środa, 10 lipca 2013

Rozdział 7 - Lody, Piknik i Kumple

DZIĘKUJE BARDZO ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE. KOCHAM WAS :*



---Emily---

Dzisiaj jest piątek, i co jest najbardziej zaskakujące, Brandon wziął dzień wolnego od pracy. Chcieliśmy gdzieś wyjść i spędzić ten dzień razem. Nie robiliśmy tego bardzo długo, więc byłam strasznie zadowolona. Na dworze było trochę chłodno, jednak w sam raz na spacer. Chodziliśmy po parku, niedaleko naszego mieszkania.

"Chcesz loda?" zapytał Brandon, ciągnąc mnie stronę sprzedawcy z lodami. Pokiwałam głową, prosząc o truskawkowe. Wiem, wiem .... wciąż było zimno, ale zawsze jest czas na lody.

"Dziękuje" powiedziałam cicho, gdy Brandon podał mi wafelek z lodem. Były pyszne, truskawkowe, moje ulubione. Patrzyłam na dzieciaki, które wszędzie biegały i na ich matki, które wymieniały się najświeższymi ploteczkami. Moja mam tak robiła..jestem pewna, że ciągle to robi. Powinnam do niej zadzwonić.

"Wszystko w porządku?" zapytał Brandon, łapiąc mnie za dłoń. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. Miał świeżo przycięte włosy, miał wyraźna linię szczęki. Był taki przystojny. Wyglądał na zmęczonego, po tych dwóch ciężki miesiącach. Byłam bardzo wdzięczna, że wziął ten dzień wolny i, żeby spędzić go ze mną. Takie momenty zdarzały się bardzo rzadko, ale kiedy już się przytrafiły, korzystałam z z nich najlepiej jak mogłam.

"Myślałam tylko o mojej mamie." oznajmiłam. Skinął głową, wiedział ile dla mnie znaczyła mama. Wiedział jak się czułam, opuszczając ich...ale to wszystko po to aby spełniać moje marzenia. Przyjechałam do Londony, ponieważ w Ameryce nic by mi się nie udało.

"Przepraszam...że to przeze mnie wyjechałaś" wyszeptał.

"Hej, hej...to nie przez ciebie, sama chętnie wyjechałam." Zakładam, że wy wszyscy teraz myślicie dlaczego on myśli, że to przez niego...taak...to przez niego.

***WSPOMNIENIA***

"Mamo, dostałam się do Yale!!!" krzyczałam skacząc przed moją mamą. To był mój ostatni rok, a to była dla mnie wielka szansa. Czekałam na ten moment od kiedy dowiedziałam się co to jest college.

"To strasznie duża szkoła córuś" mama powiedziała delikatnie.

"Duża i DROGA" mój tata wszedł do kuchni, gdzie ja i mama właśnie patrzyłyśmy na list o przyjęciu do szkoły.

"Wiem.." powiedziałam patrząc na podłogę.

"Kochanie, wiesz przecież, że nas nie stać na tą szkołę..." łzy zaczęły spływać mi po twarzy, wiem, że to może być samolubne..ale ja zasłużyłam na tą szkołę... miałam strasznie dobre oceny i tak ciężko pracowałam.

"Skarbie..." mama odwróciła się w stronę taty " trzeba znowu zapłacić za dom, a od kiedy nie zapłaciliśmy w zeszłym miesiącu, teraz trzeba zapłacić podwójnie."

Tata głośno westchnął, zakładając uniform na nocną zmianę. "Chyba po prostu wezmę kolejny kredyt" powiedział wychodząc.

***ciągle wspomnienia, ale już godzinę później***

Siedziałam w domu Brandona, szlochając. Wiedział jak bardzo chciałam pójść do collegu. Wiedział jak ważne jest to dla mnie. Wiedział także, jak i dlaczego moich rodziców nie stać na szkole. Kurde... ledwo nas było stać na kolacje na noc.

"Emily, tak mi przykro." powiedział obejmując mnie.

"Jest Ok.. nikt nie może teraz nic zrobić." odpowiedziałam przytulając go.

"Właściwie..."

*** KONIEC WSPOMNIEŃ***

Reszta dnia zleciało bardzo szybko. Zrobiliśmy sobie piknik w parku, zwiedziliśmy Londyn. Nawet poszliśmy do sklepu dla rowerów. Teraz pogoda w Londynie była dużo lepsza. Mogłam jeździć na rowerze zamiast autobusu.

Nie sprawdzałam swojego telefonu cały dzień. Pewnie nie chciałam aby ktoś lub coś nas rozpraszało. Postanowiłam, że go włączę i sprawdzeń czy ktoś do mnie dzwonił. Nic. Ale dostałam SMS. od niego.

OD:
Harry - Myślę o tobie xx

Było już późno. Dzień szybko zleciał. Wiadomość była wysłana około południa... a teraz było około 21. Właśnie miałam iść pod prysznic i szykować si do spania. Napisałam tylko krótką wiadomość.

DO:
Harry - Dobranoc kumplu x ( może to dziwnie brzmi, ale buddy to takie kumpel kolega :) )

---Harry---

OD:
Emily - Dobranoc kumplu x

Patrzyłem się na mój telefon i patrzyłem. Nie odpowiadała cały dzień, a kiedy już odpowiedziała.. napisały tylko'Dobranoc kumplu x'??? To nigdy wcześniej się nie wydarzyło. Zazwyczaj dziewczyny pisały DO MNIE , a ja ignorowałem JE. Ale teraz,, role się od wróciły.... i do jest do dupy.

Albo ta dziewczyna grała ciężko dostępna i chciała mnie ... albo może, Harry Styles był tylko w strefie przyjaźni.

Albo kosmici przejęli władzę nad światem.. tak ostatnie jest najlepsze...

1 komentarz:

  1. trolololo sialalala Brandom swoim tymczasowym dobrym zachowanie i tak nie dobije Hazzy :D

    OdpowiedzUsuń

1 Komentarz = 1 uśmiech na twarzy tłumaczki :)