sobota, 7 września 2013

Rozdział 44 - Należysz Do Mnie

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

---Emily---

-Dobry Wieczór, czy mogłaby mi Pani powiedzieć gdzie leży Brandon Whitley? - Zapytałam cicho, aby nie zwróciła uwagi na moje siniaki.

-Umm, zobaczmy- klikała coś na komputerze. Ściągnęła razem brwi kiedy zeskanowała moja twarz. Moje siniaki zaczęły powoli blednąć, ale jeszcze nie do końca zniknęły. -Wygląda na to, że sąsiad usłyszał jakiś podejrzany dźwięk, wszedł do domu i zobaczył leżącego Brandona. Doktor już go widział. Obecnie leży na sali 435A na czwartym piętrze.

Patrzyłam na nią i czekałam aby zadać pytanie, które siedzi mi na końcu języka od kiedy weszłam przez drzwi.  Nie wiedziałam jak zformułowac pytanie, więc po prostu powiedziałam:

-Czy wygląda bardzo źle?-przygryzłam lekko dolna wargę. Jej oczy rozszerzyły się na moje pytanie. Znowu włączyła jego profil w komputerze. Westchnęła głęboko zanim znowu spojrzała na mnie.

-Ma połamany nos i bardzo ale to bardzo posiniaczoną twarz i tors.-pokiwała powoli głową, upewniając się, że zrozumiałem jem słowa. - Najlepiej nie przytulać się ani nie dotykać pacjenta.

Miałam ochotę zaśmiać się jej w twarz, zadrwić z niej. Pokazać jej wszystkie ciemne miejsca na mojej twarzy, które dostałam od jego dotyku.

-Oh, nie martw sie- zapauzowałam - Nie będę.

Recepcjonistka wskazała windę. Ciągle było ciemno, brak słońca na zewnątrz spowodował, że na korytarzu było trochę zimno. Nacisnęłam guzik pomiędzy dwoma windami. Potarłam rękami swoje ramiona.

Za każdym razem kiedy winda zatrzymywała sie na kolejnych piętrach moje serce biło szybciej. Byłam w szpitalu i  kompletnie nie wiedziałam co mam powiedzieć, kiedy stanę z Brandonem twarzą w twarz.

-Powinnaś to lepiej przemyśleć, Emily.- potrząsnęłam głową, mówiąc sama do siebie. w końcu winda zatrzymała się na czwartym piętrze.  Wzięłam głęboki oddech i wyszłam na zewnątrz.  Na całym piętrze panowała cisza.

Stałam przed pokojem 435A. Solidne drzwi były niedomknięte.. Położyłam dłoń na zimnej powierzchni. Możesz to zrobić...Musisz to zrobić. Powtórzyłam sobie w głowie jeszcze kilka razy te słowa zanim kompletnie otworzyłam drzwi. Pokój był słabo oświetlony. Jedynie, świeciła się mała lampka nad łóżkiem Brandona.

Pierwszą rzeczą jaką zauważyłam były bandaże zawinięte wokół jego nosa. Doktor pewnie musiał jeszcze raz łamać jego nos i 'układać' go od nowa.  Wokół oczu miał ciemno fioletowe kręgi., które wskazywały na każde uderzenie ciężkiej pięści Harry'ego. Ubrany był we wzorzystą szpitalną piżamę, a nogi miał przykryte białym kocem.

Był w strasznym stanie. Wyglądał o wiele gorzej niż ja. Podniosłam rękę i delikatnie dotknęłam rozcięcie na wardze. Teraz już się zagoiło, pamiętam jak bolało kiedy było jeszcze świeże. Spojrzałam na Brandona, zauważyłam że wokół ust ma wiele pęknięć. Każde rozcięcie miało inny rozmiar. Najmniejsze było ciągle większe od mojego.

Stałam tam, nie wiedząc co robić. Małe pomieszczenie wypełnione było pikaniem z maszyn.

-Nie myślałem, że cie tu zobaczę- usłyszałam drażliwy głos. Brandon się obudził.-Nie myślałem, że cię w ogóle zobaczę- wziął głęboki oddech, jęknął z bólu.

-Brandon- wyszeptałam cicho.Usiadłam obok jego łóżka. Odsunęłam się trochę, chciałam zachować między nami jakiś dystans. On leży w szpitalu, Emily. Nie może ci nic zrobić. Wiedziałam, że mnie nie skrzywdzi, nie może. Ale ciągle czułam sie lepiej wiedząc, że miedzy nami jest jakaś przestrzen.

-Czemu tu przyszłaś?-zapytał dosadnie patrząc przed siebie zamiast na mnie.

-Musiałam cie sama zobaczyć-  powiedziałam skanując jego ciało jeszcze raz. Harry całą swoją agresje wywalił na tego chłopaka, którego kiedyś kochałam. Byłam pusta, nie wiedziałam co tak na prawdę znaczy MIŁOŚĆ. Miłość na pewno nie zostawia cie na całe dwa miesiące. Miłość nie mówi, że wyglądasz jak bałagan. ...Miłość nie zdradza cię i nie łamie ci serca na milion kawałków. ...i miłość nie bije cie do tego stopnia aż modlisz się, żeby smierc przyszła jak najszybciej bo już nie chcesz czuć bólu.

