CZYTASZ=KOMENTUJESZ
---Emily---
Musiałam stąd iść. Nie mogłam tam być. Egzaminy kryją się tuż za
rogiem. Jeśli poddałabym się błaganiom Harry, byłoby trudniej. Czy bym wybrała
Harry'ego czy Brandona i tak będzie dramat. Teraz musiałam skupić się na szkole.
Chodziłam po mieście. Moje oczy strasznie napuchły od płaczu. Tak,
płakałam. Kiedy wyrwałam się z uścisku Harry;ego powiedziałam mu, że zostawił
mnie samą. To była prawda. Zawsze byłam sama, przed tym jak Harry wszedł do
mojego życia. Kiedy byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, zawsze do mnie pisał,
znajdował różne sposoby na słodkie niespodzianki dla mnie, sprawiał, że czułam
się specjalna. Ale potem mnie skrzywdził. Wyrzucił mnie i zablokował. Doszedł
do tego stopnia, że nie mogłam z nim rozmawiać.
Kupiłam sobie kubek herbaty w pobliskim Starbucksie. Ciepły płyn
sprawił, że uspokoiłam moje nerwy. Siedząc przy stole, poczułam wibrację..mój
telefon.
-Proszę niech to nie będzie Harry -modliłam się po cichu. Nie
chciałam tego, nie teraz.Po egzaminach..może. To nie był Harry. To Brandon.
Dziwne?
OD: Brandon - Hej, jak tam idzie?
To było na prawdę dziwne, on nigdy nie pisał tak po prostu do
mnie. No chyba, że kazał mi zrobić coś do jedzenia. Nie byłam w nastroju na
głupie nonsensy Brandona. Nie chciałam, żeby mnie teraz zobaczył..'jak
bałagan'.
DO: Brandon - Ciągle tutaj, będę późno, muszę
lecieć.
Wysłałam wiadomość. Nie zamierzałam dzisiaj nic gotować dla niego,
żeby potem zadzwonił i powiedział, że nie przyjedzie? Nie, nie dzisiaj.
Zostałam w Starbucksie. Było mi za wygodnie aby się gdzieś ruszyć. Poczułam
kolejną wibrację. Przewróciłam oczami z frustracji i wzięłam telefon ze
stolika. Co znowu do jasnej cholery chce Brandon. To nie był Brandon. I nie
Harry. To Niall. Dzwonił do mnie.
-Halo?- odpowiedziałam biorąc łyk herbaty
-Hej, chcesz gdzieś wyjść?- Powinnam powiedzieć nie, bo muszę się
uczuć do egzaminów. Ale to był Niall. Mój przyjaciel superman. Zachichotałam w
myślach.
-Tak, możemy gdzieś wyjść.- Na prawdę musiałam wywalić z myśli
Harry'ego. Może Niall mi pomoże.
-Świetnie!-krzyknął z podekscytowania. Tak, krzyknął mi do ucha.
-Ał!-zaśmiałam się.- Na prawdę potrzebuję mojego słuchu Niall,
inaczej nie będę mogła słyszeć twojego wspaniałego akcentu irlandzkiego.
-Przepraszam- wyszeptał sprawiając, że zaśmiałam się jeszcze
bardziej. - Gdzie jesteś?
-W Starbucksie na Głównej- Powiedział, że jest 10 minut drogi ode
mnie, ale będzie niedługo. Pokiwałam głową, chociaż wiedziałam, że mnie nie
widzi i rozłączyłam się.
PO dłuższej chwili niebieskooki blondyn wszedł do środka.
Rozejrzał, a jego oczy spotkały się z moimi. Uśmiechnął się szeroko. Jego
szczęście jest zaraźliwe. Uśmiechnęłam się szeroko i pomachałam do niego.
Podszedł do mnie, wziął mój kubek, upił łyk herbaty i usiadł przy mnie.
-Hej!- zaśmiałam się, a Niall odłożył mój kubek.
-Więc co dziś robimy?- zapytał się patrząc przez okno. Było około
14. Wyszło w końcu słońce więc musieliśmy spędzić ten czas na dworze.
-Chodźmy karmić kaczki w parku!- krzyknęłam. Pokiwał głową i
poszedł do kasjerki. Co on robi?
