CZYTASZ=KOMENTUJESZ
---Harry---
Patrzyłem na nią. Siedziała na krześle. Opowiadała mojej mamie o swoim doświadczeniu jako wolontariuszka w Szpitalu Dziecięcym. Jej delikatna zarumieniona skóra tylko przypominała mi o zeszłej nocy. Włosy opadały jej na ramiona. Miała długi warkocz zrobiony przez Gemmę. Dogadywały się. Z łatwością mogę powiedzieć że mama i Gemma polubiły Emily..właściwie to ją pokochały.
-Jest taka mała dziewczynka, która strasznie się bała kiedy poznała Harry'ego.- Uśmiechnęła się pięknie. Wiedziałem, że mówiła o Rosie. Opiekowała się nią, jakby byłą jej. To właśnie w jej kochałem, wielkie serce, które mieściło wystarczająco miłości dla każdego dziecka na świecie. Jej brązowe oczy spotkały się z moimi. Jasno świeciły razem z popołudniowym słońcem, które wpadało przez najbliższe okno. -Kochała jak Harry śpiewał jej do snu.
-To wspaniałe Emily. To, że poświęcasz swój czas dla chorych dzieci jest wspaniałe. - mama złapała ręce Emily i uśmiechnęła się ogromnym uśmiechem. Tym samym, który mówi że jest czegoś pewna. Zapisałem sobie w głowie, aby spytać się później o czym myślała. - Twoi rodzice muszą być dumni. Co oni myślą o Rosie i całym twoim doświadczeniu ?
Emily opuściła głowę. Wiedziałem o czym myśli. Kilka dni temu powiedziała mi, jak mało rozmawiała ze swoimi rodzicami podczas tych kilku miesięcy. Szkoła i wydarzenia związane z Brandonem, paparazzi...Drew...ja....zajęło jej to dużo czasu. Wiedziałem, ż jej rodzice o mnie nie wiedzą. Jednak wiedziałem, że w swoim czasie Emily o wszystkim im powie. Musiała po prostu oczyścić swój umysł. Brandon sprawił jej tyle bólu i stresu...ale już nie musiała się tym martwić. Nie ze mną przy swoi boku.
-Nie rozmawiałam z nimi od dłuższego czasu. Byłam zajęta szkołą. Ale strasznie za nimi tęsknie. - wyszeptała. Wiedziałem, że za nimi tęskni. Były momentu że po prostu siedziała i patrzyła się w pustą przestrzeń, myśląc. O wielu rzeczach. Brandon, Rosie, szkoła, ja....i oczywiście jej rodzice. Tęskniła za nimi.
-Mamo, dzięki że nas przenocowałaś. Obiad i śniadanie było przepyszne. Dziękuje. Emily i ja będziemy się już zbierać.
-Dobrze synu. Kocham cię. Zatrzymujcie się kiedy chcecie. Emily, wspaniale było cię poznać skarbie.
-Dziękuję za wszystko Anne.
***
Zapinając pasy, jedynym dźwiękiem który nas otaczał było mało kliknięcie. Spojrzałem na Emily. Jej uśmiech zniknął z twarzy. Wyglądała na zmęczoną. Wiedziałem, że pytanie o jej rodziców ją męczyło..
---Emily---
Co by pomyśleli moi rodzice? Czy byliby dumni. Dumni, że pomogłam tylu dzieciom przez ostatnie miesiące. Dumni, że zdobyłem dobre oceny w tym semestrze? ..Czy byliby rozczarowani? Rozczarowani, że nawet jeśli wiedziałam że coś jest źle ...nic nie robiłam kiedy Brandon mnie ignorował. Rozczarowani, że po prostu przyjmowałam każdą obrazę od niego. Rozczarowani, że nie potrafiłam być wystarczająco dobra dla niego, że on postanowił mnie zdradzić. Rozczarowani, że pozwoliłam mężczyźnie mnie pobić prawie do śmierci?
Nie powiedziałam im o tym, że Brandon mnie zdradził i pobił. Do diabła! Oni ciągle sądzą, że jestem szczęśliwe w nim zakochana a on we mnie. Ale tak było tylko z wierzchu. On mnie nie kochał.
