---Emily---
Następnego dnia obudziłam się na ziemi, w tym samym miejscy gdzie wczoraj płakała i waliłam w podłogę. Straciłam swojego najlepszego przyjaciela....straciłam Harry'ego. Nigdy wcześniej nie widziałam takiego wyrazu twarzy u nikogo. Spojrzałam na dół, zobaczył Charliego zwijającego się w kłębek. Pogłaskałam go i westchnęłam.
-Pewnie, już nigdy nie zobaczymy Lucy..przepraszam, kumplu- spojrzałam na zegar, była szósta rano. Jęknęłam z bólu głowy, który dostałam po tych wczorajszych krzykach i wrzaskach. Mogłam poczuć jak bardzo mam zapuchnięte oczy. Podniosłam się i wzięłam swój telefon. Miałam wiadomość. Od Harry'ego? Niech to będzie Harry, proszę. Spojrzałam na wyświetlacz.Nie..to był Brandon.
OD: Brandon - hej, odbierz mnie o 9.
Żadnego kochanie czy skarbie, żadnego tęsknie....nic. Nie było tam żadnych uczuć. Zwykłe 'odbierz mnie o 9' Poszłam do łazienki. Wyglądałam jak jeden wilki bałagan. Moje oczy były podkrążone i czerwone. Naprawdę muszę nałożyć dużo makijażu.
Wzięłam szybki prysznic. Ukoił mój ból. Fizycznie i emocjonalnie. Wyszłam spod prysznica, w lustrze zobaczyłam swoja zmęczona twarz. Miałam już trochę mniej podkrążone oczy. Dzięki Bogu. Jak miałabym wytłumaczyć czerwone oczy Brandonowi? 'Oh Harry i ja mieliśmy kłótnię, po tym jak powiedziałam mu, że pomimo zaadoptowania psa i prawie po pocałowaniu się, nie zostawię cię' to brzmiało jak jeden wielki kłopot. Szybko się ubrałam, Założyłam jakieś jeansy i conversy. Niebieski sweter zakrywał górną część mojego ciała. Po nałożeniu makijaży wyglądałam na mniej zestresowaną. W środku, byłam wielkim bałaganem.
Spojrzałam na zegar. Musiałam jakoś zabić dwie godziny.
Jest ósma. Jadę na lotnisko. Spojrzałam na telefon, może napisał Harry. Nie napisał. Pamiętałam cały wczorajsze zajście. Prawie się pocałowaliśmy, powiedziałam, że nie mogę upuścić Brandona. Potem to wszystko spadło. Pamiętam jak mu powiedziałam, żeby się do mnie nie odzywał. Jestem taką idiotką..
---Harry---
Słońce padało na moja twarz . Zazwyczaj zasłaniam zasłony, ale wczoraj chyba zostawiłem je otwarte. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że zasłony leża na ziemi. To dziwne. usiadłem na łóżku i rozejrzałem się po pokoju....albo co jest używane za mój pokój. Wszędzie na około był bałagan. Podłoga była zawalona książkami, rzeczami do włosów, ubraniami i innymi rzeczami. Co do cholery się tu stało? Musze znaleźć Louisa.
Wychodząc z pokoju zobaczyłem Louisa siedzącego przy stole. Rekami zakrywał twarz, a łokcie miał na stole. Wyglądał na zestresowanego. Po prosty tam siedział, pewnie myślał.
-Co do cholery się stało? - mój głos sprawił, że podskoczył.
-Jezu! Nie rób tak więcej.- powiedział trzymając się za serce. Usiadłem na krześle obok niego. Wziąłem szklankę z sokiem, która stała na stole i upiłem łyk. -Hej, sam sobie nalej.- powiedział zabierając szklankę.
-Sorry, więc co się stało? Mój pokój wygląda jakby tornado przez niego przeszło.- powiedziałem zasmucony. Coś przegapiłem?
-Harry, zeszłej nocy wróciłeś do domu, pijany i wściekły- jego słowa bardzo mnie zszokowały. Byłem az tak pijany, że nic nie pamiętam?
-Czemu?- spojrzałem na niego. Powoli wzruszył ramiona.
-Coś o Emily.- i wtedy się ocknąłem. Pokłóciliśmy się. Ostra wymiana słów, bolących słów. Chyba już nic teraz tego nie naprawi.
***WSPOMNIENIA***
-Cz..czemu ten ggggłupi klucz nie ppasuje?-zabełkotałem. Wszystko było podwójne i rozmazane. Po wywaleniu Emily z samochodu, zostawiłem Lucy w domu i przesiedziałem cały dzień w barze. Była tylko jedna rzecz w której mogłem utopić wszelkie smutki.
W końcu otworzyłem drzwi, Louis wszedł do salonu. Zobaczył w jakim jestem stanie. Podbiegł do mnie. Bujałem się w różne strony. Pomógł mi usiąść na kanapie. Osunąłem sie na poduszki. Louis pobiegł po wodę. Podał mi ją i zapytał.
-Co dzisiaj robiliście z Emily?- zachichotał. Dźwięk jej imienia wkurzył mnie. Mój oddech przyspieszył,a serce zaczęło szybciej bić.
-Pieprzyć Emily!- wstałem i rzuciłem szklankę z wodą. Usłyszałem dźwięk rozbijającego się szkła o bliska ścianę. -Ona jest ślepa!
-Whoa! Harry uspokój się. Co się stało?- zapytał Louis. Machał rękami w powietrzu na znak, że mi nic nie zrobi.