-Poproszę dwie herbaty i dwie drożdżówki- powiedział pokazując na
tacę ze słodkościami obok niego. Zapłacił, wrócił do mnie i wręczył mi kolejny
kubek z herbatą. - Możemy podzielić się tą jedną- powiedział trzymając
drożdżówkę- a tą możemy karmić kaczki.
Park nie był zatłoczony, chociaż była sobota. Tak jak zwykle było
kilku biegaczy, dzieci, i kilku sprzedawców. Ja i Niall usiedliśmy na brzegu
małego stawu pośrodku parku. Kaczki chodziły wzdłuż brzegu. Niektóre pływały.
Kiedy my jedliśmy jedną drożdżówkę, drugą dzieliliśmy na małe
kawałki i karmiliśmy te małe stworzenia. Rozmawialiśmy na temat małego występy
w szpitalu.
-To było niesamowite Niall. Wszystkie pary tych małych oczu
świeciły tak jasno kiedy was zobaczyli.- powiedziałam z zachwytem.
-To było coś świetnego- zaśmiał się, ale jego uśmiech od razu
zgasł. Niall patrzył się na najbliższe kaczki, które pływały. W końcu zaczął
mówić, ale to co powiedział sprawiło, .że moje serce się zatrzymało. - Czy
pocałowałaś Harry'ego kiedy wyszliśmy z pokoju Rosie?- spojrzałam na niego.
Patrzył się na mnie ze..zmartwieniem w oczach? Delikatnie pokręciłam głową i
spuściłam wzrok.
-Ale chciałam, tak bardzo chciałam Niall. Nie mogę wrócić do
wzlotów i upadków. Nie mogłabym się później skupić, a jego powrót
skomplikowałby wszystko. - spojrzałam na niego. Jego niebieskie oczy były
zasmucone. Był smutny bo moje życie było skomplikowane? Czy był smutny bo
chciałam pocałować jego najlepszego przyjaciela zamiast niego? -Wszystko ok?-
zapytałam, urywając kawałek drożdżówki. patrzył na swój kubek herbaty. Coś go
męczyło. -O czym myślisz Niall?
-To nigdy nie będę ja, no nie?
---Niall---
Siedziała cicho. Nie powinienem o to pytać. Pożałowałem dopiero
gdy to powiedziałem. Siedzieliśmy w ciszy. Zaschło mi w gardle. Nawet herbata mi nie pomagała. W końcu, Emily się odezwała.
-Niall jesteś wspaniałym gościem. Jesteś słodki, uroczy. Jesteś BARDZO przystojny. Każda dziewczyna byłaby wielką szczęściarą gdyby miała ciebie..
-Ale?- spytałem dostanie nie patrząc w jej oczy. Wkrótce znowu pożałowałem tego pytania Wyglądała jakby chciała coś zaraz powiedzieć. Otworzyła usta i po chwili je zamknęła. -Ale?- spytałem znowu.
-Ale...ja nie mogę mieć teraz tego wszystkiego w moim życiu. Niedługo mam swoje końcowe egzaminy, których nie mogę zawalić. - pokiwałem głową. Rozumiałem, egzaminy to była wielka sprawa. Przez chwilę była cicho, ale znowu zaczęła mówić.- Harry nie uszanował mojego wyboru. I to sprawiło, że teraz mnie nienawidzi. Proszę nie pozwól aby nasza przyjaźń nie zeszła na tą samą złą drogę jak z Harrym. - złapała moje dłonie.
-Ale?- spytałem dostanie nie patrząc w jej oczy. Wkrótce znowu pożałowałem tego pytania Wyglądała jakby chciała coś zaraz powiedzieć. Otworzyła usta i po chwili je zamknęła. -Ale?- spytałem znowu.
-Ale...ja nie mogę mieć teraz tego wszystkiego w moim życiu. Niedługo mam swoje końcowe egzaminy, których nie mogę zawalić. - pokiwałem głową. Rozumiałem, egzaminy to była wielka sprawa. Przez chwilę była cicho, ale znowu zaczęła mówić.- Harry nie uszanował mojego wyboru. I to sprawiło, że teraz mnie nienawidzi. Proszę nie pozwól aby nasza przyjaźń nie zeszła na tą samą złą drogę jak z Harrym. - złapała moje dłonie.
-Mówiłem, że cię nie opuszczę. Zawsze tutaj będę. - uśmiechnąłem się, chociaż było to wymuszone. Kupiła to. -Lepiej odwiozę cię do domu. - była dopiero 16. Ale chciałem wrócić do domu i położyć się spać. Przez próby koncerty a teraz i Emily byłem zmęczony. Pokiwała kiedy zaczęliśmy wstawać. Pewnie jej telefon za wibrował bo wyjęła go i przeczytała na głos wiadomość.
