czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 17 - Kabina i szczenięce łapki

---Emily---

-Gdzie jesteś Liam? - szepnęłam do siebie w łazience. Minęło około 45 minut od telefonu, aby przyniósł mi druga parę majtek. Miałam nadzieję, że zaraz przyjdzie.

Stałam w kabinie bez spodni. Nie mogłam pójść nigdzie. Ze względu na fakt, że cały świat może wiedzieć, że dostałam okres. To było żenujące, dzwonić do Liama i mówić o tych sprawach, żenujące. Harry nie odbierał, więc moim ostatnim wyjściem był Liam. Kiedy stałam tam w kabinie, kiedy usłyszałam jak drzwi do łazienki się otwierają.

-Hej, nie możesz być tutaj!- słyszałam głos dziewczyny. To musiał być Liam. Ten głupek tu wszedł? Słyszałam tylko tupot szpilek dziewczyny jak wychodziła.

-Liam dziwaku ! Nie możesz tu być! Tak czy siak, dziękuję za to wszystko, przepraszam za kłopoty.- pod drzwiami podał mi jeansy, które zostawiłam u Harry'ego...i....tampon? Skąd on wie o takich rzeczach? Zachichotałam nieśmiało. -Dziękuję Liam. Dzwoniłam do Harry'ego ale widocznie  nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Czuję się okropnie, że on mnie nienawidzi- wciągnęłam czyste jeansy- Przyniosłeś torebkę na brudne rzeczy?

Pod drzwiami pojawiła się torba. Podziękowałam i podniosłam ją. W siatce coś było...róża?

-Nie nienawidzę cię, kochanie- jego głęboki akcent z Chesire, sprawił,że moje oczy szeroko się otworzyły. Znieruchomiałam na chwilę.

Po chwili, która wydawała się wiecznością, otworzyłam drzwi od kabiny.

-Harry...

-Cześć Emily - Nie mogłam się powstrzymać. Owinęłam swoje ramiona wokół niego. Brakowało mi jego obecności. Tak, to było tylko kilka dni, ale czułam się taka samotna.

-Harry, ja..ja - nie mogłam nic powiedzieć...ponieważ nie wiedziałam CO. Nie mogłam tak po prostu powiedzieć 'Zostawiam Brandona, Pocałuj mnie, przytul mnie, kochaj mnie', nie mogłam.

-Nie Emily, Ja przepraszam....nie powinienem tak naciskać.- trzymał moją twarz w jego dużych dłoniach, przykucając, był teraz równy ze mną. Jego oczy, były takie hipnotyzujące. Czułam jak moje ciało drętwiało pod jego wzrokiem.-Chodź- złapał mnie za rękę i wyszliśmy z łazienki.

-Gdzie idziemy?- zapytałam go, pozwalać mu zaprowadzić mnie.

-Bra..on niedługo wraca, co oznacza, że więcej nie będę mógł spędzić całego dnia z tobą...możemy kontynuować naszą rand...przyjacielskie wyjście, od momentu kiedy zostało przerwane, bo się źle czułaś.

-Harry...kłamałam...to nie dlatego, że się czułam źle.- przyznałam się, przywracając sobie w głowie dzień kiedy Harry wziął od tj blondynki numer telefonu.

-Czemu to zrobiłaś?-spytał, wyglądał na dotkniętego.

-Kiedy poszedłeś po wodę...- puściłam jego rękę. Wyglądał jakby go to bolało przez sekundę, ale ciągle patrzył się na mnie.- Zajęło ci to wieczność, więc poszłam za tobą i zobaczyłam jak flirtujesz z tą blondynką i...

-Byłaś zazdrosna-wyszeptał tak, że mogłam go usłyszeć.Pokiwałam głową. Przygryzłam wargę.

-Nie miałam żadnych powodów aby być zazdrosną, ale widok ciebie z nią..- Objął jedną ręką mój policzek, sprawiając abym spojrzała na niego.

-Emily, byłem głupkiem, ja...chciałbym abyś wiedziała, gdybyś była moją dziewczyną ..byłabyś jedyną dziewczyną, na która bym patrzył, jedyną którą bym chciał....W rzeczywistości..nie jesteś moja, ale ja już to czuję do ciebie...