***WSPOMNIENIA***
Pakowałam się do Londynu. Mój samolot odlatywał jutro. Brandon obiecał mi cały świat, a jak jak głupia..uwierzyłam mu. Moja otwarta walizka leżała na łóżku. Wszystkie moje jeansy leżały poskładane w środku. Składając bluzkę słyszałam pukanie do drzwi.
-Cześć mamuś- uśmiechnęłam się. Wyglądała na zmęczoną. Wiedziałam, że nie spała przez przez większość nocy od kiedy powiedziałam jej, że wyjeżdżam z Brandonem. Nie chciała tego, można to było z łatwością wyczytać z jej twarzy. Ale wiedziała, że jeśli wyjadę będę miała szansę na lepszą edukację.
-Jak ci idzie z pakowaniem?- podeszła do łóżka. Wzięła niebieski tshirt i złożyła powoli.
-Prawie skończone.- spojrzałam na nią. Chciałam się ugiąć. Przytulić ją, popłakać z nią i kazać jej aby mi powiedziała żebym tu została. Ale wiem, że on by nie mogła...więc ja też. -Jak się czuje tata?- zapytałam powoli. Tata też nie był zadowolony , że przeprowadzam się na drugi koniec świata. Dla niego, byłam za młoda aby odkrywać świat. Bo byłam.
-Poszedł do batting cages (dosłownie to oznacza klatki dla nietoperzy, ale jest to miejsce gdzie odbija się piłkę kijem do softball a. O takie.) - westchnęła. Batting cages to była ucieczka dla mojego taty. Kiedy się stresował zawsze tam chodził i mógł odbijać godzinami.
Nauczył mnie jak grać w softball kiedy byłam dzieckiem. Brałam lekcje przez całe liceum. Wzięli mnie do reprezentacji szkoły jako miotacza. Jednak po wypadku, nie grałam za często.
-To nie dobrze.
-On rozumie, że to jest coś musisz zrobić. Jest z ciebie dumny Emily- zapewniła mnie. Spojrzałam na stos ubrań na łóżku. Nawet po wypadku? Był ze mnie dumny? Patrząc na mamę, chciałam jej zadać pytanie.
-Jesteś ze mnie dumna?- przygryzałam policzek od środku, powstrzymując się od płaczu. Wstała z materaca. Podeszła do mnie i otuliła mnie ramiona. Jej koszulka pachniała wanilia.
-Zawsze będę z ciebie dumna Emily. Masz wielkie serce, które pomoże ci przejść przez życie. Możesz zrobić tyle niesamowitych rzeczy. ... i nawet kiedy będę na drugim końcu korytarza czy nawet na tym drugim świecie, będę przy każdym twoim kroku. - pocałowała mnie w czoło. Odwróciła się szybko, wiedziałam że będzie płakać. Próbując przeczyścić gardło, zaczęła mówić- Ja umm. ja pójdę uhm zadzwonić do babci aby powiedzieć jej o której wylatujesz.
-Mamo- mój głos ją zatrzymał.
-Tak?- odwróciła się do mnie.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też skarbie
***
Po spakowaniu się, zauważyłam że tata ciągle nie wrócił z batting cages. Mama rozmawiała z babcią więc zdecydowałam, ze pójdę go poszukać. Cages nie były daleko od mojego domu. W weekendy jeździłam tam z tatą na rowerach.
Batting cages były prawie puste. Kilkoro ludzi zbierało swoje rzeczy aby wrócić do swoich domów.
-Hej Mark-podeszłam do biurka. Mark, właściciel, był dobrym znajomym rodziny. Pozwalał nam grać tak długo jak chcieliśmy.
-Jak tam czempionie? - przywitał mnie jego głęboki głos kiedy kliknął coś na komputerze.
-Mark, jestem dziewczyną...czempion to nazwa dla chłopaka.
-Czempionka?
-..Zostanę przy czempionie.- przewróciłam oczami. Od kiedy pamiętam zawsze przechodziłam tu z moim tatą. Nie byłam za bardzo dziewczęca, kochałam baseball. Może dlatego zostało czempion. 0 Widziałeś mojego tatę?
