---Emily---
Harry patrzył się na mnie ze swoim wielkim uśmiechem od dłuższego czasu. Pstryknęłam palcami przed nim próbując przywrócić go do świata żywych.
"Okej?" zachichotałam. Odchrząknął i spojrzał na mnie.
"Tak, czuje się świetnie." jego głos był wyższego stopnia od podniecenia. Spojrzałam na niego zmieszana i zaczęłam chichotać.
"Spotkamy się później" mój uśmiech był jeszcze szerszy. Jednak jego uśmiech zniknął. Opuścił głowę i patrzył na ziemie. Zrobiłam coś złego? "Co jest?" spytałam, pochyliłam trochę głowę więc mogłam spojrzeć w jego oczy.
"Nic." wyszeptał. Nie rozmawiałam z Harrym od dnia kiedy tak bardzo padało. Naprawdę brakowało mi przyjaciół wokoło. Wiedziałam, że Brandon nie chce abym się z nim spotykała, ale ..Brandona tu nie było...więc czego oczy widzą temu sercu nie żal, prawda? To tylko obiad z przyjacielem.
"Hej Harry?" spojrzał na mnie, jego zielone oczy były przepiękne, miały idealna barwę, mogłam się w nich zgubić...potrząsnęłam moją głową, kurde, ja naprawdę MOGŁAM się w nich zgubić. Kontynuowałam. " właśnie kupiłam trochę produktów, i jestem w dobrym nastroju na zrobienie kurczaka...chciałbyś dołączyć?" powiedziałam, pokazując na dopiero co kupione rzeczy. Jego uśmiech od razu stał się szerszy. Jego uśmiech jest strasznie zaraźliwy, ponieważ ja też zaczęłam się szeroko uśmiechać.
"Z wielką chęcią kochanie" powiedział puszczając do mnie oczko. czy jest coś złego w tym, że pozwalam mu mówić do mnie 'kochanie'? Bo ja nic do tego nie mam.
Harry szedł tuz obok mnie. Asystował mi razem z moimi zakupami, przegadaliśmy cała drogę do mieszkania. Przez cały czas miałam wrażanie, że Harry 'skanuje' moje ciało od góry do dołu. Kiedy spojrzałam w jego stronę, natychmiastowo odwrócił głowę w innym kierunku. Ciągle się na mnie patrzył. Nie mogłam nic zrobić tylko zarumienić się.
Upiekłam kurczaka i ugotowałam ryż. Wyszedł przepyszny, o ile można tak powiedzieć. Harry był cicho kiedy jadł, tylko od czasu do czasu powiedział 'mmmm' czy 'yummy'. Brałam to za dobry znak. Rozmawialiśmy również o tym co robiliśmy od czasu naszego ostatnio spotkania. Za każdym razem kiedy wymawiałam 'Brandon' Harry milkł i patrzył na swój talerz. Po kilku razach postanowiłam, że lepiej będzie jak przestane o nim mówić.
Po obiedzie było ciągle wcześnie. Nie chciałam zostać sama . Zapytałam Harry'ego czy nie chciałby zostać ze mną trochę dłużej. Ochoczo przystał na moja propozycję.
Zamierzaliśmy obejrzeć jakieś filmy. Postanowiłam przebrać się w pidżamę, żeby czuć się bardziej komfortowo. Wytłumaczyłam się i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam jakieś spodnie od pidżamy i zwykły top. Zdjęłam bluzkę, którą miałam na sobie. Byłam tylko w swoim staniku, kiedy zaczęłam ściągać jeansy. Wyszłam z nich.
Nagle poczułam jak czyjeś ramiona owijają się wokół mojej talii. Harry po cichu zakradł się kiedy ja byłam za bardzo zajęta rozbieraniem się. Jego ręce trzymały mnie w miejscu, kiedy on zaczął roić szlak pocałunkami po mojej szyi. Nie chciałam się obrócić. Byłam za bardzo zszokowana i....zawstydzona.
"Emily" cicho jęknął do mojego ucha. Zamknęłam ciasno moje oczy. Nie byłam przestraszona...jak'ratunku!gwałcą!' nie to nie był tego typu problem. ...byłam przestraszona co mógłby zobaczyć.
Jego ręce powędrowały trochę niżej, w kierunku biustonosza. Kiedy dotknął stanika, zatrzymał się. Cholera.
Odwrócił mnie do siebie, spojrzał na mnie i otworzył szerzej oczy. Jego wzrok był na mojej bliźnie pod moja lewą piersią.
"Emily?" Patrzył na mnie ze zmieszana twarzą. Łzy wypełniły moje oczy. Byłam tam ja, w biustonoszu i majtkach, płacząca przed Harry'm Stylesem. "Co ci się stało?" zapytał się, pieszcząc moja twarz kciukiem.
"To było dawno temu Harry." powiedziałam spuszczając wzrok "Miałam wypadek"
"Co się stało?" zapytał ponownie, podnosząc koc i okrywając nim mnie.
