wtorek, 15 października 2013

Rozdział 56 - W kuchni

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

---Emily---

-Co ty tu robisz?- powstrzymałam oddech, wiedziałam że to przekształci się w problemy. Jak on się dowiedział gdzie jest dom Nialla? Oh, no przecież jest on częścią światowego boysbandu... ludzie wszędzie znajda jego adres. Przygryzłam dolną wargę, czekałam na jego odpowiedź.

-Nie mogę przestać o tobie myśleć- jego głęboki głos brzmiał ochryple w moich uszach. Zrobił krok do przodu, wskazując że chce przenieść tą rozmowę do środka. Zamknęłam trochę drzwi, tak że nie mógł wejść. Pokręciłam do niego głową.

-Nie mogę cię wpuścić. To nie mój dom, aby wpuszczać tak po prostu wszystkich. - Mój głos drżał. Nie wiedziałam co zdarzy się za chwilę. On był kłopotem.  On był...pijany. Kołysał się trochę w przód i w tył. Próbując złapać równowagę, podtrzymał się balustrady przed drzwiami. W jego oddechu można było wyczuć alkohol.- A szczególnie kiedy jesteś w takim stanie.

Oczywiście nie spodobał mu się ton mojego głosu, albo wyrazy które wymówiłam. Jego oddech stał się ciężki. Powoli zaczął iść do przodu, oparł swoją silną pięść na tych samych drzwiach, których używałam teraz jako tarczy.

-Ja chciałem tylko porozmawiać Emily- jego ramiona wznosiły się i opadały z każdym oddechem. Zapach piwa wypełnił mój nos. To było obrzydliwe. Pokręciłam głową, odmawiając mu wejścia. Nie mogłam pozwolić aby Harry go zobaczył. Zwariowałby. Znając go, pewnie wziąłby pierwszy lot tutaj. A to na pewno zniszczyłoby trasę. -Wpuść mnie... - zajęczał. Napierał dłonią na drzwi, był silny...bardzo silny. Drzwi powoli sie otwierały pozwalając mu na wejście. Próbowałam walczyć z jego siłą, ale skutki były marne. Kiedy otworzyły się wystarczająco szeroko wykorzystał swoją szansę. Teraz był w domu. Byłam sama z .... Brandonem. Z tym samym chłopakiem, który prawie mnie zabił tydzień czy dwa temu.

-B...Brandon t.ty mmmusisz...w.....wyjść- Chciałam się nie jąkać. Ale wiedziałam, że pod koniec dnia ktoś się załamie, i tym kimś... będę ja.

-Czy ktoś tu jest?- zapytał rozglądając się po dużym pokoju. Nie mogłam mu powiedzieć, że nie. Jeśli bym tak powiedziała, pewnie zaczął by robić jakieś straszne rzeczy. Był pijany. W liceum, kiedy był wstawiony, zaczynał mnie..dotykać. Wspomnienia jego rąk dotykających moich ud były ciągle świeże w mojej głowie. Był zupełnie inny kiedy był trzeźwy. Był chłopakiem, którego kochałam. Z naciskiem na czas przeszły. Musiałam coś powiedzieć, aby sobie wyszedł.

-T..tak! H..Harry wwrócił d..do d..domu na jjeden dziee.eeń - Emily! Musisz się do jasnej cholery uspokoić! Wzięłam kilka głębokich wdechów, musiałam coś szybko wymyślić. I wtedy mnie olśniło.. Harry jest ciągle na Skype! -Harry!! - Proszę zadziałaj, proszę!

-Kto przyszedł Emily?- jego głos rozniósł się po korytarzu. Westchnęłam cicho. To brzmiało tak jakby Harry był w kuchni. Jeśli Brandon w to uwierzy, na pewno wyjdzie. Prawda? Oczy Brandona otworzyły się szeroko kiedy usłyszał Harry'ego. Okay, jak na razie idzie dobrze.

