wtorek, 3 września 2013

Rozdział 41 - W Cieniu

---Brandon---

*SYGNAŁ*SYGNAŁ*SYGNAŁ*

-No dalej kochanie, odbierz ten cholerny telefon. - warknąłem do słuchawki. Nie rozmawiałem z Isabel od incydentu z Emily. Kiedy Emily wstała zacząłem za nią biec. Isabel mnie powstrzymała mówiąc, że wszystko jest już zniszczone. Co do jasnej cholery miała na myśli?

'Cześć tu Isabel. Nie mogę teraz odebrać telefonu.  Zostaw swoje imię, numer i wiadomość głosową . Oddzwonię jak będę mogła. Dziękuję' usłyszałem głośnie beep w telefonie, oznajmujące że mogę zostawić wiadomość.

-Hej skarbie to ja Brandon. Nie dzwoniłaś..i nie było cie w pracy. Coś się dzieje? Zadzwoń jak najszybciej. Tęsknie- rozłączyłem się. Boże, brzmiałem tak patetycznie. Ale nie mogłem nic zrobić.

Isabel była taka podniecająca. Zawsze jak spaliśmy razem, zanim jej mąż lub Emily wrócą, krew w moich żyłach płynęła szybciej. Nie wiedziałem jak to opisać w pełni. Ale to było..pełne zabawy. Emily wcale nie była zabawna. Zawsze skupiała się na szkole i Szpitalu Dziecięcym.

W dniu kiedy ja uderzyłem, nie mogłem się opanować. Przywaliła mi 'z liścia' i popchnęła. Sprawiła, że nie poczułem się mężczyzną. Nie mogłem do tego dopuścić, nie przed Isabel. Więc ja uderzyłem. Jeszcze raz i jeszcze i jeszcze. Zanim się zorientowała błagała o łaskę.

 Potrząsnąłem głową, próbując wywalić obraz bezbronnej Emily leżącej na podłodze. Otworzyłem drzwi do naszego..mojego domu. Zobaczyłem Charliego śpiącego na sofie, jak zwykle. Skamlał w każdą noc od kiedy Emily uciekła.

-Charlie, jesteś głodny?- zapytałem. Podszedłem do jego miski aby nasypach świeżej karmy, tylko że....miska była pełna. To dziwne, kiedy wychodziłem miska była pusta.

Słyszałem przesuwanie na korytarzu. Obróciłem się szybko. Przymykałem oczy żeby zobaczyć coś w ciemności. Głupi ja, mogłem nie wyłączać światła zanim wyszedłem. Była noc. Słońce dawno zaszło więc w domu było kompletnie ciemno.

-Isabel? - zawołałem. Może wróciła? -Kochanie czy to ty? Gdzie byłaś?- głośne skrzypnięcie rozniosło się pod całym domu. Kurwa. - Charlie kto u jest?- zapytałem patrząc na psa. Podniósł na mnie głowę, ale zaraz znowu ją położył. Niezainteresowany. Głupi pies.

Otworzyłem szafę z kurtkami. Zawsze trzymałem tam kij bejsbolowy. Spojrzałem do szafy..nie było go tam. Gdzie do cholery go wcięło?.Znowu usłyszałem głośne skrzypnięcie. Cokolwiek to było, przemieszczało się. I wtedy mnie olśniło..

-Emily?Czy to ty? - ruch ustał. Panowała głucha cisza. A co jeśli wróciła po swoje ubrania..albo mnie okraść? A co jedli chce się zemścić? Jeśli tak będę gotowy.- Jeśli wyskoczysz i mnie przestraszysz, znowu cie kurwa pobiję!- Wykrzyczałem. Chciałem ją zastraszyć. Byłem przestraszony.. kurewsko przerażony.

-Cholera Brandon, to jest dziewczyna!...nie powstrzymałeś się raz możesz zrobić to jeszcze !- postanowiłem przestać być takim palantem. Wchodząc na korytarz zapaliłem światło. Pusto.

