nas i potrząsnął głową- Ma pewnie rodzaj uszkodzenia głowy, jeśli pójdzie spać może mieć wstrząs mózgu. Moja mam jest pielęgniarką wiem takie rzeczy.-powiedział jakby to było oczywiste.

-Obudź ją Niall- powiedziałem. Spojrzał na mnie i pokiwał głową. Przysunął się do Emily i zaczął delikatnie trząść jej ramionami.

-Emily?Em, obudź się kochanie.- po prostu leżała-Em!- potrząsnął trochę mocniej Tym razem jej oczy otworzyły się szeroko. Usiadła szybko i odsunęła się od nas najdalej jak mogła. Jej oddech przyspieszył. Bała się nas. -Emily, uspokój się to ja, Niall.

Minęła chwila zanim wszystko zrozumiała. PO kilku głębokich wdechach, oplotła szyję Niall i zaczęła płakać niekontrolowanie.

-Niall to było okropne !!-płakała w jego szyję. Jej słowa były ledwo słyszalne. -Nie mogłam go powstrzymać!

-Kogo Emily?Kto ci to zrobił?!- Zayn położył rękę na jej plecach. To sprawiło, że podskoczyła. Zacisnęła mocniej ręce wokół Nialla. Po kilku sekundach jej ciało rozluźniło się. Wiedziała, że z nami jest bezpieczna.

Puściła Nialla. Wytarła łzy zewnętrzną częścią dłoni. Podniosła na mnie wzrok. Jej oczy były napuchnięte od płaczu.

-Brandon..

---Emily---

Powiedziałam chłopcom co się stało. Jak przyłapałam Brandona z Isabel. W moim łóżku, w moim domu. Powiedziałam o Isabel i o jej siostrze Hannah. Oczy chłopców stał się zdziwione kiedy wypowiedziałam imię dziewczyny Harry'ego. I o tym jak Brandon dowiedział się o mnie i o Harry'm.

-Kiedy go spoliczkowałam i popchnęłam ...- spuściłam wzrok na moje stopy. Były podrapane od mojej ucieczki przez ulice. -on oddał moje popchnięcie. Zaczął mnie uderzać, i uderzać .-Przytuliłam się do klatki Nialla. Jego dłonie głaskały mnie po włosach. -Kopał mnie..mówił, że nie jestem nic warta i że jestem dziwką- ścisnęłam koszulkę Nialla.

-Co zrobiłaś aby go powstrzymać. -Louis wyszeptał w szoku. Miał oczy szeroko otwarte a usta rozchylone z niedowierzania. Spojrzałam na Zayna, był zły. Też w to nie mógł uwierzyć. Ręce miał zaciśnięte w pięści.

Spojrzałam z powrotem na Louisa.

-Isabel go zabrała. Powiedziała, że nie jestem tego warta ..kiedy ona do niego mówiła ja po prostu wstałam i ...uciekłam.

Wszyscy zostaliśmy u Nialla na noc. Harry zadzwonił do Louisa pytając gdzie jest. Louis skłamał, że jest u Eleanor.

-Powiedział, że zostanie u Hannah-powiedział z obrzydzeniem

Niall pomógł mi wstać z kanapy. Pokazał mi mój tymczasowy pokój. Byłam wdzięczna za mojego najlepszego przyjaciela. Pomógł mi położyć się na łóżku, pocałował w czoło i odwrócił się w stronę drzwi.

-Niall?-wyszeptałam kiedy zgasił światło. Mogłam widzieć jego sylwetkę przez światła z korytarza.

-Tak Emily?-zapytał delikatnie.

-Dziękuję, że przy mnie jesteś.

-W każdej chwili.-wyszedł i zamknął delikatnie drzwi.

środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 33 - Marzenia i ...Rzeczywistość

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

---Niall---

To wspaniałe uczucie kiedy położyłem się na łóżku. Ostatnie kilka tygodni bardzo mnie zmęczyły. Trasy, podpisywania, wywiady, koncerty, wypaliły mnie. Moja umysł ciągle wracał do parku, kiedy spytałem się czy kiedyś będzie myślała o mnie.. tak jak o Harry'm.

