czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 11 - Pomoc Biednym

---Liam---

Harry ciągle płakał z powodu Emily. No.. może nie dosłownie płakał. Ale nie mógł przestać mówić o tym, że nie chcę zostawić Brandona. Nie zrozumcie mnie źle, ja po prostu chcę jak najlepiej dla moich najbliższych przyjaciół. Chciałbym aby coś zrobił zamiast leżeć w domu i tylko jęczeć.

Właśnie teraz wracam z siłowni po 3 godzinach ciężkiej pracy . Byłem prawie, przy moich domu kiedy zauważyłem dziewczynę z plastikowymi torbami, które były pełne opakowań. Przyjrzałem się dokładniej, to była Emily. Szła w kierunku mostu , pod którym spali zazwyczaj bezdomni. To na pewno nie było bezpieczne. Może powinienem do niej podejść i sprawdzić co się dzieje?

Podszedłem trochę bliżej i zauważyłem, że dziewczyna wyjmowała z siatek pojemniki z jedzeniem. Pewnie podaruje je mężczyznom i kobietom siedzącym pod mostem. Byłem wystarczająco blisko aby usłyszeć rozmowę  między Emily a nieznajomym. Słuchałem.

"Dziękuję Emily, jesteś taka miłą osobą" powiedział pewien mężczyzna.

"To żaden problem Thomas. Wrócę następnym razem. Bądź ostrożny, ok?" rozdawała jedzenie innym. Każdy dziękował jej, wypowiadając jej imię, a ona z zadowoleniem odpowiadała mówiąc ich imiona. Musieli się znać od dłuższego czasu.

Kiedy już skończyła rozdawać jedzenie, zaczęła wychodzić z pod mostu. Spojrzała w górę i dostrzegła mnie. Najpierw jej oczy rozszerzyły się, ale potem na jej twarz wkradł się uśmiech.

"Cześć Liam" podeszła do mnie i przytuliła.

"Cześć Emily, mogę spytać co to było?" spytałem pokazując na most.

"Oh...zrobiłam sobie lunch dzisiaj i zostało mi sporo jedzenia, i zaraz potem zaniosłam jedzenie bezdomnym pod mostem." To było piękne..uwielbiała pomagać bezdomnym. Była prawdziwym przykładem. Ale ciągle to było niebezpieczne .. nie znała bardzo dobrze tych ludzi, a by schodzić pod ciemny most.

"To nie jest zawsze bezpieczne Em, może powinnaś po prostu zostawić jedzenie?" jej oczy momentalnie się rozszerzyły na moje słowa. Czy powiedziałem coś strasznie obraźliwego?

 Nie, tak jest lepiej....ludzie nie zawsze maja obiecane posiłki. A kiedy już go dostają...nie wiedzą kiedy dostaną następny...a nawet jak..To jest do dupy nie wiedząc kiedy dostaniesz następny posiłek Liam...uwierz mi Ja-" zatrzymała się, spojrzała na ziemię, bawiła się kamieniem przy swojej stopie.

"co masz na myśl...'uwierz mi ja wiem'? " zapytałem się. Jestem w 1005 pewny, że tak chciała dokończyć to zdanie.  Rozejrzała się, złapała moją rękę i pociągnęła w stronę ławki. Usiedliśmy.

"Jestem pewna, że Harry opowiedział wam o mojej..przeszłości, o mojej bliźnie..." opowiadał. Opowiedział o jej bliźnie, o tym jak ja znalazł ..już zdążył nam o tym opowiedzieć. Pokiwałem moją głową.

"Więc...po tych wszystkich rachunkach za szpital..moja rodzina zbankrutowała. Musieliśmy wziąć następny kredyt, aby zapłacić za szpital." wytłumaczyła. W jej oczach zaczęły zbierać się łzy. Wziąłem jej rękę i delikatnie ścisnąłem, zapewniając ją, że może mi powiedzieć o wszystkim. "Więc..po jakimś czasie ...moi rodzice nie mieli z czego spłacać rachunków za dom..tych najbardziej użytecznych...a oprocentowanie kredytu wystrzeliło w górę . Moi rodzice skończyli jako bankruci."

"Mój Boże, Emily to musiało być strasznie stresujące" wyszeptałem. Skinęła głową.

"Bo było" zaczęła płakać. "Moi rodzice ciągle walczyli o najmniejsze rzeczy. Musieli jakoś płacić za dom, a i tak nie za wszystko więc nie było pieniędzy na jedzenie, albo inne potrzeby. Były czasy kiedy nie mieliśmy niczego. Dlatego nie lubię marnować jedzenia. Doskonale wiem jakie to jest cholerne uczucie gdy nie wiesz czy w ogóle dostaniesz następny posiłek. Podczas roku szkolnego miałam zapewniony lunch...ale obiad był rzadko. lato i wszystkie święta były straszne."