-Ona wybrała JEGO Louis! Powiedziała, że nie może TEGO robić.- powiedziałem, myśląc o naszym małym sekrecie. -Ona go nie opuści!.
-Harry, po prostu pozwól jej odejść. - wyglądał na zmartwionego. To mnie jeszcze bardziej wkurzyło.Po prostu odpuścić? Pozwolić jej odejść?
-Pieprz się! Wszyscy się pieprzcie!- wybuchłem i poszedłem do swojego pokoju. Krew gotowała się w moim ciele. Nie mogłem się uspokoić.
Wywaliłem wszystko z garderoby, porozwalałem wszystko co było w pokoju.
-Pierdolony idiota! Nie mogę uwierzyć w to całe gówno!- chwyciłem za zasłonę i pociągnąłem w dół. Wyrzuciłem ja na środek pokoju.
-Harry! otwórz drzwi!- słyszałem Louisa walącego w drzwi. Były zamknięte, nic by nie pomogło. Rzucałem butami, poduszkami wszystkim co było pod ręką. Byłem zły, wkurzony, wściekły, ale najbardziej....byłem zraniony.
***KONIEC WSPOMNIEŃ***
-Przepraszam Louis- przeprosiłem go zasłaniając twarz rękoma. Było mi wstyd. Nie mogłem uwierzyć, że tak się odzywałem do mojego najlepszego przyjaciela.
-Jest ok, nie przejmuj się.- powiedział, klepiąc mnie po plecach.
-Wszystko posprzątam, obiecuję.- uśmiechnął się sympatycznie.
-Pomogę ci stary, nie martw się.
-Muszę znaleźć jakiś sposób aby to naprawić.- Musiałem....
---Emily---
Byłam na lotnisku, przy terminalu, czekałam na Brandona. Było słonecznie, więc okulary słoneczne zakrywały mi oczy i nie wyglądałam tak podejrzliwie. Moje oczy były ciągle lekko czerwone i napuchnięte, ale nie było tak źle jak rano.
-Przychodź już Brandon- mówiłam do siebie, rozejrzałam się aby go gdzieś znaleźć. -Gdzie jesteś?- Czekałam następne 30 minut. Po chwili go zobaczyłam. Mój wielkie uśmiech, szybko opadł. Nie był sam.
obok niego szła jakaś napompowana lala.
Na głowie miała blond włosy, równiutkie loczki kręciły się do połowy twarzy. Niebieskie oczy, błyszczały kiedy się śmiała. Czerwone usta, pulchne od jakiegoś kosmetyku. Jej ciało...taa...nigdy nie będę mieć takiego jak ona. Jej cycki musiały kosztować fortunę.Jej nogi wyglądały jakby ciągle biegała w maratonach. Wyglądała jak Barbie. Jej szpilki można było słyszeć bo całym terminalu. Kto to był?
-Hej Kochanie.- Brandon przytulił mnie i dał buziaka w policzek. Obrócił się do blondynki i przedstawił nas sobie.-To jest Isabel jedna z moich współpracowniczek. Pracowaliśmy nad jednym projektem w Japonii.
-Cześć kochanie, miło cię poznać.- przywitała się i potrząsnęła moją rękę. Uśmiechnęłam się lekko i również podałam jej dłoń. Czemu nagle poczułam się taka nieatrakcyjna?- Ja już będę szła, mój mąż czeka z drugiej strony. Moje dzieci są bardzo podekscytowane, że mama znowu będzie w domu.- zachichotała i pożegnała się. Przez krótką chwilę słyszalny był stukot jej szpilek. Zaraz potem zniknęła w tłumie.
-Więęęc- odwróciłam się do Brandona.-Musiałeś być bardzo zajęty, huh?
-Taa, prawie w ogóle nie spałem. Teraz projekt jest skończony a ja mam dzień lub dwa wolnego. Chodźmy do domu. Umieram z głodu.- złapał mnie za rękę. Wyszliśmy z lotniska i poszliśmy do samochodu. -Więc co robiłaś przez cały tydzień?- zapytał, rozluźniając nasz uścisk.
-Oh, no wiesz..szkoła, praca, codzienna rutyna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Krótkie informacje :)
+ kdhksjdhkjsa 300 wyświetleń w jeden dzień? wow :o
++Jutro moi rodzice wychodzą więc będę miała więcej czasu na tłumaczenie. Czyli jutro może pojawić się więcej niż jeden rozdział :)
+++Za tydzień jade na wakacje na całe dwa tygodnie, więc blog przez ten czas będzie zawieszony (od 28.07 do 13/14.08) . Ale jak tylko napisze rozdział do razu powiadomię na tt :)
++++ Dziękuję za wszystkie komentarze <3
tłumacz szybko proszę <333
OdpowiedzUsuńzajebisty. <3 niech ona zerwie z tym Brandonem i będzie z Harrym. ♥
OdpowiedzUsuńjuż się nie mogę doczekać następnego rozdziału. <3 @stayxstrongx33
Omg *.* Next rozdział proszę xD
OdpowiedzUsuńprzeczytałam cały ten blog w 2 godziny*.* czekam na następny :) :3
OdpowiedzUsuńBUM, BUM, TSSSSSSSSSSSS... nie miałabym nic przeciwko, gdyby Brandon miał romans z tą lalą :D (jestę złą, wim)
OdpowiedzUsuńwięcej niż jeden rozdział? sxdfgtyhujikolk. omg, fangirling :D
wooow, co za rozdział..jejciu, niech ona go w końcu rzuci haha xd kochana jesteś ! :*
OdpowiedzUsuń