Moje łóżko było takie wygodne. Poduszki były jak chmury pod moją głową. Koc był taki ciepły. Na dworze strasznie padało. Padały grzmoty a zaraz za nimi błyskawice. Nie bałem się grzmotów, po prostu nie chciałem być teraz sam. Chłopcy mieli swoje dziewczyny, a ja byłem teraz sam. Mój mózg zastanawiał się jakby to było mieć dziewczynę. Kogoś kto oddawałby twoje przytulenia, kogoś kto całował by cię z pasją kiedy trochę popatrzyłby ci w oczy.

Znałem Emily i nigdy by mnie nie wybrała. Prędzej zostałaby z Brandonem albo poszła do Harry'ego. To bolało, ale musiałem uszanować jakakolwiek decyzję Emily. Chciałem położyć się w jej ramionach, pocałować jej czoło, pocałować jej usta, jej ciało..Boże..kogo ja oszukuję..chce się z nią kochać..nie pieprzyć..kochać. Dziewczyna taka jak Emilu zasługuję na namiętność i intymność.

Po chwili zapadłem w sen. I śniłem. O niej.

(Wiadomość od autorki: To tylko sen powtarzam to tylko sen)
Całowałem ją namiętnie w jej usta kiedy ręką trzymałem ją za włosy.Swoje ręce trzymały na tyle mojej głowy, pogłębiając pocałunki. Jej ciało było takie delikatne pod moim dotykiem. Byliśmy na moim łóżku. Ona była na moim łóżku. Moja ręka powędrowała do jej uda. Jęk, który wydobył się z jej ust, podekscytował mnie. Moje usta całowały jej szyję. Pachniała niesamowicie.

-Niall, potrzebuję cię- jęknęła do mojego ucha. Moje imię wypowiedziane z jej ust sprawiły, że miałem ciarki wzdłuż kręgosłupa. Podniosłem swoją głowę, całując ją w usta. Jej ciało przy moim to była przyjemność, czysta ekstazy. Rozpinała moją koszulę. Jej ręce delikatnie muskały moją skórę na klatce, kiedy rozpinała każdy pojedynczy guzik. Ściągnęła koszulę, kiedy w końcu rozpięła ostatni guzik, odsłaniając mój tors. Odwróciła mnie tak, że byłem na dole, usiadła na mnie okrakiem. Pochyliła się nade mną. Składała buziaki na mojej szyi. Zaczęła delikatnie ssać moją skórę.

-Emily- moje ciało trzęsło eis pod jej dotykiem. Zostawiając buziaki wzdłuż mojego brzucha aż do szyi wyszeptała mi do ucha.

-Chcesz mnie Niall?- pokiwałem powoli głową. Pragnąłem jej, całej. Usiadła, zaczęła bawić się końcem swojej koszulki. Głaskałem jej uda w górę i w dół po obydwu stronach mojego ciała. Złapał koniec koszulki i zaczęła ją podciągać. Pokazując swój brzuch, była przy piersiach. Złapałem ją mocniej za uda.

*DZWONEK DZWONEK DZWONEK*

Obudziłem się z powody dzwoniącego telefonu . KURWA! Moje oczy przystosowywały się do pokoju. Na dworze ciągle padało. Okna trzęsły się od silnego wiatru. Kto mógł teraz do mnie dzwonić? Znalazłem swój telefon. spojrzałem na ekran, który mnie oślepił. Znowu spojrzałem na telefon. Widniało na nim zdjęcie Emily. Była taka piękna. Automatycznie na twarzy pojawił mi się uśmiech od ucha do ucha. Odblokowałem telefon i odpowiedziałem.

-Zgaduje, że stęskniłaś się za mną?- próbowałem flirtować. Byłem w tym taki okropny. Przez chwilę była cicho, powiedziałem coś nie tak?

-N-Niall? wyszeptała, jej głoś był taki słaby. Stanąłem na łóżku. Coś było nie tak, coś na pewno było nie tak.

-Co się dzieję Emily? Co jest?- zeskoczyłem z łóżka. Pobiegłem do szafy i szybko założyłem spodnie od dresy i bluzę. Miałem ciągle telefon przy uchu. Założyłem parę trampek.

-P-potrzebuję cię- to były te same słowa co we śnie, tylko, że to była rzeczywistość, a jej słowa były pełne bólu. Czułem jak moje serce się zatrzymało. Co się dzieje z nią i Harrym teraz? Musiało być jej ciężko, jeśli tak brzmiała. Brzmiała jakby właśnie wróciła z piekła.