***WSPOMNIENIA***
"Stephanie! Jedziesz za szybko!!! Już nie chce!!! krzyczałam najgłośniej jak potrafiłam. Moje ręce były ciasno zaciśnięte na siedzeniu.
"Chcesz jechać szybciej?" docisnęła pedał gazu, światła z budynków stawały się coraz bardziej rozmazane.
Zabrałyśmy nowego, czerwonego mustanga jej taty na przejażdżkę. Problem był w tym, że on o tym nie wiedział. To była taka spontaniczna decyzja. Powiedziałam jej, że to nie jest dobry pomysł, ale moja przyjaciółka była taka przekonująca.
Stephanie jechała drogą znacznie przekraczała prędkość. Nie obchodziło ja to, ona po prostu się cieszyła i miała tak zwany 'fun'. Tak bardzo jej się podobało, że nie zauważyła vana po tym jak przejechała znak stop.
Jedną z ostatnich rzeczy jaką pamiętam był tylko huk po tym jak walnęłyśmy w vana. Robiło mi się ciemno przed oczami i znowu wracała i znowu ciemno i znowu wracałam. W miejscu pod moimi piersiami czułam straszny ból. Nie mogłam krzyczeć, szok sparaliżował moje ciało. Spojrzałam na Stephanie. Kierownica był przysunięta do niej, przyciskając ja do siedzenia. Szamotała się, złapała moją rękę. Łzy zaczęły spływać po mojej twarzy.
"Prz-prz-przepra-szam" zdołała powiedzieć dławiąc się.Zaraz po tym , zemdlałam.
Następnie jak się obudziłam, leżałam w szpitalu. Moi rodzice stali obok łóżka. Zaraz po obudzeniu się dostałam buziaki w czoło. Na ich policzkach można było wyczuć zaschnięte łzy od godzin płaczu.
"S-Ste-Stephanie." spytałam o moja najlepsza przyjaciółkę.
"Emily słoneczko, Stephanie...ona tego nie przeżyła." moja mama płakała. Zaczęłam płakać histerycznie na tą wiadomość.
Moja klatka bolała. Spojrzałam na swoje ciało. Miejsce pod moimi piersiami było zabandażowane. Przejechałam delikatnie palcami po bandażu i spojrzałam na rodziców.}
"Kochanie, kiedy uderzyłyście w vana szybka się rozbiła. Wielkie kawałki szkła latały wokół ciebie i zraniły cię. Trochę cie 'pokroiły' ( nie wiem jak do przetłumaczyć). Dziękujmy Bogu, że ominęły najważniejsze narządy. " Rozkleiła się.
To wszystko..moja przyjaciółka nie żyła...ja żyłam.. zostały mi tylko straszne wspomnienia.
***KONIEC WSPOMNIEŃ***
Po wytłumaczeniu wszystkiego, Harry otuliłam mnie mocniej i zaczął głaskać po plecach.
"To nie twoja wina, Emily." zapewnił mnie.
"To był głupi błąd Harry." odparłam. "gdybym tylko mogła cofnąć czas i nas ostrzec... powinnam powiedzieć NIE!."
"Emily!" złapał moja twarz w swoje duże ręce. "Uspokój się kochanie, proszę." Nie słuchałam. Ciągle płakałam, dopóki Harry nie zrobił czegoś niespodziewanego. Szubko pochylił się nade mną i złożył pocałunek na moich ustach. Jego usta są takie miękkie. W mojej głowie wybuchały tysiące fajerwerków. Niebieskie, czerwone, zielone, pomarańczowe, w mojej głowie miały miejsce wszystkie rodzaje wybuchów podczas gdy nasze usta były złączone .
Kiedy się odsunął, ciągle patrzył się na mnie. Obserwował mój wyraz twarzy, żeby zobaczyć czy mi się podobało czy nie. Moje oczy były szeroko otwarte, ponieważ byłam strasznie zszokowana.
"Emily..chciałbym, żebyś wiedziała, że j-ja..."
*dzwonek*dzwonek*dzwonek*
Odwróciłam się i zobaczyłam, że mój telefon zaczął migać. na wyświetlaczy pokazał się numer Brandona z jego zdjęciem.
"Drań..." usłyszałam cichy szept Harry'ego, który wstał i poszedł do kuchni.
To źle, że nie chciałam odebrać?
"To źle, że nie chciałam odebrać?"
OdpowiedzUsuńhmmm, niech pomyślę. NIE, NIE TO WSPANIALE.
kjhgfdfghujiko TEN POCAŁUNEK, ŻEBY TYLKO MOGŁA MYŚLEĆ O CZYMŚ INNYM TYLKO NIE O TYM WYPADKU lkjhgfhj
biedna Emily, nie dość, że była dosłownie biedna w domu, to jeszcze na jej oczach praktycznie zmarła przyjaciółka...
wow