sobota, 20 lipca 2013

Rozdział 23 - Pobudka

---Harry---

-Obudź się, śpiąca główko.- głosik zachichotał mi do ucha. ktoś wskoczył na mnie, kiedy spałem w wygodnym łóżku.

-Emily?- powiedziałem zaspany.  Brunetka na przeciwko mnie wydawała się rozmazana, były ich dwie na początek. Mój wzrok był straszny zaraz po obudzeniu. Potarłem i oczy i potrząsnąłem głową aby przywrócić normalna wizję.

-Emily? Nie to ja Hanna, pamiętasz?- brunetka z zeszłej nocy właśnie stała przede mną. Miała na sobie moją białą koszulkę, TYLKO moją koszulkę. Podała mi butelkę wody i 2 aspiryny. Czułem w głowie łomotanie. Naprawdę następnym razem muszę przystopować.

-Co się wydarzyło?- zapytałem, siadając na łóżku, pijąc wodę. Spojrzałem na nią i zobaczyłem, że miała na sobie więcej niż ja. Przykryłem się prześcieradłem ze zmieszaniem.

-Wow, myślałam, że po naszej zabawie zeszłej nocy będziesz coś pamiętać ...-  dźgnęła mnie w klatkę figlarnie.

-Czy my....?- powoli pokiwała głową i przygryzła wargę. Była atrakcyjna...bardzo atrakcyjna. jej ciemne włosy miały gdzie nie gdzie złote pasemka. Miała pełne, pulchne usta, być może od wczorajszych ostrych pocałunków. Nie miała prawie w ogóle makijażu. Ale ciągle była piękna.

-Chodź już, zrobiłam śniadanie. - Moje oczy stały się szersze na jej słowa. Zrobiła MI śniadanie? Żadna dziewczyna nie ugotowała mi śniadania, no może po za ....potrząsnąłem głową na te myśl. Nie mogłem o tym myśleć. Musiałem iść na przód.

-Zaraz przyjdę-wybełkotałem. Usłyszała to i zachichotała.

-Po prostu tu przyjdź i tak już wszystko widziałam.- mrugnęła do mnie, odwróciła sie i poszła do kuchni. Była figlarna.

---Emily---

Obudziło mnie chrapanie Charliego. W mojej głowie pulsował ból. Jak dużo wypiłam zeszłej nocy? Usiadłam na łóżku i odwróciłam się do Brandona.Tylko, że go tam nie było. Ugh! Normalne. Wyczołgałam się z łózka. Miałam na sobie spodnie od piżamy i stary top. Spojrzałam w lustro mojej toaletki. Śmierć..wyglądałam jak śmierć.

-Fuu!-powiedział sama do siebie-Potrzebuję prysznica.

Weszłam pod prysznic i odkręciłam gorąco wodę, pozwalając jej spływać po  moim ciele. Po mojej głowie chodziły wspomnienia z zeszłej nocy. Klub, Isabel, Brandon błądzący po moim ciele, Harry z brunetką, scenka w łazience, sprawienie zazdrości u Harry'ego, sposób w jaki on chciał wzbudzić we mnie zazdrość...ale na końcu to i tak ja byłam zazdrosna. Opuścił klub z ta dziewczyna i poszedł z nią do hoteli robić kto wie jakie rzeczy..ale ja wiedziałam co będą robić.

Wytarłam ciało i poszłam do szafy aby wybrać jakieś czyste ciuchy. Przy lustrz była karteczka. Musiałam jej nie zauważyć kiedy się obudziłam. Była od Brandona. Wyjęłam ja i przeczytałam.

Em,
Musiałem bardzo szybko jechać do biura, nie wrócę przed lunchem. Zrobisz mi obiad?
Dzięki,
B
.

Nie jestem Isabel, Brandon. Nie nazywam cię B....Był jakiś inny. Były czasy kiedy to on robił mi śniadania, mówił, że jestem piękna, całował w czoło, przytulał kiedy spałam. To było na początku naszej przeprowadzki....teraz...nie było już tak pięknie, dla niego byłam zwykłą Em.

Szybko założyłam jakieś obcisłe jeansy, luźny różowy sweter i balerinki. Musiałam iść na spacer. Musiałam pomyśleć.

Poszłam do najbliższego Starbucksa. Nie byłam wielką fanką kawy, ale potrzebowałam czegoś na pozbycie się tego kaca.  Po około 5 minutach dotarłam pod drzwi. Nie było dużego tłumu. Zamówiłam kawę, usiadłam przy stoliku i wyjęłam książkę. Zaczęłam czytać.

Po chwili dziewczyna zawołała moje imię.

-Tutaj!- Podeszłam do niej i wzięłam swój kubek. Była ciepła pod moim uściskiem. Wzięłam łyk. Mocny aromat doleciał do mojego nosa, a gorąca ciecz rozeszła się po moim gardle. Usiadłam do swojego stolika.

Gdy siadałam, poczułam czyjś wzrok na sobie. Rozejrzałam eis, nie widziałam nikogo znajomego. Siedziała pani, ale była za bardzo zapatrzona w ekran laptopa aby zwracać na kogoś uwagę. Ludzie za ladą plotkowali ze sobą, bo nikogo nie było. Dziewczyna na około w moim wieku patrzyła się w okno i piła herbatę. I właśnie wtedy mój wzrok wylądował na jakimś gościu. Miał na sobie granatowa bluzę z kapturem i okulary przeciwsłoneczne. Doskonale wiedziałem kto to jest. Musiał przestać używać tego przebrania, bo od razu można było się domyślić kim kim jest.Podeszłam do niego. Patrzył na mnie cały czas kiedy do niego szłam. Posłał mi nieśmiały uśmiech.
'Co on może chcieć?' pomyślałam .Usiadłam na krześle obok niego. Uśmiechnął się i lekko pomachał. odmachałam. Miałam nadzieję, że to nie było zbyt krępujące.

-Dzień dobry Louis-uśmiechnęłam się delikatnie


3 komentarze:

  1. Uuuu teraz bedzie sie dzialo :D @Real_Adrianna xx.

    OdpowiedzUsuń
  2. omg omg omg omg, czemu oni się tak ranią, nie rozumiem :( czekam na następny, jesteś kochana-wiadomka ! :D :*

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam nn <3 @stayxstrongx33

    OdpowiedzUsuń

1 Komentarz = 1 uśmiech na twarzy tłumaczki :)