-Jadę po ciebie, jadę do twojego domu- zbiegłem ze schodów, złapałem kluczyki do samochodu. Założyłem kaptur na głowę i wybiegłem na deszcz.

-NIE!-krzyknęła- Czemu nie?Czy ona właśnie nie powiedział, że mnie potrzebuję?

-Co się dzieje Emily? Powiedz mi.- błagałem. Mogłem słyszeć, że siedzi na deszczu.Nie było jej w domu. Siedziała na zewnątrz.

-Ja..jestem na 36th Street.- Moje oczy otworzyły się szerzej. Była w tym samym parku gdzie obroniłem ją od tego zboczeńca.

-Co do jasnej cholery tam robisz Emily?-krzyczałem. Czemu ona tam jest? Przecież wie, że to niebezpieczne. Wie, że powinna zostać w domu.

-P-po prostu się p-p-pospiesz Nial..p-proszę- zaczęła płakać. Powiedziałem jej, że będę za kilka minut. Rozłączyłem się i zacząłem jechać w burzy.

Pomimo deszczu, nie zwalniałem. Dzięki Bogu ulice były puste. Przejechałem na kilku czerwonych światłach ale nic mnie to nie obchodziło..musiałem dotrzeć do Emily.

***

W końcu dojechałem do parku. Zaparkowałem zaraz przed wejściem. Wyszedłem z samochodu i nacisnąłem guzik na kluczykach. Byłem w wejściu. Strasznie padało.  Nikogo nie widziałem. Wszyscy byli teraz w swoich domach, bezpieczni, mieli schronienie..wszyscy oprócz Emilu.

-Emily!- krzyczałem. Przyłożyłem ręce do ust. Nic nie słyszałem przez deszcz i wiatr. -Emily!Gdzie jesteś!- krzyknąłem głośniej.

Moje serce przyspieszyło. A co jeśli się spóźniłem? A co jeśli coś jej się stało? Zacząłem panikować. Zacząłem biec. Biegałem i krzyczałem we wszystkich możliwych kierunkach. Szukałem przy stawie. Nie było jej. Przy placu zabawa. Nie było jej nawet tam. Wbiegłem nawet do małej chatki ..nic, pusto. Martwiłem się.

Pochodziłem jeszcze trochę, szukałem pod każdym drzewem. I właśnie wtedy zobaczyłem ciemną postać. Siedziała na pobliskiej ławce. Postać siedziała z głową spuszczoną na dół. Patrzyła się w ziemie. Podszedłem bliżej. Czemu ktoś miałby tam siedzieć?

-Emily?-moje oczy szerzej się otworzyły, to była Emily- Hej!Emily!- pobiegłem do niej. Siedziała tyłem, nie odwróciła się. Coś jest nie tak. Obszedłem ławkę, żeby spojrzeć na nią. Włosy zakryły jej twarz, nie widziałem jej. Kucnąłem, żeby ją zobaczyć. I właśnie wtedy zobaczyłem jej twarz...

-Emily?- zapytałem z niedowierzaniem. Jej usta były otwarte, a lewe oko było ciemne. Coś ją uderzyło? Spojrzała na mnie, światło z latarni pokazywało jej twarz.  Na prawym policzku obok ucha miała rozcięcie. Rozcięcie było małe, ale siniak, który się uformował był wielki. Zebrały mi się łzy- Zadzwonię do Harry'ego ok?- zapytałem. Jej posiniaczone oczy otworzyły się szerzej.

-Nie! Nie dzwoń do Harry'ego, proszę nie dzwoń do niego- zaczęła płakać jak oszalała. To mnie przestraszyło. Na początku była cicho, teraz głośno szlochała.

-Okey, okey, proszę Emily, musisz się uspokoić, ok?- pokiwała głową. -mogę zadzwonić do Liama? Czy będzie w porządku?- pokiwała głową, dobrze. Zauważyłem, że zaczęła się trząść. Przez jej twarz zapomniałem, że pada. -Zabierzmy cię najpierw z deszczu, możesz chodzić?- spojrzałem na jej stopy, była boso. -Emily, co do cholery się stało?- spojrzałem na nią, znowu płakała. Muszę ją stąd zabrać. Wziąłem ją na ręce, tak jak pan młody pannę młodą.

Wyszedłem z parku trzymając Emily. Była taka lekka i krucha pod moim dotykiem. W końcu dotarliśmy do samochodu. Jakoś udało mi się otworzyć auto. Delikatnie posadziłem ją na siedzeniu pasażera. Była taka bezbronna. Kiedy wrócimy do domu, gdzie jest bezpiecznie, zapytam się co się stało.