-Tak- wskazał na ostatni tor. Nasze najczęstsze miejsce. -Jest tutaj prawie cały dzień. Słyszałem o przeprowadzce. Powodzenia we wszystkim Emily. Jestem z ciebie bardzo dumny. - znowu pojawiło się to słowo 'dumny' ... czy ja naprawdę sprawiałam że ludzie byli ze mnie dumni? Po tym wypadku... sądziłam, że wszyscy są mną rozczarowani, i to mnie dręczyło.
-Dzięki- poszłam w stronę toru. Dotykałam palcami metalowego, wysokiego na 10 metrów płotu.
W końcu doszłam do ostatniego toru. Mój tata siedział oparty o siatkę. Był skupiony na czymś co trzymał w swoim ręku. Przechyliłam głowę aby zobaczyć co to. To było zdjęcie. Które przedstawiało mnie i jego. Miałam około 6 lat i właśnie wygrałam zawody. W ręku miałam plastikowy złoty puchar. Stałam, śmiejąc się od ucha do ucha. Miedzy jedynkami miałam dużą szparę. Tata przy mnie kucał. Miał przymrużone oczy od słońca, które świeciło tamtego dnia. Mama robiła zdjęcie. Tata wtedy powiedział ' Skarbie zrób mi i czempionowi zdjęcie' i od tamtej pory jestem czempion
-Co tam masz?- odwrócił swoją uwagę od zdjęcia.
-Cześć czempionie- wyszeptał. uśmiechnął się do mnie, ale wiem że się zmusił do tego. 0 zwykłe zdjęcie kiedy miałaś 6 lat.
-Czy to nie jest najładniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałeś?- zażartowałam na temat mojej szpary. Zaśmiał się lekko -jest już lepiej.
-Na pewno poprawił mi humor- spojrzał na mnie. Przesuwając torbę, poklepał miejsce obok siebie na podłodze. Wskazując abym usiadła obok niego. -Jesteś pewna, że nie chcesz iść do dentysty...mogą sprawić, że ten uśmiech powróci.
-Tato- dałam mu małego kuksańca.
-Tylko żartuje- zaśmiał się. Patrząc na zdjęcie jeszcze raz, myślał nad czymś. -Wiesz...każda część mnie... krzyczy do mnie żebym cię nie puszczał. - odchrząknął - Ale wiem, że jeśli bym to zrobił...nie będziesz miała tylu możliwości. Więc będę mężczyzną ..i cię puszczę.
-Dzięki tato - położyłam głowę na jego ramieniu. Zamknęłam oczy, próbując powstrzymać łzy. Nie mogłam się rozpłakać. o był mój tata. Był tutaj aby być silnym dla nas obojga. Był moim bohaterem, supermanem.
-Więc umm każe ci jechać do Londynu, pójść do collegu i ... zmienić świat- otworzyłam oczy na jego słowa. Podniosłam głowę. Chciałam zadać mu to pytanie.
-Jesteś ze mnie dumny tato? Nawet po wypadku?
Uśmiechnął się. znowu przeniósł wzrok na zdjęcie. Myślała nad odpowiedzią.
-Widzisz to zdjęcie?- podniósł je abym mogła je zobaczyć. Pokiwałam głową- Nawet jakbyś nie wygrała tamtego dnia...ciągle byłbym z ciebie dumny. ..w moim sercu ciągle byłabyś czempionem. I nieważne co się stanie w Londynie, ciągle będziesz naszym czempionem.
-Nie zawiodę cię tato.
***KONIEC WSPOMNIEŃ***
Jeśli moi rodzice by mnie teraz zobaczyli, byliby zasmuceni całym tym bałaganem przez który przeszłam. Brandon ignorował i dobijał mnie z każdą sekundą jaką miał, zdradzał mnie ze swoją współpracownicą ... fakt, że bił mnie dopóki ktoś inny nie zareagował...Przyjechałam do Londynu aby zmienić swój świat na lepszy. Ale ostatnie miesiące były moim własnym piekłem.
Poza jedną rzeczą...