OD: Brandon - Ciągle pracujesz?
Przewróciła oczami. pisała i mówiła na głos co pisze.
DO: Brandon - Tak, do późna nie będzie mnie w domu. Więc nie martw się jeśli nie będziesz mógł wrócić do domu.
Była już nim zmęczona, mogłem to spokojnie powiedzieć. Nie potrzebowała więcej problem, razem z dwoma chłopakami którzy chcą wygrać jej serce.
-Gotowa?- zapytałem. Rzuciłem kocówkę słodkiej bułki w stronę kaczek. Pokiwała głową. Może po testach spróbuję jeszcze raz. Po prostu poczekam.
OD: Brandon - Ciągle pracujesz?
Przewróciła oczami. pisała i mówiła na głos co pisze.
DO: Brandon - Tak, do późna nie będzie mnie w domu. Więc nie martw się jeśli nie będziesz mógł wrócić do domu.
Była już nim zmęczona, mogłem to spokojnie powiedzieć. Nie potrzebowała więcej problem, razem z dwoma chłopakami którzy chcą wygrać jej serce.
-Gotowa?- zapytałem. Rzuciłem kocówkę słodkiej bułki w stronę kaczek. Pokiwała głową. Może po testach spróbuję jeszcze raz. Po prostu poczekam.
---Emily---
Podróż do domu przebiegła w ciszy. Słuchaliśmy muzyki. Ciepłe słońce postanowiło schować się za kilkoma deszczowymi chmurami. Mówiąc kilkoma mam na myśli całe szare niebo. Chyba dobrze, że postanowiliśmy wracać. Pewnie złapał by nas deszcz. Niall nie mógł dopuścić do przeziębienia podczas trasy.
Kiedy podjechaliśmy pod mój dom, zaczął padać deszcz. Uderzające krople deszczu zagłuszały muzykę z radia Nialla. Patrzyłam na swoje ręce. Nie chciałam wychodzić. Chciałam przyjaciela. Chciałam zostać z Niallem. Miałam wrócić do domu, pustego domu. Tylko ja..jak zwykle.
-Wszystko ok?- zapytał Niall. Niebo było ciemne. Patrząc na ulice mogłam zauważyć, że latarnie zapaliły się wcześniej. Pomarańczowe światło z kuli padało na twarz Nialla. Pokiwałam głową. Trzymając za uchwyt przy drzwiach odwróciłam się do Nialla.
Podróż do domu przebiegła w ciszy. Słuchaliśmy muzyki. Ciepłe słońce postanowiło schować się za kilkoma deszczowymi chmurami. Mówiąc kilkoma mam na myśli całe szare niebo. Chyba dobrze, że postanowiliśmy wracać. Pewnie złapał by nas deszcz. Niall nie mógł dopuścić do przeziębienia podczas trasy.
Kiedy podjechaliśmy pod mój dom, zaczął padać deszcz. Uderzające krople deszczu zagłuszały muzykę z radia Nialla. Patrzyłam na swoje ręce. Nie chciałam wychodzić. Chciałam przyjaciela. Chciałam zostać z Niallem. Miałam wrócić do domu, pustego domu. Tylko ja..jak zwykle.
-Wszystko ok?- zapytał Niall. Niebo było ciemne. Patrząc na ulice mogłam zauważyć, że latarnie zapaliły się wcześniej. Pomarańczowe światło z kuli padało na twarz Nialla. Pokiwałam głową. Trzymając za uchwyt przy drzwiach odwróciłam się do Nialla.
-Niall-wyszeptałam, próbując się na zakrztusić.
-Tak Emily?
- Zawsze będziesz przy mnie, prawda?- zapytałam, patrząc mu w oczy. Uśmiechnął się i pokiwał głową w górę i w dół.
-Zawsze i wszędzie. ..jeśli zadzwonisz, ja zaraz będę. -zachichotałam na jego mały rym. (Po angielsku to brzmi 'Anytime, anywhere, if you call me i'll be there.') To sprawiło, że moje serce się roztopiło. Potrzebowałam tego.
Otworzyłam drzwi i szybko pobiegłam do domu. Szukałam kluczy w torebce, ale kątem oka coś przykuło moją uwagę. Zauważyłam samochód na podjeździe i westchnęłam.