-To jest to Harry, nie jestem..nie mogę być...- wyszeptałam, patrząc na ziemię.

-To nie oznacza, że nie przestanę do ciebie żywić takich uczuć.- spojrzałam na niego, w moich oczach zbierały się łzy. Koleś, który właśnie teraz stoi na przeciwko mnie, szepcze mi do ucha jak bardzo chce abym była jego...ale ja należę do innego. Do kogoś, który nawet nie zadzwoni czy nie napiszę, podczas swojej pracy. Ciągle się na siebie patrzyliśmy -Ciągle walczę z tym wielkim pragnieniem, aby ...cię pocałować. Tak bardzo teraz tego chcę.

-Ha..

-Ale nie mogę...chyba, że mnie o to poprosisz- jego ręka z policzka przeniosła eis na moje plecy.-Chodźmy- szłam z nim do samochodu.

Jazda przebiegła w ciszy. Nie wiedziałam gdzie jedziemy.Ja..po prostu popłynęłam z prądem. Po dłuższej chwili zatrzymaliśmy się przed budynkiem. Spojrzałam na zna i znowu na Harry'ego.

-Schronisko dla zwierząt ?-spytałam zdziwiona. Harry spojrzał na mnie zadowolony i skinął głową.

-Weźmiemy dla Charliego brata..albo siostrę...co tylko będziesz chciała.- wyszliśmy z samochodu i weszliśmy do budynku.

Otwierając drzwi poczułam tą atmosferę. Szczekające psiaki i czekające na adopcję male szczeniaki. Przeszliśmy wzdłuż pomieszczenia. Mogliśmy zobaczyć pieski bawiące się ze swoimi 'współlokatorami' , niektóre spały.

Kiedy szliśmy, zobaczyła jednego szczeniaka. Był cały czarny z takimi czarującymi brązowymi oczami. Jego język był na wierzchu a ogon wesoło merdał. Przykucnęłam aby go trochę popieścić ( bez skojarzę proszę) .Stanął na tylnych łapkach, prosząc abym podrapał go po brodzie.  Zachichotałam kiedy zaczął lizać moją rękę.

-Jest idealny-Harry stwierdził. Był.- Pójdę po panią.

-Harry, poczekaj. ...Nie mogę tak niespodziewanie zaadoptować psa. Nie sądzisz, że Bra..- zobaczyłam, że jego oczy drgnęły na dźwięk jego imienia. -Nie sądzisz, że ON będzie mógł coś podejrzewać? -uśmiechnął się.

-Może zostać w mieszkaniu moim i Louisa. A kiedy on będzie w pracy, możesz przychodzić nawet z Charliem.- 'kiedy jest w pracy', to brzmi jak jakiś romans.

-Harry, ja nie mogę go zaadoptować z tobą. I ja nie...- złapał mnie za rękę.

-Emily, ja ciebie chce..i gdzieś głęboko w środku, wiem..że ty również chcesz mnie. Wiem, że nie opuścisz...JEGO...ale to- złapał mnie za drugą rękę i położył na jego klatce, tam gdzie było serce...-to..może być nasz mały sekret. to wszystko, ja i ty- CZY ON WŁAŚNIE ZASUGEROWAŁ ABYŚMY MIELI SWÓJ MAŁY ROMANS ?

-Har..ha-położył swój palec na moich ustach, uciszając mnie.

-Mówisz,że nie możesz. Twoje trzęsące się kolana, oznaczają że chciałabyś. -miał rację, moje kolana się trzęsły. -zaadoptujesz ze mną psa?To jest proste jak 1 2 3. -pokiwałam głową, to wszystko co mogłam zrobić. Uśmiechnął się i dał buziaka w policzek. Wyszeptał delikatnie do mojego ucha. -Sprawię,że będziesz szczęśliwa. Ja wiem,że to potrafię.




2 komentarze:

  1. ha ha ha ha ha ha umarłam.
    kupcie mi takiego Harry'ego :c
    ale... bo... ugh... idę już, bo jestem smutna, bo Harry.. piesek.. ugh... ja nie mam... nie będę miała... ugh.. idę się pociąć bułką...

    P.S. myślę, że z myślnikami jest lepiej :)

    OdpowiedzUsuń

1 Komentarz = 1 uśmiech na twarzy tłumaczki :)