niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 24 - Starbucks, prysznic i spaghetti

---Emily---

-Dzień dobry Louis- powiedziałam. Spojrzał na mnie winny, wiedział, że złapałam go na gorącym uczynku. -Śledzisz mnie?- zapytałam żartobliwie. Zaśmiał się łagodnie, ale odwrócił twarz by uniknąć kontaktu wzrokowego. Nie miałam pojęcia o co się martwi, przecież i tak nie widziałam jego oczu.

-Umm, masz mnie.- powiedział, podnosząc ręce w geście poddania. Zachichotałam i wzięłam następny łyk mojej kawy. -Zobaczyłem jak spacerowałaś i postanowiłem, że porozmawiam z tobą, w cztery oczy. Zamiast ciągłego śledzenia.

-Czemu miałbyś mnie śledzić?- spojrzałam na niego podejrzliwie? Ześlizgnął się jeszcze niżej na swoim krześle. Westchnął głośno i spojrzał na okno. Coś go dręczyło. -Co się dzieję ?

-Harry, nie jest sobą ostatnio. Em, on albo siedzi w brach i pije albo zamyka się w pokoju i płacze i ja..

-On płacze?-zapytałam cicho. Skinął głową. Martwił się. -Czemu? Przecież dał mi do zrozumienia, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego, Louis.

-O to chodzi Emily, jest właśnie na odwrót. Chce być przy tobie, ciągle. Tęskni za tobą. Powiedział. Przysunął się do stołu i swoją rękę połozy na mojej. Spojrzał w moje oczy i kontynuował. -Jesteś jedyną, którą on chce.

-To oczywiste, że ciebie wczoraj nie było.- wyrwało mi się.

-Co masz na myśli?

-Wczoraj ja i Brandon poszliśmy do klubu i był tam Harry z pewną dziewczyna, którą później zabrał do hotelu. -Louis spojrzał na stół zawstydzony. Wiedział o czym mówię. Pewnie często tak robił. Potrząsnęłam głową. Zabrałam swoją rękę i wstałam.-Spotkamy się później Louis. Może ja, ty i reszta chłopaków, którzy chcą ze mną rozmawiać, wyjdziemy gdzieś? -Jego uśmiech rozpromienił się.

-JUTRO!- krzyknął swoim słynnym głosikiem. -Mamy jutro koncert! Możesz przyjść i spotkać się z nami. Wpiszę cię na listę.

-Nie sądzę, że to byłby dobry pomysł, byłoby zbyt niezręcznie. Zabrałam swoją torebkę i przewiesiłam przez ramię.

-Możesz się spotkać ze mną i z resztą chłopców i jeszcze będzie El. Będziesz mogła z nią pogadać. -Uśmiechnęłam się z podekscytowania. Pokiwałam głową na znak zgody, przytuliłam się i wyszłam.

---Harry---

Siedzę obok cudnej dziewczyny. Jej mokre włosy łaskoczą mnie.Właśnie wyszliśmy spod prysznica...tak MY. Hannah zrobiła mi śniadanie, jajka, naleśniki i bekon. Przepyszne!

Naprawdę mieliśmy dobre stosunki. Dużo się o niej dowiedziałem. Pracuję nad tym by zostać profesjonalną tancerką. Bierze lekcje w pobliskiej szkole tańca. Jest na ostatnim roku. Żeby zapłacić za szkołę, pracuje jako barmanka w klubie.

Po śniadaniu zaproponowałem wycieczkę po Londynie. Zaśmiała się kiedy jej to zaproponowałem, powiedziała, że mieszka całe życie w Londynie i  zna tutaj wszystko.

-Każdy dzień może być nową przygodą.- bardziej zaśmiała się na to. Postanowiłem, że pójdę pod prysznic i wtedy ona do mnie dołączyła.

Teraz jesteśmy już po prysznicu, śniadaniu, ubrani gotowi do drogi, siedzimy w samochodzie.

Chodźmy do parku, znam śliczne drzewo pod którym możemy usiąść i odpocząć.- mówiłem o tym samym drzewie, pod którym siedziałem z Emily, naszym drzewie. Tylko, że to już nie było 'nasze' drzewo, bo nie było już 'nas' już nigdy. Ona wybrała Brandona, a ja miałem Hannah. To był pierwszy krok aby zapomnieć o Emily. Włożyłem kluczyki do stacyjki i ruszyliśmy.

---Emily---

Kiedy wróciłam do domu, Brandona jeszcze nie było. Zacznę robić obiad. Po rozmowie z Louisem, nie poszłam prosto do domu. Pojechałam do centrum i kupiłam sobie całkiem ładny zestaw na jutro. Był całkiem sexy, o ile mogę tak powiedzieć. Byłam zmęczona. Brandon chciał obiad, zrobię mu spaghetti. Westchnęłam.

Gdy przyjechał Brandon obiad był gotowy. Siedział przy stole i czekał aż mu podam. Był przyklejony do swojego telefonu. Żadnego buziaka, żadnego cześć, żadnej reakcji. Zwykłe 'Już jestem'. Tak też cię kocham. Podałam mu talerz. Jedliśmy po cichu, jak zwykle.

-Muszę jutro pracować do późna.-powiedział z ustami pełnymi klusek. To mnie obrzydziło.

-W porządku, jutro idę na występ.- powiedziałam, nabierając klusek. Ten sos był pyszny. Odwaliłam kawał dobrej roboty.

-Czyj?- położył swój widelec na talerzu. Wytarł usta serwetką. Patrzył się na mnie. Bardziej GAPIŁ się. Po co to powiedziałam? Ugh, jestem idiotką. -Mam nadzieję, że nie tego Single Direction.

-To jest One Direction  i umm nie to nie jest ich show. To jest specjalny występ pod ziemią. - Proszę uwierz w to kłamstwo.

-Oh, ok. Nie wiedziałem, że słuchasz takiej muzyki. - przytaknęłam i uśmiechnęłam się. Uwierzył. Dzięki Bogu. Byłoby strasznie trudno to wytłumaczyć. -Myślałem, że będziesz chciała pójść na występ tego głupka, Henry'ego.

-To Harry...

-Nie ważne. - kontynuował jedzenie. Po chwili jego telefon zadzwonił. Pewnie dostał maila. Spojrzał na telefon, wstał i wstawił talerz do zlewu. Nie nie umył go. -Muszę iść bardzo szybko do pracy.

-Dopiero co wróciłeś -zajęczałam. Jak on może tak pracować?

-No wiem, ale wygląda na to, że jest problem w głownie serwerowni. Muszę iść cześć.- i już go nie było.

-Pewnie na noc będę tylko ja i Charlie.- Odwróciłam się i zobaczyłam jak Charlie zasypia na kanpie.

-Albo tylko ja ...


4 komentarze:

  1. Emily zerwij z tym Brandonem i bądź w końcu z Harrym! ♥ czekam nn. <3 @stayxstrongx33

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeny czemu Emily jest taka naiwna :O bierz sie za Hazze !!!
    @Real_ Adrianna xx.

    OdpowiedzUsuń
  3. uff, boli mnie to,że tak się oszukują :O mam nadzieje,że będą razem.. :D

    OdpowiedzUsuń

1 Komentarz = 1 uśmiech na twarzy tłumaczki :)