-Już mnie zobaczyłaś- zaczął się dławić, kaszlał głośno. Wstałam i wzięłam dzbanek z wodą, który stał obok. Wlałam do kubka i włożyłam słomkę. Podeszłam do Brandona i podałam mu napój. Spojrzał na mnie i zaczął powoli ssać plastik. Kiedy skończył położył głowę na poduszkę. Zabrałam szklankę i odłożyłam na stolik nocny.

-Czemu to zrobiłeś? - zapytałam prosto z mostu. To był główny powód dlaczego tu przyszłam. Wiedziałam, że nie może wstać więc nie może mnie uderzyć. To była moja szansa aby zadać wszystkie pytania, na które chciałam znać odpowiedź.

-Ona mnie podniecała - ciągle chciał oczyścić gardło.

-A ja nie?- wyszeptałam. Usiadł na chwilę. To była cicha odpowiedź. -Kochałeś mnie? - zakrztusiłam sie, próbując ukryć łzy, które tworzyły się w kącikach moich oczu. Oparłam głowę na dłoniach. Łokcie miałam oparte na kolanach.

-Ciągle cie kocham, Emily- podniosłam głowę aby zobaczyć jego reakcję, czy dobrze usłyszałam. Dobrze usłyszałam. Jego głowa była zwrócona do przodu, ale oczy skierowane były w moją stronę. Siedziałam w ciszy. Pokój wydawał się o wiele mniejszy. Wziął głęboki oddech zanim zaczął znowu mówić. - Byłem taki głupi....we wszystkim...nigdy nie powinienem położyć na tobie ręki.

-Brandon ja...

-Wróć do domu Emily. Naprawimy wszystko razem .- wyszeptał, jego oczy na prawdę mówiły przepraszam. Tam, na łóżku, w szpitalu, leżał stary Brandon. Jego oczy same błyszczały.

To był Brandon z Ameryki. Chłopak, który przytulał mnie kiedy przybiegałam z płaczem. Chłopak, który pocałował mnie na oświetlonej werandzie na naszej pierwszej randce. Chłopak, którego samochód utknął w błocie podczas deszczu. Poznaliśmy lepiej bo musieliśmy czekać aż minie burza. Chłopak, który dał mi szanse na poszerzenie mojej nauki...chłopak, który mnie uratował.Teraz się go bałam.

-Gdzie teraz mieszkasz?- Jego głos 'trzeszczał'. Nie wiedziałam czy ma chrypę z emocji czy dlatego, że Harry uszkodził mu tchawice.

-Niall otworzył swój dom dla mnie...był jedynym, do którego zadzwoniłam kiedy ..... uciekłam. -Zmieszana odwróciłam wzrok na maszynę, która pokazywała jego bicie serca.

-Myślałem, że jesteś u Harry'ego.- odwrócił się ode mnie, odrażające.

-Chce abym przeprowadziła się do niego i do Louisa...to dla mnie byłoby o wiele bezpieczniejsze.

-Bezpieczniej?-wyśmiał mnie- Spójrz na mnie Emily...Nie sądzisz, że jak pewnego dnia wkurzysz go, on będzie mógł zrobić z tobą to samo gówno co ze mną ?!?!

-On nie jest taki jak ty Brandon...nigdy by mnie nie skrzywdził.- pokręciłam gwałtownie głową. Wkurzał mnie, mówiąc tak o Harry'm.

-Jest gorszy ode mnie Emily ! Otwórz oczy! Spójrz co on mi kurwa zrobił! -Wykrzyczał. Podskoczyłam ze strachu.

-B...był powód dla..dlaczego ci to zrobił- zaczęłam się jąkać ze strachu.

-A jak myślisz, jaki byłby powód gdyby ro CIEBIE pobił? Huh? Czy on w ogóle wie, że przyszłaś do swojego chłopaka?

-Ex-chłopaka.- poprawiłam go, obchodząc łóżko dookoła.

-Po prostu wróć do domu Emily..należysz do mnie. Jesteśmy bratnimi duszami, pamiętasz kochanie? - W jego oczach pojawił sie smutek. W tych samych oczach, w których sie zakochałam, nie tak dawno temu.

-Nie sądzę, że mogę to zrobić jeszcze raz.- stwierdziłam, patrząc z sympatią na posiniaczonego chłopaka na łóżku.   Złość się w nim gotowała. Smutek na jego twarzy zamieniał się w rozwścieczenie.

