DZIĘKUJĘ ZA 1000 WYŚWIETLEŃ ♥
---Emily---
Po podpisaniu papierów adopcyjnych, pojechaliśmy wziąć Charliego z mojego domu. 'Naszego' nowego pieska nazwaliśmy Lucy, po tym jak dowiedzieliśmy się, że jest dziewczynką., żeby pasowało do tematyki Charliego Browna.
-Więc Charlie, to jest Lucy- Harry 'przedstawił' sobie psy.Zachichotałam na to jak głupi on był. -Ona jest twoją nową siostrą, ale na razie zostanie ze mną. -Podniósł wzrok na mnie. -Do kiedy ty i twoja mamusia nie zdecydujecie się przeprowadzić.- Moje oczy się rozszerzyły. On właśnie to powiedział...oh tak...on to powiedział.
-Harry ja..
-Wiem- wyszeptał patrząc na naszych pupili, a by uniknąć kontaktu wzrokowego ze mną. Był taki smutny, że nie mogłam być jego.
W kilka minut dotarliśmy do mieszkania Harry'ego i Louisa. Weszliśmy do środka. Psy zaczęły się bawić ze sobą, a ja i Harry zaczęliśmy oglądać filmy.
-Gdzie jest Louis?- spytałam siadając na kanapie.
-Wyszedł z El- skinęłam głową. Nie poznałam jej jeszcze, wszystko co o niej wiedziałam, to to że chodzi z Louisem.
-Nie powinni wrócić do wieczora.- stwierdził Harry. Skinęłam głową. Wróciliśmy do oglądania filmu.
-Aww, on ją kocha- zachichotałam, patrząc na Charliego, który przewracał Lucy. Ten widok był cudowny.
-Pewnie! Ona jest piękna, niezwykła..- odwróciłam się i zobaczyłam, że Harry patrzył się na mnie, kontynuował -Perfekcyjna- wyszeptał. Nie mogłam nic zrobić tylko zarumienić się. Spojrzałam w dół aby uniknąć kontaktu wzrokowego.
-Tak jak on.... - powiedziałam patrząc na moje ręce. Oboje rozmawialiśmy o psach, ale jestem pewna, że tymi słowami opisywaliśmy nas samych. Nie chciałam na niego patrzeć...złamałabym się.
Harry złapał ,nie delikatnie za brodę i podniósł moją głowę, tak abym patrzyła w jego oczy. Ale nie mogłam, skupiłam się na jego ustach. Przez uchylone usta, jego język ocierał się o wargę. Byłam pewna, że mógł usłyszeć moje bicie serca. Jego kciuk powędrował o kącika moich ust. Zauważyłam, że przygryzałam wargę. Jego szczęka była napięta. Zielone oczy były skupione na moich brązowych. Byłam pewna, że głęboko o czymś myślał. Podszedł bliżej. Teraz dzieliły nas tylko centymetry. Patrzył na mnie góry. Jego oddech delikatnie otulał moją twarz. Zapach mięty wypełnił powietrze. Mogłabym zostać w tym momencie na zawsze. Ale nie mogła...musiałam jutro odebrać mojego chłopaka z lotniska.
-Harry..powiedziałeś, że nie zrobisz.
-Dopóki mnie o to zapytasz.- dodał -A przez to spojrzenie, przez drganie twego ciała..wygląda tak..jakbyś mnie chciała.
-Harr...
-Powiedz to...- warknął uwodzicielsko. Nie mogłam się już powstrzymywać, adrenalina w moim ciele rosła zbyt szybko. -Powiedz, że mnie chcesz.
Szalałam w moim małym świecie. Moje ciało KRZYCZAŁO aby powiedzieć tak, ale mój umysł mnie odpychał. Prawa ręka Harry'ego leżała w dole moich pleców podczas gdy lewa obejmowała mój policzek. W żaden sposób nie mogłam się ruszyć.
-Harry to..
-Obydwoje wiemy, że chcesz powiedzieć tak. Po prostu to powiedz, a ja się tobą zaopiekuje- moje ciało topniało pd jego dotykiem. Chciałam go...wiedziałam to. Czy teraz moje serce może to powiedzieć? Czy moje serce może zostawić Brandona? -Możemy być razem dzień i noc, każdy pocałunek, każde przytulanie, każde spojrzenie..miało by tyle miłości...jeśli powiesz, że będziesz zawsze przy mnie.
To było to...powoli poddawałam się...zamierzałam to powiedzieć. Jego oddech przyspieszył, dmuchając na moją twarz. W przeciwieństwie do niego, ja nie oddychałam, trzymałam to w sobie.. chciałam to powiedzieć.
-Powiedz to- wyszeptał, jego oddech zwolnił. Oparł swoje czoło o moje -..proszę..- to było to.
-Harry.. ja chc...
-Styles, jestem w domu !- klucze Louisa obijające się o siebie były słyszalne w holu. Odsunęliśmy się z naszego uścisku. Kiedy wszedł Louis, dokończyłam zdanie, kompletnie inaczej.
-..powinnam już wracać do domu.
LOUIS TAMPONIE!!!!!!!111!!!!!!!!!!!!!1!!!!!!
OdpowiedzUsuń