Po tym jak zamknąłem drzwi szybko obiegłem samochód. Wśliznąłem się do samochodu i wybrałem numer Liama. Modliłem się aby odebrał.

-Cześć stary, co tam?- odpowiedział, dzięki bogu.

-Liam gdzie jesteś?- spytałem natychmiastowo.

-W domu, chcę obejrzeć film, a co?- zapytał, wiedział że mam problemy.

-Chce żebyś jak najszybciej przyjechał do mnie domu. - próbowałem to powiedzieć cicho, nie chciałem przestraszyć Emily, potrzebuję odpoczynku. -Właśnie wyjeżdżam z parku na 36th Street. Pospiesz się. Bądź u mnie zanim ja wrócę.

-Ok, już wychodzę, zadzwonię po resztę.

-Liam..- zdążyłem zanim się rozłączył.

-Co jest?

-Nie mów Harry'emu..nie powinien tego widzieć- rozłączyłem się i popędziłem w stronę mojego domu. Zostanie u mnie na noc..a jeśli będzie chciała zostanie na zawsze.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
DZIĘKUJĘ ZA PONAD 4000 WEJŚĆ ! Jesteście wspaniali *.* Kocham was. No i oczywiście dziękuję za wszystkie pozytywne komentarze *.* Massive thank you :')

Dziękuję również jednej z czytelniczek za nominowanie do Liebster Award. A właśnie jakby ktoś znał jakiś blog, który mogę nominować to poproszę linki w komentarzu :)

Aaa. no i pierwszy raz tłumaczę taką scenę jak we śnie Nialla, więc przepraszam za błędy czy nieodpowiedni dobór słów. Chętnie poczytam czy coś mam zmienić :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 32 - Wszyscy Upadamy

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

---Emily---

Musiałam stąd iść. Nie mogłam tam być. Egzaminy kryją się tuż za rogiem. Jeśli poddałabym się błaganiom Harry, byłoby trudniej. Czy bym wybrała Harry'ego czy Brandona i tak będzie dramat. Teraz musiałam skupić się na szkole.

Chodziłam po mieście. Moje oczy strasznie napuchły od płaczu. Tak, płakałam. Kiedy wyrwałam się z uścisku Harry;ego powiedziałam mu, że zostawił mnie samą. To była prawda. Zawsze byłam sama, przed tym jak Harry wszedł do mojego życia. Kiedy byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, zawsze do mnie pisał, znajdował różne sposoby na słodkie niespodzianki dla mnie, sprawiał, że czułam się specjalna. Ale potem mnie skrzywdził. Wyrzucił mnie i zablokował. Doszedł do tego stopnia, że nie mogłam z nim rozmawiać.

Kupiłam sobie kubek herbaty w pobliskim Starbucksie. Ciepły płyn sprawił, że uspokoiłam moje nerwy. Siedząc przy stole, poczułam wibrację..mój telefon.

-Proszę niech to nie będzie Harry -modliłam się po cichu. Nie chciałam tego, nie teraz.Po egzaminach..może. To nie był Harry. To Brandon. Dziwne?

OD: Brandon - Hej, jak tam idzie?

To było na prawdę dziwne, on nigdy nie pisał tak po prostu do mnie. No chyba, że kazał mi zrobić coś do jedzenia. Nie byłam w nastroju na głupie nonsensy Brandona. Nie chciałam, żeby mnie teraz zobaczył..'jak bałagan'.

DO: Brandon - Ciągle tutaj, będę późno, muszę lecieć.

Wysłałam wiadomość. Nie zamierzałam dzisiaj nic gotować dla niego, żeby potem zadzwonił i powiedział, że nie przyjedzie? Nie, nie dzisiaj. Zostałam w Starbucksie. Było mi za wygodnie aby się gdzieś ruszyć. Poczułam kolejną wibrację. Przewróciłam oczami z frustracji i wzięłam telefon ze stolika. Co znowu do jasnej cholery chce Brandon. To nie był Brandon. I nie Harry. To Niall. Dzwonił do mnie.

-Halo?- odpowiedziałam biorąc łyk herbaty

-Hej, chcesz gdzieś wyjść?- Powinnam powiedzieć nie, bo muszę się uczuć do egzaminów. Ale to był Niall. Mój przyjaciel superman. Zachichotałam w myślach.

