środa, 10 lipca 2013

Rozdział 8 - Rozlane Mleko

---Emily---

"Chciałabym abyś został." prosiłam, zdjęłam nogi z łózka. Brandon jechał do Japonii w sprawach biznesowych na tydzień. Tak wiem.. CAAAŁY tydzień, westchnęłam. " Albo w ostateczności mogę pojechać z tobą." dziecinnie wydęłam wargi.

"Wiem kochanie, ale to jest w sprawach biznesowych, jestem szczęściarzem , że zaproponowali mi ta pracę w pierwszym miejscu. Nie miał większego doświadczenia z collegem ... po prostu był dobry w komputerach. " Ale jeśli pojedziesz to i tak nie będę się z tobą widywał, prawdopodobnie będę wracał do domu na kilka godzin snu przez cały tydzień, będę czuł się lepiej jak zostaniesz tu w domu i będziesz bezpieczna." to nie jest mój dom.

Pocałowałam go na do widzenia i przytuliłam mocno, pożegnaliśmy się. "Zadzwoń do mnie kiedy wylądujesz." wyszeptałam mu do ucha.

"Ok, oh i nie rozwal samochodu"  zażartował, co za okrutny żart...Nie musiał przywoływać zapomnianych wspomnień.

"Jesteś cholernie zabawny" zrobiłam poważną twarz. " Idź, właśnie wezwali twój numer lotu, bądź ostrożny." zaraz po tym poszliśmy w dwie różne strony.

Do samochodu była krotka droga od terminalu. Weszłam do czarnego sportowego samochodu, czułam kierownice między moimi rękoma. Skóra była gładka. Odpaliłam silnik. Ryk silnika mnie trochę zaskoczył, ale wkrótce adrenalina opadła. Jechałam najszybciej jak mogłam , miałam opuszczone okna, a wiatr wiał mi we włosach. To uczucie było niesamowite. 'nie rozwal samochodu' słowa Brandona obijały mi się po głowie. Szybko zwolniłam, prawie się zatrzymując.

***WSPOMNIENIA***

"Stephanie! Jedziesz za szybko!!! Już nie chce !!" krzyczałam najgłośniej jak potrafiłam. Moje ręce były ciasno zaciśnięte na siedzeniu.

"Chcesz jechać szybciej?" docisnęła pedał gazu, światła z budynków stawały się rozmazane.

***KONIEC WSPOMNIEŃ ****

Łzy leciało po moich policzkach. Wycierałam je wierzchem mojej dłoni i powoli wracałam do domu ciągle patrząc na prędkościomierz. Kiedy już dojechałam, zaparkowałam samochód przed garażem...nie potrzebowałam już jeździć .

Weszłam do domu. Zauważyłam, że spiżarnia jest pusta. Nie nawiedziłam chudzić na zakupy, ale ze względu na pustki... musiałam iść .

Dzień wydawał się w miarę ciepły. Założyłam zwinięte caprisy ( nie wiem jak to sie nazywa xD ale to jest takie coś capris) i luźną turkusową bluzkę. Założyłam moje ulubione tomsy. Wyszłam z domu. Spojrzałam na samochód przy garażu., zatrzymałam się. Mogę się stąd przejść. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę marketu. Spacer będzie długi, jestem pewna. Muszę pomyśleć...o przeszłości...

---Harry---

Trzymałem kawy ze sturbcuks dla mnie i dla chłopaków. Mając tylko 2 uchwyty na kubki potrafiłem trzymać 5 rzeczy na raz. dzień był bardzo ładny, było ciepło. Przez moją głowę przelatywały dziwne rzeczy. Nadchodząca trasa, szalony wieczór wczoraj w barze ze mną i z chłopakami,  wiadomość...ona...prawie o tym zapomniałem kiedy wpadła na mnie dziewczyna upuszczając torby.

Jabłka rozsypały się po całej ziemi, chleb delikatnie upadł na ziemie, butelka mleka stłukła się , a mleko eis wszędzie rozlało i inne produkty rozsypały się.

"Czy ty ze mnie zartujesz?!" Krzyczała..patrząc na niebo. Podbiegłem do niej pomóc jej. "Dzięki.....Harry?!" To była Emily. Jej oczy był czerwone od..płaczu?

"Wszystko w porządku Em?" zapytałem. Może w końcu skończyła ze swoim chłopakiem. proszę, proszę, proszę.

"T-tak." zapewniła. Otarła łzy dłonią. "Jestem po prostu jestem bardzo zajęta...a teraz nie mam nic na talerzu. (jestem zajęta po angielsku można powiedzieć jako idiom i have a lot on my plate(dosłownie, mam dużo na moim talerzu, ) dlatego po angielsku to zdanie ma sens po polsku .. już nie ) powiedziała pokazując na rozsypane jedzenie. "Owoce i warzywa umyje, a po mleku zostały nici"

"Wszystko w porządku kochanie. Możemy..."

"Nie, nie jest w porządku. .marnowanie jedzenia do nie jest dobra rzecz." warknęła....płakała nad rozlanym mlekiem? " Przepraszam Harry, po prostu nie lubię marnować jedzenia....niektórzy ludzie nie dostają codziennie posiłków...nie lubię marnować jedzenia , po prostu." podniosła ostatnia rzecz.

"Czemu twój kochaś nie pomoże ci w zakupach.?" zapytałem. Zatrzymała się. Spojrzała w moje oczy.

"Jest w Japonii, pojechał do pracy na tydzień. Więc jestem tylko ja na całe 7 dni."

Będzie zabawnie...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ta daa jest już następny rozdział :) dwa w jeden dzień :)

3 komentarze:

  1. Bosko, bardzo sie ucieszyłam, ze dziś zastały mnie aż 2 rozdziały, oby tak dalej :3 Powodzenia przy dalszym pisaniu <3

    OdpowiedzUsuń
  2. 2 rozdziały? kjhgtfrdfgthyjui
    7 dni bez tego dupka? dfgtyuiuytfrdfrghjuk
    MATKOOOOO!

    OdpowiedzUsuń
  3. awwwwwwwwwwwwwwwww

    OdpowiedzUsuń

1 Komentarz = 1 uśmiech na twarzy tłumaczki :)