Następny ruch Brandona, sprawił że cała zesztywniałam. Pochylił głowę tak bardzo jak mógł w stronę kuchni. Wiedziałam, że w kuchni jest pusto, jest tylko mój laptop. Modliłam się aby Brandon we wszystko uwierzył z łatwością i szybko wyszedł. Jego mięśnie na ramionach się spięły. Żyły były widoczne pod skórą, co oznaczało że jest wkurzony. Według niego, chłopak który zabrał całą jego godność i zbił na kwaśne jabłko, siedział teraz w kuchni. Tylko, że go tam nie było..byłam sama. Nie byłam chroniona przed przemocą, którą może użyć Brandon. W jego oczach był widoczny rewanż. Wiedziałam, że w jego głowie krążyły myśli o niespodziewanym ataku na Harry'ego.

Ale Harry'ego tu nie ma. Jesteś sama. Uświadomiła mnie moja podświadomość.

-Jest tutaj?- zacisnął pięści. Dźwięk 'pykających' kostek przestraszył mnie. Pokiwałam głową. Proszę idź już sobie, proszę wyjdź. Moje ciche modlitwy były niesłyszalne dla Brandona, który zaczął iść w stronę kuchni. Zacisnęłam mocno oczy na sekundę. Proszę Boże niech to będzie tylko sen.

-Emily kto przyszedł!! Powiedz mi!!- głos Harry'ego stał się głośniejszy  i  czystszy kiedy weszliśmy do kuchni. Brandon stał tyłem do mnie, przed sobą miał laptop. Rozejrzał się po kuchni, pusta. Odwrócił się do mnie, na jego twarzy pojawił się głupi uśmieszek. -Emily? Odezwij się!- głęboki głos Harry'ego przyprawił mnie o ból serca. Chciałam by był tutaj teraz ze mną. Chciałam aby złapała mnie i powiedział, że nikt mnie skrzywdzi. Że Brandon już nigdy nie wróci.

-To B..B..Brandon- za pauzowałam. Złapałam się za ramiona ściskając je.

-Co?! Emily, uciekaj z domu!- jego głośny krzyk sprawił, że podskoczyłam. Każda część ciała zaczęła się trząść. Brandon na twarzy miał przyklejony uśmiech, który oznaczał kłopoty, zaraz coś zrobi. -Emily!BIEGNIJ!- usłyszałam rozkaz Harry'ego. Nie zamierzałam mu się sprzeciwiać. Odwróciłam się aby zacząć biec, ale gdzie? Nie wiedziałam, ale ważne że nie mogłam tu być.

Położyłam rękę na klamce, przekręciłam i otworzyłam drzwi i wybiegłam na korytarz.. Ale nie mogłam się ruszyć. Poczułam wielką dłoń na mojej koszulce. Brandon mnie złapał. Krzyknęłam kiedy siłą przyciągnął mnie do swojego ciała. Moje plecy opierały się o jego twardą klatkę.

-Harry!- zaczęłam płakać.

-Ty skurwysynu! Jeśli ją dotkniesz..

-To co zrobisz? Wyjdziesz z ekranu?- głęboki śmiech Brandona spowodował ciarki wzdłuż kręgosłupa. On zaraz coś zrobi. Brandon przerzucił mnie przez ramię, moje kopniaki i uderzenia nie działały. Po wyglądzie podłogi, dywan zmienił się na płytki. Zabrał mnie z powrotem do kuchni. - Chodźmy zobaczyć piękną twarzyczkę chłoptasia, dobrze kochanie?

-Brandon proszę- byliśmy teraz przed laptopem. Spojrzałam na ekran, na twarzy Harry'ego była złość i zgroza. -Harry..- załkałam.

-Emily, przepraszam- oczy Harry'ego się zaszkliły. Za nim dostrzegłam Nialla. Z ręką na ustach. Upuścił swoją gitarę, głośnie huknięcie było słyszalne przez kamerkę.

-Dzwonie na policję Harry- Niall pobiegł do nieznanego mi celu. Nie widziałam go, ale słyszałam - Dzwonie po nich Emily! Nie martw się!!

Brandon mnie postawił. Moje gołe stopy dotknęły zimnej powierzchni. Próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale on trzymał mnie za talię przy swoim ciele. Podniosłam ręce do jego klatki, próbowałam się odepchnąć. Jego uścisk był za silny, nie mogłam się wydostać.