-Dzień, w którym postanowił wrócić do domu to dzień w którym nie gotowałam?- przeklęłam pod nosem kiedy otworzyłam drzwi. Położyłam klucze na stoliku i zdjęłam buty.
- Zawsze będziesz przy mnie, prawda?- zapytałam, patrząc mu w oczy. Uśmiechnął się i pokiwał głową w górę i w dół.
-Zawsze i wszędzie. ..jeśli zadzwonisz, ja zaraz będę. -zachichotałam na jego mały rym. (Po angielsku to brzmi 'Anytime, anywhere, if you call me i'll be there.') To sprawiło, że moje serce się roztopiło. Potrzebowałam tego.
Otworzyłam drzwi i szybko pobiegłam do domu. Szukałam kluczy w torebce, ale kątem oka coś przykuło moją uwagę. Zauważyłam samochód na podjeździe i westchnęłam.
-Dzień, w którym postanowił wrócić do domu to dzień w którym nie gotowałam?- przeklęłam pod nosem kiedy otworzyłam drzwi. Położyłam klucze na stoliku i zdjęłam buty.
Chciałam wykrzyczeć jego imię....ale ktoś mnie wyprzedził.
-Oooooh Brandon- usłyszałam kobiecy jęk. Co.To.Kurwa.Jest. Pomyślałam. Powoli zaczęłam iść korytarzem. Drzwi trochę zaskrzypiały.
-Oooooh Brandon- usłyszałam kobiecy jęk. Co.To.Kurwa.Jest. Pomyślałam. Powoli zaczęłam iść korytarzem. Drzwi trochę zaskrzypiały.
Strasznie padało, grzmot gonił każdą błyskawicę. Na korytarzu było ciemno, tylko mała lampka z pokoju dawała jakieś światło.
-Oo tak!- usłyszałam głęboki jęk Brandona. Moje serce utonęło.Byłam zdrętwiała. Ale jakoś znalazłam siły żeby pójść w stronę drzwi. -Jesteś taka piękna- zajęczał. Nigdy tak do mnie nie mówił.-Jesteś perfekcyjna- Nie-e. Tak też nie mówił.
Łzy zbierały się w moich oczach. Deszcz był coraz mocniejszy. Duże krople uderzały w dach. Pomimo deszczy mogłam słyszeć co się dzieje.
-Branoon, ooooh, B- usłyszałam znajomy głos..za bardzo znajomy.
Łzy zbierały się w moich oczach. Deszcz był coraz mocniejszy. Duże krople uderzały w dach. Pomimo deszczy mogłam słyszeć co się dzieje.
-Branoon, ooooh, B- usłyszałam znajomy głos..za bardzo znajomy.
Otwierając drzwi krzyknęłam imię Brandona. Widziałam jak wiercili się pod prześcieradłem. Próbowali się...rozłączyć. Teraz siedzieli na łóżku, na NASZYM łóżku, patrząc na mnie.
-Jak mogłeś!- wykrzyczałam płacząc. Moje ręce się trzęsły, ze bólu i złości. Ledwo ich widziałam. Moje oczy były rozmyte przez łzy.
-Jak mogłeś!- wykrzyczałam płacząc. Moje ręce się trzęsły, ze bólu i złości. Ledwo ich widziałam. Moje oczy były rozmyte przez łzy.
-Em!Kochanie! Ja..
-NIE! Mówiłeś, że jestem tylko ja! Mówiłeś, że się ze mną ożenisz! - wykrzyczałam. Wstał z łózka, jego nagie ciało, szedł w moją stronę. Byłam zniesmaczona. Pokój..było tam takie dziwne uczucie. Uczucie zdrady.
Spojrzałam na nią, Isabel, jej piersi były pokazane światu...prawdopodobnie świat już je widział. Byłam taka głupia...Powinnam się domyślić. Potrząsnęłam głową i spuściłam wzrok. Przede mną mój chłopak, był z inną kobietą.
-Posłuchaj ja..
-Nie! Jesteś takim dupkiem! -Wykrzyczałam najgłośniej jak mogłam. deszcz padał coraz mocniej. Pokój się rozświetlił kiedy pojawiła się błyskawica. -Wiedziałeś, że jestem tutaj ...sama! Przez tą sukę?!?! Przez cały pierdolony tydzień nie miałam nikogo! Kiedy ty byłeś w Japonii i pracowałeś z NIĄ?!