Otworzyłem drzwi do łazienki, światło z korytarza ją rozświetliło. Oświetliło małą powierzchnie. Podszedłem blisko do prysznica. Odsłoniłem zasłonkę, byłem gotowy na wszystko..pusto.

Sprawdziłem każdy kąt  w tym pieprzonym domu. Za każdym razem zapalałem światło. Każdy był pusty. Został mi jeden pokój. Największa sypialnia. Podszedłem bliżej do drzwi. Moje kroki naśladowały bicie serca. Drzwi były trochę porysowane. Kładąc dłoń na zimnej klamce, byłem gotowy.

Otworzyłem powoli drzwi pozwalając światłu z korytarza wypełnić pokój. Wydawała sie pusty. Ale ja wiedziałem lepiej. Gdzieś tam w cieniu..ona na mnie czekała.

-Emily ty pieprzona suko!- wszedłem w głąb pokoju. Wielki błąd...

Poczułem jak czyjeś ręce złapały mnie za koszulkę. Próbowałem się odwrócić aby zobaczyć kto to, ale on był za silny.  Podniósł mnie i rzucił na komodę. Krawędź drewna uderzyła mnie w żebro. Upadłem na plecy.

Chciałem się odwrócić i się bronić, ale byłem za słaby. Dwie ręce znowu mnie złapały i podniosły rzucając na komodę raz jeszcze. To NE była Emily. Zobaczyłem silna pięść, która wznosiła się w powietrze. W pokoju było ciągle ciemno. Pięść była oświetlona przez światło, które chciało wedrzeć się do pokoju. Szybko opadła spotykając się z moim lewym policzkiem.

Płakałem o pomoc. Czułem krew w moich ustach. Znowu i znowu. Z każdym uderzeniem było jej więcej.

-Przestań! Proszę!

-A ty przestałeś kiedy Emily błagała????- głęboki akcent wykrzyczał w moja twarz.

-Ha-Harry?- mój głos był zniekształcony.

-Masz cholerną rację, to Harry!- wypluł to. Potrząsnął moim ciałem jak szmatą. Nienawiść błyszczała w jego zielonych oczach. Miałem przejebane. Rzucił mnie na podłogę i podniósł kij...mój kij.

-O Boże nie!-wykrzyczałem i zacząłem pełznąc jak najdalej od niego. On zamierza mnie zabić! Usłyszałem jak chichotał. Był szalony.

-Myślisz, że  cie tym uderzę? - głęboko zachichotał, podchodząc coraz bliżej. Złapał mnie za włosy i stanął przede mną. Zamknąłem oczy przygotowując się na najgorsze. - Nie zrobię tego, kupo gówna. Gram fair.- rzucił moją głowę na ziemie. Mój nos miał kontakt z twarda podłogą.

-Co zamierzasz zrobić?- wykrzyczałem próbując się odwrócić. Jego duży but zderzył się z moimi żebrami. Nie mogłem przez chwilę oddychać.

-Emily tak leżała kiedy ty ja kopałeś. Była bezbronna... a teraz- przysunął się do mojego ucha. Dyszał do mojego ucha.(proszę o nie szukaniu w tym fragmencie podtekstu erotycznego, dyszał bo był zmęczony, tak?) - Twoja kolej abyś się tak poczuł.- usłyszałem jak metal uderza po drugiej stronie pokoju. Odrzucił kij..dzięki Bogu.

Jego but znowu mnie kopnął. Sprawiając, że krzyknąłem z bólu. Był silny..o wiele silniejszy niż ja.

Odszedł na kilka kroków, pozwalając abym usiadł. Zaczął chodzić tam i z powrotem. Co zrobi?

-Wiesz..- zaczął chichotać- Pocałowałem Emily ..właśnie tutaj, w tym pierdolonym pokoju. - Moje oczy się rozszerzyły. Był w moim domu. - I mogę ci powiedzieć..- Podniósł pięść i znowu mnie uderzył sprawiając, że upadłem- Była słodka..