-Chciałem ci tylko życzyć wszystkiego najlepszego Emily- próbował pocałować mój policzek. Odchyliłam szyję tak daleko jak mogłam, nie chciałam czuć jego ust w moim pobliżu. Potarł nosem mój policzek, powodując gęsią skórkę. - Jaki głupek zostawiłby cię w twoje urodziny?-spojrzał na Harry'ego, z twarzą ciągle przy mojej.

-Ty pojebie!- Harry burknął do kamery. Uderzył pięściami w stół. Wściekłość wkradła się do jego zielonych oczu. Chciał zabić Brandona, ale nie mógł. Nie było go tutaj.

-Pojebie?!- na ustach Brandona pojawił się złowieszczy uśmiech. - Mam pewien pomysł Emily? - czułam, że moje serce staje się cięższe. Gula stanęła mi w gardle, On tego nie zrobi..prawda?

Moja walki z jego uściskiem została przerwana strachem. W przeszłości mnie dotykał ale nigdy ...NIE! Myśl o nim tam niżej sprawiła, że poczułam się niedobrze. Chciałam płakać. Chciałam krzyczeć...ale nie mogłam.

-Policja już jedzie Em!- usłyszałam irlandzki akcent. Jednak ciągle patrzyłam na Brandona. Bałam się spojrzeć gdzie indziej, nie wiedziałam jaki będzie jego następny ruch. On patrzył się na mnie z góry, był wyższy kilkanaście centymetrów.

-Pomoc nadchodzi kochanie- Harry wyjąkał zza łez. - Brandon przysięgam, że jeśli myślisz o skrzywdzeniu jej ...zabiję cię!

 -Co powiesz Emily? Sprawie, że poczujesz sie dobrze każdego dnia....Harry nie zawsze będzie w domu. Zostawia cię samą w domu kiedy miliony dziewczyn oferują mu się. - Położył rękę na udzie, głaszcząc go w górę i w dół.

-Ty zawsze mnie zostawiałeś samą Brandon- odwróciłam wzrok.- i PRZYJMOWAŁEŚ wszystkie oferty dziewczyn.

-To wszystko się zmieni Emily. A co powiesz na...spędzenie twoich urodzin tak jak w tamtym roku? - zaczął zostawiać mokre obrzydliwe buziaki wzdłuż mojej szyi. - W taki sam sposób jak w zeszłym roku.

Czułam się strasznie, wiedząc, że Harry to słyszy. Nigdy nie chciałam rozmawiać z Harry'm o mojej przeszłości seksualnej z Brandonem. Tylko dlatego, że nie chciałam wiedzieć o przeszłości Harry'ego. Najważniejszą rzeczą dla mnie było to, że Harry był mój TERAZ. A jeśli będzie chciał....będzie mój na zawsze.

-Nawet nie waż się jej kurwa dotknąć!Ona jest moja! Kocha MNIE! - głos Harry'ego dobiegł do moich uszu. Byłam jego

-Wróć do mnie Emily- wyszeptał Brandon, ignorując Harry'ego. Czułam jego ciężki oddech na mojej skórze. - Tęsknie za tobą.

-Nie słuchaj go Emily!- głos Harry'ego był surowy. Odwróciłam się do chłopaka w monitorze, miał złączone brwi. Ciągle miał złość wypisaną na twarzy, ale gdzieś tam martwił się. Bał się, że zgodzę na ofertę Brandona. Nie chciałam Brandona....chciałam Harry'ego.

Delikatna dłoń podniosła mój podbródek abym spojrzała na chłopaka, który fizycznie stał przede mną. Jego oczy wydawały się niewinne. Jego źrenice wydawały się przepraszać. Zaczął płakać. Przez chwilę pomyślałam że to dawny Brandon

Ale ja widziałam, że to nie w 100% ten sam chłopak. Stary Brandon został w Teksasie...ten Brandon jest draniem.

-Przepraszam, nie mogę cię znowu pokochać- złapałam jego dłoń i opuściłam ją z mojego ciała. Spojrzałam na Harry'ego, złagodniał. Teraz był pewien, że go nie opuszczę.