-Przeżuje cię i wypluje jak kawałek śmiecia! On jest celebrytą na miłość boską! Nie myślisz, że kawałek seksownej dupy będzie myślał o tobie dwuznacznie?!?!- jego słowa trafiły prosto do mojego serca.- Spieprzyłem wszystko, przyznaje to... ale teraz już znam swoje błędy. Myślisz, że on nie będzie miał w dupie twoich uczuć?-wypluł to. Łzy zaczęły lecieć mi z oczu. - Na pewno będzie pieprzył miliony dziewczyn! ...myślisz, że będziesz jego ostatnią? - zadrwił.

-Brandon..

-Tak w ogóle Harry powiedział mi o pocałunku. w NASZYM pokoju. Nie uszanował NASZEJ relacji Emily..myślisz, że będzie troszczył sie o relacje z tobą? - Z sekundy na sekundę , stawałam się coraz bardziej zła. W uszach dudniła mi krew.

-Uprawiałeś SEX  z kimś w NASZYM łóżku. - poprawiłam go. Jeśli ktokolwiek sie mylił był to on.

-Będzie z tobą przez miesiąc, najwyżej dwa. A potem rzuci cie jak każdą inną, z którą był.

-Zamknij się

-A potem będziesz sama. Nie będziesz nikogo miałam.

-Przestań.

-Myślisz, że Niall i chłopcy wybrali cię przez przypadek na najlepszą przyjaciółkę?  Nikt cie potem nie przyjmie do swojego domu- mówił coraz głośniej.

-Skończ.

-Jeśli nie pójdziesz ze mną do domu Emily...nikt cię nie ochroni. Harry znajdzie sobie następną seksowną dziewczynę i pójdzie do niej. Będzie pieprzył kolejne laski, kiedy ty będziesz w domu, niechciana i niekochana.

-ZAMKNIJ SIĘ ! - wykrzyczałam.Moja pięść uderzyła go w posiniaczony brzuch. Po pokoju rozniósł sie jego płacz. Teraz to ON wylewał łzy. Zwinął sie w kulke i zaczął krzyczeć z bólu.

Odwróciłam się i wybiegłam z pokoju. Nie patrzyłam się za siebie. Podbiegłam do pielęgniarki, spojrzała na mnie zmartwiona.

-On umm..on nie czuję się za dobrze. Chyba ma ból brzuchu. - powiedziałam szybko. Pielęgniarka poszła do jego pokoju a ja odwróciłam się do windy. Chciałam być najdalej od Brandona.

***

W końcu byłam w domu.. W domu Nialla. To nie był mój dom. Ja nie miałam domu. Kawalki mojego domu leżały teraz w szpitalu zwijając się  z bólu, który spowodowałam.

Wschodziło słońce. Powoli oświetlało ciche ulice Londynu. Otworzyłam drzwi i po cichu je zamknęłam. Próbowałam nie obudzić Harry'ego. Była ledwo szósta rano. Byłam pewna, że ciągle chrapie w łóżku. Poszłam do kuchni, dając znak Charliemu aby był cicho. Modliłam się aby nie zaszczekał. Prawie wchodziłam do kuchni...

-Gdzie byłaś?- zachrypnięty głos rozniósł się po pokoju.Zamarłam w miejscu. Odwróciłam się i zobaczyłam olśniewającą parę zielonych oczu wpatrujących się we mnie. Siedział tam, w kącie. Kiedyś słodka emocja na jego twarzy zamieniła się w złość.

-Harry...

9 komentarzy:

  1. no i po co ona tam polaazła buu ;C cem nexta

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział.Czekam na więcej . Nie mogę się doczekać następnego.

    OdpowiedzUsuń
  3. żeby to nie był koniec to nie może być koniec oh

    OdpowiedzUsuń
  4. genialneeee ! nie moge sie doczekac nastepnego *.*
    ile zostało do konca rozdziałów ? autorka nadal pisze ? co ile sa dodawane rozdziały ? co bedzie gdy dojdziecie do konca ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że ci się podoba :)

      Aktualnie rozdziałów jest 67, ale autorka ciągle dodaje następne. Ostatnio miała dłuższą przerwę w pisaniu, ponieważ zmarła jej bliska osoba, ale teraz powinna już normalnie pisać kolejne rozdziały. Nie wiem czy autorka ma zamiar pisać np. drugą część 'Friend Zoning'. Jeśli tak na pewno podejmę się tłumaczenia. Jeśli nie, mam zamiar (O ile pozwoli mi czas) zacząć tłumaczyć inne fan fiction również o Harry'm.

      Pozdrawiam, Paula :*

      Usuń
  5. Czekam na kolejny *.* Jak najszybciej pliiiis <3
    @Real_Adrianna

    OdpowiedzUsuń
  6. o mamciu mam nazieje że jutro będzie kolejny bo jestem cieawa co powie Emily!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham to opowiadanie! <3333

    Jakbyś mogła sprawdzić :)
    http://www.wattpad.com/story/8180279-paper-plane
    Pozdrawiam @Agunia2
    ;***

    OdpowiedzUsuń
  8. po pierwsze iuytfrdghjki po co ona tam poszła?!/!?!/11

    OdpowiedzUsuń

1 Komentarz = 1 uśmiech na twarzy tłumaczki :)