-Nie było żadnej pracy, sweety*.- Jej głos dobiegł do moich uszu. Chciałam ją zabić, chciałam zniszczyć jej ten drogi biust - Po prostu darmowe wakacje z dala od ciebie - Moje serce było teraz w kawałkach. Spojrzałam na Brandona.
-Nie było żadnej pracy, sweety*.- Jej głos dobiegł do moich uszu. Chciałam ją zabić, chciałam zniszczyć jej ten drogi biust - Po prostu darmowe wakacje z dala od ciebie - Moje serce było teraz w kawałkach. Spojrzałam na Brandona.
-Spałam sama w łóżku kiedy ty zabawiałeś się z nią? Nie mam nikogo..jestem ciągle samotna! I czuję się jak najbrzydszy kawałek gówna, po przestałeś mówić na mnie 'kochanie' czy 'piękna'.
-Oh proszę- Brandon przewrócił oczami. -Myślisz, że nie wiem , że spotykałaś się z tym pięknym chłopcem Stylesem? - moje oczy stały się szersze kiedy usłyszałam odpowiedź.
-Skąd wiesz?- zapytałam. Brandon chciał odpowiedzieć, ale Isabel mu przerwała.
-Oh proszę- Brandon przewrócił oczami. -Myślisz, że nie wiem , że spotykałaś się z tym pięknym chłopcem Stylesem? - moje oczy stały się szersze kiedy usłyszałam odpowiedź.
-Skąd wiesz?- zapytałam. Brandon chciał odpowiedzieć, ale Isabel mu przerwała.
-Moja siostra Hannah..zadzwoniła do mnie- Dziewczyna Harry'ego to siostra Isabel ?!?! Nie mogłam w to uwierzyć. Ona wiedziała??? Krew się we mnie gotowała. Byłam zdrętwiała. Byłam zła ale obolała.
-Właśnie- powiedział Brandon. -Więc dlaczego nie poszłaś pieprzyć się z NIM! Od kiedy się tobą nie zajmuję!- spoliczkowałam go. Nigdy tak do mnie nie mówił. Kiedyś traktował mnie jak cały swój świat...teraz byłam tylko jego kiepską dziewczyną...która go po prostu trzymała.
-Właśnie- powiedział Brandon. -Więc dlaczego nie poszłaś pieprzyć się z NIM! Od kiedy się tobą nie zajmuję!- spoliczkowałam go. Nigdy tak do mnie nie mówił. Kiedyś traktował mnie jak cały swój świat...teraz byłam tylko jego kiepską dziewczyną...która go po prostu trzymała.
-Jesteś śmieciem !- wykrzyczałam mu w twarz. Odwróciłam się do Isabel i znowu krzyknęłam. -A ty jesteś bezwartościową częścią gówna! -Znowu spojrzałam na Brandona, nie miałam mu już nic do powiedzenia. Podniosłam prawą rękę i znowu walnęłam go w twarz.
I właśnie wtedy wszystko zaczęło się sypać...
...razem z pięśćmi Brandona.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
o Boże ! Jaka akcja !! Szczerze mówiąc spodziewałam się tego, już od pierwszego razu kiedy spotkałam Brandona w opowiadaniu . A co wy o tym sądzicie ?
...razem z pięśćmi Brandona.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
o Boże ! Jaka akcja !! Szczerze mówiąc spodziewałam się tego, już od pierwszego razu kiedy spotkałam Brandona w opowiadaniu . A co wy o tym sądzicie ?
w końcu będzie koniec z Brandonem! teraz żeby tylko była z Harrym. ♥
OdpowiedzUsuńNIECH ONA BĘDZIE Z HARRYM !
OdpowiedzUsuńmatkooo musialam nadrabiac 2 roozdzialy i chce ich wieceeeej ona musi byc z Hazza musi <3
OdpowiedzUsuńCudowny! <3
OdpowiedzUsuńWow! Chciałabym coś powiedzieć ale...no ale nie potrafię zebrać swoich myśli i wyrazić w nie za długiej notce. To niesamowite jak to opowiadanie na mnie działa *,* Przyznaję się że czytam masę innych, ale najbardziej wyczekuję tego <3 Kocham cię za to że to tłumaczysz ;**
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kiedy będzie następny rozdział <3
Pozdrawiam @Agunia2
♥