-Tak, możemy gdzieś wyjść.- Na prawdę musiałam wywalić z myśli Harry'ego. Może Niall mi pomoże.

-Świetnie!-krzyknął z podekscytowania. Tak, krzyknął mi do ucha.

-Ał!-zaśmiałam się.- Na prawdę potrzebuję mojego słuchu Niall, inaczej nie będę mogła słyszeć twojego wspaniałego akcentu irlandzkiego.

-Przepraszam- wyszeptał sprawiając, że zaśmiałam się jeszcze bardziej. - Gdzie jesteś?

-W Starbucksie na Głównej- Powiedział, że jest 10 minut drogi ode mnie, ale będzie niedługo. Pokiwałam głową, chociaż wiedziałam, że mnie nie widzi i rozłączyłam się.

PO dłuższej chwili niebieskooki blondyn wszedł do środka. Rozejrzał, a jego oczy spotkały się z moimi. Uśmiechnął się szeroko. Jego szczęście jest zaraźliwe. Uśmiechnęłam się szeroko i pomachałam do niego. Podszedł do mnie, wziął mój kubek, upił łyk herbaty i usiadł przy mnie.

-Hej!- zaśmiałam się, a Niall odłożył mój kubek.

-Więc co dziś robimy?- zapytał się patrząc przez okno. Było około 14. Wyszło w końcu słońce więc musieliśmy spędzić ten czas na dworze.

-Chodźmy karmić kaczki w parku!- krzyknęłam. Pokiwał głową i poszedł do kasjerki. Co on robi?

-Poproszę dwie herbaty i dwie drożdżówki- powiedział pokazując na tacę ze słodkościami obok niego. Zapłacił, wrócił do mnie i wręczył mi kolejny kubek z herbatą. - Możemy podzielić się tą jedną- powiedział trzymając drożdżówkę- a tą możemy karmić kaczki.

Park nie był zatłoczony, chociaż była sobota. Tak jak zwykle było kilku biegaczy, dzieci, i kilku sprzedawców. Ja i Niall usiedliśmy na brzegu małego stawu pośrodku parku. Kaczki chodziły wzdłuż brzegu. Niektóre pływały.

Kiedy my jedliśmy jedną drożdżówkę, drugą dzieliliśmy na małe kawałki i karmiliśmy te małe stworzenia. Rozmawialiśmy na temat małego występy w szpitalu.

-To było niesamowite Niall. Wszystkie pary tych małych oczu świeciły tak jasno kiedy was zobaczyli.- powiedziałam z zachwytem.

-To było coś świetnego- zaśmiał się, ale jego uśmiech od razu zgasł. Niall patrzył się na najbliższe kaczki, które pływały. W końcu zaczął mówić, ale to co powiedział sprawiło, .że moje serce się zatrzymało. - Czy pocałowałaś Harry'ego kiedy wyszliśmy z pokoju Rosie?- spojrzałam na niego. Patrzył się na mnie ze..zmartwieniem w oczach? Delikatnie pokręciłam głową i spuściłam wzrok.

-Ale chciałam, tak bardzo chciałam Niall. Nie mogę wrócić do wzlotów i upadków. Nie mogłabym się później skupić, a jego powrót skomplikowałby wszystko. - spojrzałam na niego. Jego niebieskie oczy były zasmucone. Był smutny bo moje życie było skomplikowane? Czy był smutny bo chciałam pocałować jego najlepszego przyjaciela zamiast niego? -Wszystko ok?- zapytałam, urywając kawałek drożdżówki. patrzył na swój kubek herbaty. Coś go męczyło. -O czym myślisz Niall?

-To nigdy nie będę ja, no nie?

---Niall---


Siedziała cicho. Nie powinienem o to pytać. Pożałowałem dopiero gdy to powiedziałem. Siedzieliśmy w ciszy. Zaschło mi w gardle. Nawet herbata mi nie pomagała. W końcu, Emily się odezwała.
-Niall jesteś wspaniałym gościem. Jesteś słodki, uroczy. Jesteś BARDZO przystojny. Każda dziewczyna byłaby wielką szczęściarą gdyby miała ciebie..

-Ale?- spytałem dostanie nie patrząc w jej oczy. Wkrótce znowu pożałowałem tego pytania  Wyglądała jakby chciała coś zaraz powiedzieć. Otworzyła usta i po chwili je zamknęła. -Ale?- spytałem znowu.

