sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 13 - Wieczność

---Emily---

"Harry..." wyszeptałam.

"Cześć kochanie" przeszedł obok mnie, wszedł w głąb mojego mieszkania.

"Harry, to nie jest najlepszy czas. Nie czuje się za dobrze." stał prosto, górował nade mną, patrzył na mnie z góry prosto w moje oczy.

"Dlatego tu jestem, skarbie" na jego twarzy zagościł uśmiech. Położył rękę na moim czole i sprawdził mi temperaturę. ja wymiotowałam, nie paliłam .

"To mój brzuch Harry, nie temperatura" zapewniłam go, zabierając jego rękę z czoła. Zamiast mnie puścić, splótł nasze ręce. Jego duże palce robiły kółka na wewnętrznej stronie mojej dłoni.

"Tylko sprawdzam kochanie." wszystkie te przezwiska były miłe, kochanie, skarbie, cukiereczku.  Brandon zazwyczaj nazywał mnie tylko kochanie, to było fajne, ale wolałam bardziej słodkie przezwiska, honey, angel, gorgeous* "skarnie?" *westchnięcie* ...on był taki cudowny. Spojrzałam na niego, wyrwana z moich myśli.

"Tak Harry?" patrzył prosto w moje oczy, martwił się.
"Kiedy ostatni raz miałaś....okres?" Moje oczy natychmiast stały się szersze. Czy on naprawdę przed chwilą zadał mi to pytanie? Wyglądał na zaniepokojonego...czy sugerował, że mogę być w ..."Tak tylko pytam, ponieważ to mogą być poranne nudności...znaczy jest północ..więc się liczy, prawda?"

"Harry, to nie może być ..to. Ja nie mogę być.. w tym."

"Skąd możesz mieć pewność?" zapytał dosadnie. "Znaczy, może ty i Brandon nie używaliście.."

"Harry!To nie może być...ponieważ ja i Brandon nie....od kiedy przyjechaliśmy do Londynu. Harry patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami. Jego oczy skanowały moje ciało od góry do dołu, sprawiając, że byłam jeszcze bardziej zawstydzona niż wcześniej. "I swoje kobiece dni miałam dwa razy w ciągu dwóch miesięcy naszego pobytu."

"Mówisz mi, że wy nie...przez dwa i pół miesiąca?!" prawie krzyczał przez zaskoczenie. Moje policzki przybrały kolor szkarłatu. To było takie żenujące.

"jest ciągle zajęty pracą, a jak wraca do domy, jest zmęczony..." wyszeptałam, patrząc na moje bose stopy. To była bardzo osobista informacja. Moja twarz była gorąca od krwi, która 'pędziła' w tym kierunku. Mogłam poczuć, że Harry podszedł bliżej mnie. Uniosłam swoją głowę, a by zobaczyć co robi. Patrzyłam na niego z dołu, a on na mnie z góry. Nasze twarze dzieliły centymetry.

"Harry, nie powinieneś być tak blisko mnie." ostrzegłam go. Zachichotał.

"Dlaczego?...boisz się, że twojemu chłopakowi się to nie spodoba?" uśmiechnął się szeroko.

"To też...ale jeszcze dlatego, że przed chwilą wyrzuciłam z siebie wszystkie dzisiejsze posiłki" powiedziałam odsuwając się. Mogło mi się zdarzyć w każdym momencie... nie zrozumiał jeszcze? Mój brzuch znowu zaczął boleć. Zajęczałam z bólu.

"Gdzie trzymasz lekarstwa?" zapytał się, kładąc delikatnie rękę na moim brzuchu.

"Szafka z lustrem w łazience." wskazałam w głąb korytarza. Harry pobiegł w tamtym kierunku. Mogłam słyszeć jak grzebie w szafce. Po kilku sekundach wrócił, trzymają tabletki Pepto. Pobiegł do kuchni i przyniósł mi szklankę wody. Wzięłam tabletki i wypiłam wodę. Mam nadzieję, że pomogą."Dziękuję" wyszeptałam.

Usiadł obok mnie głaszcząc mnie po plecach. Przez chwile panowała cisza. Jedyne słyszalne odgłosy, dochodziły od mojego psa. Charlie chrapał podczas snu. Po chwili Harry postanowił przerwać ciszę zaczynając nasz ostatni temat..moje życie seksualne.

"Więc dwa i pół miesiąca?" zapytał patrząc na ogień w kominku.

"Harry, to nie jest taka ważna sprawa" powiedziałam . Zaczynałam być bardzo śpiąca. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. 1:15. nic dziwnego.

"To jest ważne skarbie" powiedziałam, odwracając się w moją stronę. Siedzieliśmy na dużej kanapie w salonie. Moje kolana były przy mojej klatce. To sprawiło, że ból odszedł na chwilę. Mój koc otulał mnie ciasno. Harry siedział obok mnie. Jego ręka leżała na jaśku za mną.

"Czemu?" spytałam...otulając się kocem jeszcze bardziej. Harry pochylił się. Nasze twarzy znowu dzieliły centymetry. Jego oddech owiał moje policzki. Mogłam poczuć jego wodę kolońską, przez co w moim brzuchu zaczęło latać stado motyli. Czemu był tak blisko?

"Gdybyś była moja, sprawiłbym żebyś czuła się bardziej pożądana w jedną noc niż przez ten cały czas kiedy byliście razem"

"To wszystko? jedna noc? I po wszystkim już byś mnie nie chciał? Tylko jedna noc ze mną?" mówiłam patrząc na jego oczy i usta i znowu na oczy. Uśmiechnął się głupkowato i pokręcił głową.

Z każdą sekundą robiłam się bardziej śpiąca. Harry kręcił głową i patrzył się na kominek. Nagle złapał moja rękę.

"W takim razie jak długo? wyszeptałam, moje oczy zaczęły się powoli zamykać. Ledwo go słyszałam. Usłyszałam jego odpowiedź i zasnęłam.

"na cała wieczność..."

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*postanowiłam nie tłumaczyć tych nazwisk, bo po polsku nie brzmią tak słodko jak po angielsku.

1 komentarz:

  1. mamoooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo UMIERAM.
    omgggg, "na całą wieczność..." /\/\/\/\/\/\_________________/\___________________________________________ zgon.

    OdpowiedzUsuń

1 Komentarz = 1 uśmiech na twarzy tłumaczki :)