"Emily, mogę się spytać?...Jeśli twoich rodziców nie było stać na takie małe rzeczy jak jedzenie, to jak znalazłaś się w Londynie i chodzisz na Uniwersytet? Czy to stypendium?" kiedy się spytałem, opuściła głowę jeszcze niżej. Wstydziła się czegoś?

"Jestem straszną osobą..." wyszeptała.

"Wcale nie Emily..po tym co zobaczyłam pod mostem, każdy by stwierdził, że masz wielkie serce." zapewniłem ją.

"Jeśli ci to coś powiem, obiecaj, że nic nikomu nie powiesz." wyszeptała patrząc w moje oczy ze strasznym bólem. Powoli pokiwałem głową.

***WSPOMNIENIA***
Właśnie rozmawiałam z Brandonem na temat tego, że mnie nie stać na Yale...i inne college, jeśli to ma znaczenie. Musiałam iść ja jeden dodatkowy rok w liceum, ponieważ miałam za dużo nieobecności spowodowanych wypadkiem. Dlatego Yale było dla mnie wielką szansą.

"Jest OK...nikt nie może teraz nic zrobić." odpowiedziała przytulając go.

"Właściwie..." spojrzałam na niego.Kontynuował."Dostałem ofertę pracy...dobrze płatną, właściwe to staż, ale będą mi płacić około 30$ na godzinę ..." moje oczy momentalnie stały się szersze.

"To świetnie Brandon!" stanęłam na palcach i pocałowałam w usta.

"Tak, wiem..ale..myślałem..może mogę ci pomóc z collegem. Nie takim dużym jak Yale, ale to będzie college. "

"Brandon, ale ja nie mogę...to będą twoje ciężko zarobione pieniądze. Ty ich będziesz potrzebował aby zabezpieczyć siebie." pokręciłam swoją głową.

"Tak, ale może będę mógł porozmawiać z właścicielem, opowiem mu twoją sytuacje, i może zdobędę dla ciebie jakieś stypendium czy coś. Ta firma zawsze daje jakieś stypendia....może jednak? proszę kochanie ?" złączył ręce jak do modlitwy. Kochałam go. Był taki słodki, a teraz....dał mi drugą szanse.

Znowu stanęłam na palcach i pocałowałam go delikatnie. Przez dłuższą chwilę nasze usta były złączone ze sobą, ruszając się synchronicznie. Kiedy już skończyliśmy pocałunek oparłam moje czoło o jego.

"Więc to znaczy tak?" zapytała. Pokiwałam głową. Kontynuował. "Jest tylko taka mała rzecz..musiałabyś się ze mną przeprowadzić" Moje oczy natychmiastowo się otworzyły. Zrobiłam krok w tył i spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami." do Londynu..."

***KONIEC WSPOMNIEŃ***

---Emily---

Byłam zawstydzona tym co przed chwilą wyznałam. Zakładam, że to wyglądała tak jakbym wykorzystywała Brandona za jego pieniądze....Pewnie Liam był zdegustowany moich zachowaniem. Nie chciałam na niego patrzeć. Może jest teraz zły albo pełen litości. Może...Poczułam jak jego ręka ściska mnie za kolano. Spojrzałam na niego. Miał delikatny uśmiech na twarzy.

"Kochałam go Liam, nie użyłam go dla pieniędzy..." wyszeptałam.

"Ja to wiem Em, ale czy słyszałaś co przed chwila powiedziałaś? ...KOCHAŁAŚ..."

Użył kochać w czasie przeszłym. Więc ja tez tak powiedziałam. Czy na prawdę ciągle kocham Brandona? Tyle razem przeszliśmy. Mój wypadek. Bankructwo mojej rodziny, on mi pomógł, i ciągle pomaga poprzez college. Ale czy ja go ciągle kocham jak dawniej? Tak mocno jak dawniej ?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
OO ale zaszalałem 3 w jeden dzien :D

3 komentarze:

  1. nie no, dla mnie, możesz tak szaleć codziennie :D

    wspaniałe tłumaczenie, chodź jeszcze nie przeczytałam 10 i 11 rozdziału, bo chce to zrobić na spokojnie w łóżku na telefonie :D to chce ci powiedzieć, że chce mieć taki talent do angielskiego jak Ty.. tzn sama umiem coś tak napisać i przetłumaczyć zdania, ale jednak.. dużo mi brakuje. Masz jakiś sposób na uczenie się ang, ja chętnie skorzystam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje dziekuje dziekujw na prawde massive thank you :****

      A co do angielskiego to nie mam zadnych specjalnych sposobow na nauke. Jakos mialam tak od malego ze najbardziej ciagnelo mnie do angielskiego, a teraz to kontynuje i troche rozszerzam. :)

      Usuń
  2. łooooo dżizys! Kocham to!!! I strasznie się cieszę że to tłumaczysz <3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń

1 Komentarz = 1 uśmiech na twarzy tłumaczki :)