-Ale...ja nie mogę mieć teraz tego wszystkiego w moim życiu. Niedługo mam swoje końcowe egzaminy, których nie mogę zawalić. - pokiwałem głową. Rozumiałem, egzaminy to była wielka sprawa. Przez chwilę była cicho, ale znowu zaczęła mówić.- Harry nie uszanował mojego wyboru. I to sprawiło, że teraz mnie nienawidzi. Proszę nie pozwól aby nasza przyjaźń nie zeszła na tą samą złą drogę jak z Harrym. - złapała moje dłonie.
-Mówiłem, że cię nie opuszczę. Zawsze tutaj będę. - uśmiechnąłem się, chociaż było to wymuszone. Kupiła to. -Lepiej odwiozę cię do domu. - była dopiero 16. Ale chciałem wrócić do domu i położyć się spać. Przez próby koncerty a teraz i Emily byłem zmęczony. Pokiwała kiedy zaczęliśmy wstawać. Pewnie jej telefon za wibrował bo wyjęła go i przeczytała na głos wiadomość.

OD: Brandon -  Ciągle pracujesz?

Przewróciła oczami. pisała i mówiła na głos co pisze.

DO: Brandon - Tak, do późna nie będzie mnie w domu. Więc nie martw się jeśli nie będziesz mógł wrócić do domu.

Była już nim zmęczona, mogłem to spokojnie powiedzieć. Nie potrzebowała więcej problem, razem z dwoma chłopakami którzy chcą wygrać jej serce.

-Gotowa?- zapytałem. Rzuciłem kocówkę słodkiej bułki w stronę kaczek. Pokiwała głową.  Może po testach spróbuję jeszcze raz. Po prostu poczekam.
---Emily---

Podróż do domu przebiegła w ciszy. Słuchaliśmy muzyki. Ciepłe słońce postanowiło schować się za kilkoma deszczowymi chmurami. Mówiąc kilkoma mam na myśli całe szare niebo. Chyba dobrze, że postanowiliśmy wracać. Pewnie złapał by nas deszcz. Niall nie mógł dopuścić do przeziębienia podczas trasy.

Kiedy podjechaliśmy pod mój dom, zaczął padać deszcz. Uderzające krople deszczu zagłuszały muzykę z radia Nialla. Patrzyłam na swoje ręce. Nie chciałam wychodzić. Chciałam przyjaciela. Chciałam zostać z Niallem. Miałam wrócić do domu, pustego domu. Tylko ja..jak zwykle.

-Wszystko ok?- zapytał Niall. Niebo było ciemne. Patrząc na ulice mogłam zauważyć, że latarnie zapaliły się wcześniej. Pomarańczowe światło z kuli padało na twarz Nialla. Pokiwałam głową. Trzymając za uchwyt przy drzwiach odwróciłam się do Nialla.
-Niall-wyszeptałam, próbując się na zakrztusić.
-Tak Emily?

- Zawsze będziesz przy mnie, prawda?- zapytałam, patrząc mu w oczy. Uśmiechnął się i pokiwał głową w górę i w dół.

 -Zawsze i wszędzie. ..jeśli zadzwonisz, ja zaraz będę. -zachichotałam na jego mały rym. (Po angielsku to brzmi 'Anytime, anywhere, if you call me i'll be there.') To sprawiło, że moje serce się roztopiło. Potrzebowałam tego.

Otworzyłam drzwi i szybko pobiegłam do domu. Szukałam kluczy w torebce, ale kątem oka coś przykuło moją uwagę. Zauważyłam samochód na podjeździe i westchnęłam.

-Dzień, w którym postanowił wrócić do domu to dzień w którym nie gotowałam?- przeklęłam pod nosem kiedy otworzyłam drzwi. Położyłam klucze na stoliku i zdjęłam buty.
Chciałam wykrzyczeć jego imię....ale ktoś mnie wyprzedził.

-Oooooh Brandon- usłyszałam kobiecy jęk. Co.To.Kurwa.Jest. Pomyślałam. Powoli zaczęłam iść korytarzem. Drzwi trochę zaskrzypiały.
Strasznie padało, grzmot gonił każdą błyskawicę. Na korytarzu było ciemno, tylko mała lampka z pokoju dawała jakieś światło.
-Oo tak!- usłyszałam głęboki jęk Brandona. Moje serce utonęło.Byłam zdrętwiała. Ale jakoś znalazłam siły żeby pójść w stronę drzwi. -Jesteś taka piękna- zajęczał. Nigdy tak do mnie nie mówił.-Jesteś perfekcyjna- Nie-e. Tak też nie mówił.