Nie zauważyłam jak długo patrzyłam się przez okno. Harry złapał mnie rękę, co uspokoiło moje nerwy.
-Wszystko w porządku?- usłyszałam jego głęboki głos. Spojrzałam w jego zielone oczy pełne troski. Ciągle, za tymi zielonymi tęczówkami kryło się tyle miłości. Pokiwałam głową, uśmiechając się.
-Jestem trochę zmęczona- oparłam swoją głowę o siedzenie.
-Prześpimy się kiedy wrócimy do domu- delikatnie ścisnął moją dłoń. - Moja mam i siostra na prawdę cię polubiły.
-To bardzo miłe- uśmiechnęłam się. Od razu zarumieniłam się na myśl o plecach Harry'ego - Ale prawie umarłam kiedy spytały się co to są za ślady na twoich plecach.
Jego głęboki śmiech był piękny.
-Prawie zadławiłaś się swoim sokiem! - zaśmiał się. Walnęłam go w ramię.
-Nie zareagowałam tak źle!
-Oh serio?- spojrzał na mnie, nie wierząc w moje słowa.
-Okey Mr. Poparzenie Słoneczne...taaa bardzo przekonujące- przewróciłam oczami. Cieszyłam się takimi momentami z Harry'm. Jeśli Londyn mi coś dał..to właśnie jego. I byłam za to wdzięczna.
***
Przyjechaliśmy do domu Harry'ego. Louis wyszedł z Eleanor. Czyli byliśmy tylko z Harry'm. Byłam zmęczona, a po ziewaniu Harry'ego mogłam powiedzieć, że on też był wykończony. Leżeliśmy w jego łóżku i rozmawialiśmy o jego mamie i siostrze. Mówiliśmy o moich egzaminach, i jak bardzo chcę aby odwiedził ze mną potem Rosie.
Po pewnym czasie, oboje zasnęliśmy.
---Harry---
Obudziłem się w pustym łóżku. Prostując ręce zauważyłem, że Emily nie było. Usiadłem na materacu stopami dotykając ziemi. Wstając, czułem pod moimi stopami ciepły dywan. Idąc po korytarzu usłyszałem jak Emily z kimś rozmawia. Szeptała, z kim mogła rozmawiać?
-Tak bardzo za tobą tęsknie- jej pauza wskazywała na to, że mówiła coś osoba na drugiej linii- Wiem...ale tak bardzo chce być teraz tutaj z tobą- Do kogo ona mówiła? -Nie, to nie tak...Chciałabym abyś mnie przytulił i powiedział, że wszystko będzie w porządku.- Przysunąłem się do ściany, chcąc zostać niezauważonym, chciałem dowiedzieć się co jeszcze powie. - Tak, ale Harry wyjeżdża w trasę i zostanę tu sama. Nie chcę znowu być sama, najlepiej jak zostanę wtedy z tobą.- moje oczy się szeroko otworzyły...czy ona rozmawiała z Brandonem?- Kiedy Harry wyjedzie do Ameryki, będę mogła widzieć cię dużo częściej. - Czy to był jej plan? Kiedy ja wylecę do Ameryki ona wróci do niego? Mój oddech przyspieszył. Klatka unosiła się szybciej ze względu na złość, która we mnie rosła. -Tak- zgodziła się na niesłyszalne pytanie. - Tak, on będzie w trasie a ja będę z tobą. Tak będzie najlepiej dla wszystkich. - to nie było tak...jej powrót do Brandona to nie było najlepsze rozwiązanie dla wszystkich. - Też cię kocham, tak bardzo.
Wiedziałem!
oho robi sie ciekawie chce daleej ;D
OdpowiedzUsuńHazz nie! To nie jest tak jak myślisz, to pewnie tato. Oby... Czekam na kolejne <3
OdpowiedzUsuńTwoja @Real_Adrianna xx.
Harry nie to tylko tato a nie ten debil Brandon!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńŚwietne. Kiedy next?:)x
OdpowiedzUsuńDzisiaj mam cały wieczór wolny więc prawdopodobnie dziś ale nic nie obiecuję :)
Usuń