-Pierdol się!- wykrzyczałem smakując krew z każdym słowem. Te dwa słowa wkurzyły go jeszcze bardziej. Kopnął mnie w ramie.

-Pragnąłem jej Brandon...chciałem jej ciało..ale najbardziej pragnąłem jej serce. Chciałem aby ona czuła to samo do mnie! ...I myślałem, że tak jest. - zaśmiał się głęboko. - Ona mnie CHCE.

-Mam Isabel- wybełkotałem.

-Isabel? Mówisz o tej samej Isabel, która jest teraz ze swoim mężem w klubie Midnight? - moje oczy odwróciły się do niego. - Przez jakiś czas dobrze się bawiłeś Brandon. Ale Isabel może mieć kurwa kogo chce. Dlaczego chciałaby takie bezużyteczne gówno jak ty? - Próbowałem wstać, za dużo już słyszałem. Chciałem wstać, żeby rzucić się na niego.  Ale po pierwsze byłem za słaby, a po drugie był za szybki. Skończyłem leżąc na ziemi. Kopnął mnie jeszcze raz. Uderzał w moje plecy.

-Zapłacisz za to- udało mi się wybełkotać. Kolejny cios upadł na mój policzek.

-Naprawdę?- odszedł. -Posłuchaj mnie Brandon. Teraz stąd wyjdę, a ty nie będziesz mnie śledził. Zostaniesz tu i będziesz żył swoim życiem, czy co ty tam robisz. - podszedł bliżej. Myślałem, że znowu mnie uderzy. Zastanawiał się..odpowiedź brzmiała tak. - I już nigdy nie będziesz dręczył ani mnie ani Emily! Jesteś duchem!- Skierował się w stronę drzwi.

-Pierdol się Styles!- wykrzyczałem, sprawiając że zatrzymał się w drzwiach. Dyszał. Jego plecy unosiły się ciężko z każdym oddechem. Odwrócił się. Zobaczyłem, złość, nienawiść i furie w jego oczach. Zawrócił w moją stronę..kurwa.

---Harry---

Zostawiłem Brandona leżącego na ziemi. Płaczące jak jakaś dziwka. Byłem taki wściekły. Nie wiedziałem co we mnie wstąpiło. Myślałem tylko o Emily, która tam leżała a on ja tłukł. Była słaba w porównaniu do niego.  ..ale ja byłem silniejszy. Odegrałem się.

Byłem skończony. Wyszedłem na korytarz.

-Zabieram Charliego! należy do Emily!- wykrzyczałem. Podsunął mi się pomysł.- Oh tak Brandon. Przypomniało mi się. Razem z Emily zaadoptowaliśmy psa. Emily jest teraz moja. I nawet nie myśl, że mi ją dobierzesz.

Słyszałem płacz Brandona. Wiedziałem, że źle się zachowałem.....ale zrobiłem to dla niej. teraz będzie bezpieczna. Nikt nie skrzywdzi Emily dopóki ja przy niej będę. A na razie nie zamierzam się nigdzie wybierać.

-Chodźmy Charlie. Chodźmy do mamusi- poklepałem swoja nogę. Podbiegł do mnie i szedł obok mnie do drzwi.

-Oh i Brandon! Jeśli zamierzasz do niej przyjść..ja zawsze przy niej będę...

6 komentarzy:

  1. omomomo Styles bad boy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. DOBRZE MU TAK.

    OdpowiedzUsuń
  3. brawo styles!!!! troche mnie przeraził ale dobrze brandonowi tak!! czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  4. ryczę to takie piękne

    OdpowiedzUsuń
  5. O kurwaa!!! . Hazza, Ty mój hero <3 Normalnie Harry z DARK'a <3 Uwielbiam go takiego męskiego, silnego... ach... starczy xD Czekam na kolejne rozdziały, nie mogę się doczekać.
    @Real_Adrianna

    OdpowiedzUsuń
  6. dostał wpierdol hihihihihihi
    dobrze mu tak :3

    OdpowiedzUsuń

1 Komentarz = 1 uśmiech na twarzy tłumaczki :)