-Jesteś moja Emily! Nie zapominaj o tym!- w ciągu sekundy uścisk Brandona się zaśniecił. Jedną ręką trzymał mnie brutalnie za talię, kiedy druga ściskała mój nadgarstek.

-Nie jestem twoja Brandon...wyrzuciłeś mnie, pamiętasz? - próbowałam walczyć z jego uściskiem. Nie poruszył się. - Harry jest chłopakiem dla mnie- spojrzałam na Harry'ego, który uspokajał oddech kiedy słyszał moje słowa.

Brandon nie wziął miło tych słów. Nie zamierzał się poddać. Zacisnął dłonie na mojej talii i mnie podniósł. Posadził mnie na barku, zaczął rozrywać mi koszulkę.

-Jeśli nie zamierzasz mi tego dać....sam to sobie wezmę.

-Brandon przestań!- próbowałam go odepchnąć.

-Brandon ty skurwielu! Zabiję cię!- głęboki akcent Harry'ego dobiegł do naszych uszu. ...jednak nie był na tyle mocny aby powstrzymać Harry'ego.

-Czy ktoś jest w domu?- usłyszałam inny głos na korytarzu.

-Pomocy! Proszę! - wykrzyczałam. Potrzebowałam kogoś kto by mi pomógł. Duża dłoń Brandona zakryła mi usta, tłumiąc mój krzyk. Ale było dla niego za późno..oni już usłyszeli..już weszli.

-Odsuń się od niej!


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo :D
Naraziłam się mamie tłumacząc ten rozdział, bo powinnam uczyć się do geografii, no ale czego nie robi się dla was ? :)

8 komentarzy:

  1. omg, chce więceeeeeeeeeeeeeeeeeeeej!
    Sorry, że nie komentowałam, ale szkoła, wszystko i nah, nah ugh XD
    Brandon to dupeeeeeeeeek, tak wielki. ugh nie nienawidzę go no!

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za drań!!!!!! Jak można być takim skurwielem! (sorry for language) ! Biedny Harry, że musiał na to patrzeć, a jeszcze bardziej szkoda Emily, ona chyba już wszystko przeszła.... Czekam na kolejny rozdział.
    @Real_Adrianna xx.

    OdpowiedzUsuń
  3. wsadzić do więzienia Brandona i będzie spokój. Sam zmarnował swoją szanse więc niech spada.

    OdpowiedzUsuń
  4. oo mamooo ale akcje dawaaj kolejny ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. omg !!! ja nie moge !!! czeeeeekam na nastepny ! dobrze ze był Niall tak no bo przecież Harry y nie pomyslał o tym ! : *

    OdpowiedzUsuń
  6. O mój boże! ♥
    Jak zwykle wspaniały rozdział!
    Czyż to nie jest wspaniałe? :3 To życie na krawędzi, ten dreszczyk emocji... "Ciekawe czy mama przyjdzie i zobaczy, że znowu się obijam?..." Hahaha uwielbiam to! ♥
    Mam nadzieję, że geografia pójdzie Ci dobrze i wgl wszystkie kartkówki piszesz wspaniale :3
    ~~~~~~~~
    Rozdział....wohooo! <3 Uwielbiam to twoje tłumaczenie! Wiesz, czasami mam taką straszną ochotę z Tobą popisać prywatnie. Tak jakoś na TT albo na GG.
    Musimy kiedyś się jakoś skontaktować :) Myślę, że mamy ze sobą dużo wspólnego.

    Gdybyś kiedyś chciała to wiedz, że jestem otwarta na nowe znajomości :3

    Pozdrawiam ;*
    @Agunia2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widzę, że napisałaś komentarz to od razu mam 'banana' na twarzy :D Z geografii powinna być 4 :D
      A co do kontaktów napisz na tt w dm :)

      Usuń
  7. juz bałam się że on jej coś zrobi biendy Harry musiał tego słuchać!

    OdpowiedzUsuń

1 Komentarz = 1 uśmiech na twarzy tłumaczki :)