Łzy zbierały się w moich oczach. Deszcz był coraz mocniejszy. Duże krople uderzały w dach. Pomimo deszczy mogłam słyszeć co się dzieje.

-Branoon, ooooh, B- usłyszałam znajomy głos..za bardzo znajomy.
Otwierając drzwi krzyknęłam imię Brandona. Widziałam jak wiercili się pod prześcieradłem. Próbowali się...rozłączyć. Teraz siedzieli na łóżku, na NASZYM łóżku, patrząc na mnie.

-Jak mogłeś!- wykrzyczałam płacząc. Moje ręce się trzęsły, ze bólu i złości. 
Ledwo ich widziałam. Moje oczy były rozmyte przez łzy.

-Em!Kochanie! Ja..
-NIE! Mówiłeś, że jestem tylko ja! Mówiłeś, że się ze mną ożenisz! - wykrzyczałam. Wstał z łózka, jego nagie ciało, szedł w moją stronę. Byłam zniesmaczona. Pokój..było tam takie dziwne uczucie. Uczucie zdrady.
Spojrzałam na nią, Isabel, jej piersi były pokazane światu...prawdopodobnie świat już je widział. Byłam taka głupia...Powinnam się domyślić. Potrząsnęłam głową i spuściłam wzrok. Przede mną mój chłopak, był z inną kobietą.
-Posłuchaj ja..
-Nie! Jesteś takim dupkiem! -Wykrzyczałam najgłośniej jak mogłam. deszcz padał coraz mocniej. Pokój się rozświetlił kiedy pojawiła się błyskawica. -Wiedziałeś, że jestem tutaj ...sama! Przez tą sukę?!?! Przez cały pierdolony tydzień nie miałam nikogo! Kiedy ty byłeś w Japonii i pracowałeś z NIĄ?!

-Nie było żadnej pracy, sweety*.- Jej głos dobiegł do moich uszu. Chciałam ją zabić, chciałam zniszczyć jej ten drogi biust - Po prostu darmowe wakacje z dala od ciebie - Moje serce było teraz w kawałkach. Spojrzałam na Brandona.
-Spałam sama w łóżku kiedy ty zabawiałeś się z nią? Nie mam nikogo..jestem ciągle samotna! I czuję się jak najbrzydszy kawałek gówna, po przestałeś mówić na mnie 'kochanie' czy 'piękna'. 

-Oh proszę- Brandon przewrócił oczami. -Myślisz, że nie wiem , że spotykałaś się z tym pięknym chłopcem Stylesem? - moje oczy stały się szersze kiedy usłyszałam odpowiedź.

-Skąd wiesz?- zapytałam. Brandon chciał odpowiedzieć, ale Isabel mu przerwała.
-Moja siostra Hannah..zadzwoniła do mnie- Dziewczyna Harry'ego to siostra Isabel ?!?! Nie mogłam w to uwierzyć. Ona wiedziała??? Krew się we mnie gotowała. Byłam zdrętwiała. Byłam zła ale obolała.

-Właśnie- powiedział Brandon. -Więc dlaczego nie poszłaś pieprzyć się z NIM! Od kiedy się tobą nie zajmuję!- spoliczkowałam go. Nigdy tak do mnie nie mówił. Kiedyś traktował mnie jak cały swój świat...teraz byłam tylko jego kiepską dziewczyną...która go po prostu trzymała.
-Jesteś śmieciem !- wykrzyczałam mu w twarz. Odwróciłam się do Isabel i znowu krzyknęłam. -A ty jesteś bezwartościową częścią gówna! -Znowu spojrzałam na Brandona, nie miałam mu już nic do powiedzenia. Podniosłam prawą rękę i znowu walnęłam go w twarz.
I właśnie wtedy wszystko zaczęło się sypać...

...razem z pięśćmi Brandona.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
o Boże ! Jaka akcja !! Szczerze mówiąc spodziewałam się tego, już od pierwszego razu kiedy spotkałam Brandona w opowiadaniu . A co wy o tym sądzicie ?